W piątek, 6 września, odbędzie się pierwsza z zapowiedzianych przez premiera rządowych spowiedzi o tym, co rządowi już się udało, a co nie. Na początek praworządność, czyli spotkanie ministra sprawiedliwości i premiera ze środowiskami prawniczymi.
Nadchodzące spotkanie ma być - jak zapowiadał to sam premier - spowiedzią Donalda Tuska w sprawie zmian w wymiarze sprawiedliwości. Czy raczej braku tych zmian. - Bardzo bym chciał, żebyśmy zrobili taką wielką rządową spowiedź powszechną - mówił 31 sierpnia premier Donald Tusk.
Dlatego 6 września premier i minister sprawiedliwości spotkają się ze środowiskami prawniczymi, które najbardziej angażowały się w czasie rządów Prawa i Sprawiedliwości w walkę o praworządność, między innymi z sędziami ze stowarzyszeń Iustitia i Themis czy z przedstawicielami organizacji pozarządowych: Fundacji Batorego czy Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
- Oczekujemy po pierwsze przyspieszenia - komentuje Waldemar Żurek, sędzia Sądu Okręgowego w Krakowie i członek Stowarzyszenia Sędziów "Themis". - Jedno spotkanie na 10 miesięcy nie wróży niczego dobrego - mówi Krystian Markiewicz ze Stowarzyszenia Sędziów "Iustitia".
- Bądźmy poważni. Jeżeli po prawie roku od przejęcia władzy premier spotyka się ze środowiskami prawniczymi po to, żeby wygenerowały pomysły, to co, spano do tej pory? - pyta profesor Maciej Gutowski, adwokat wykładający na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Niefortunny podpis premiera
Premier zapewnia, że wciąż stoi po stronie praworządności. To po tym, jak w wyniku "błędu" kontrasygnował powołanie tzw. neosędziego na ważne stanowisko w Sądzie Najwyższym. Środowiska prawnicze liczą na konkrety.
CZYTAJ WIĘCEJ: Tusk o kontrasygnacie: nastąpił błąd
- Oczekujemy informacji na temat tego, kiedy zakończy się działalność nielegalnej Krajowej Rady Sądownictwa, jakie będzie działanie co do dwóch nielegalnych izb Sądu Najwyższego, jakie jest stanowisko rządu, większości parlamentarnej, co do neosędziów - wskazuje Krystian Markiewicz.
Obecna koalicja rządzi już prawie dziewięć miesięcy, a w 100 konkretach na 100 dni znalazła się choćby likwidacja upolitycznionej Krajowej Rady Sądownictwa. Minęło już 266 dni.
ZOBACZ TEŻ: Donald Tusk do ministrów: będziecie rozliczani. Odbędą się spotkania z grupami społecznymi
- Jak zostało po ośmiu latach rządów Zjednoczonej Prawicy, tak to ciągle mamy - ocenia Maciej Gutowski. - Na pewno likwidacja izby dyscyplinarnej, całkowite odpolitycznienie prokuratury - wymienia Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska z Polskiego Stronnictwa Ludowego zapytany o to, co udało się osiągnąć do tej pory rządowi w kwestii naprawy praworządności.
Przypomnijmy wiceministrowi, że izba dyscyplinarna została zlikwidowana rok przed dojściem obecnej koalicji do władzy. - Nie wszystko, co byśmy chcieli zrobić, dzisiaj jest możliwe, bo blokuje to prezydent, ale jesteśmy otwarci na rozmowy, jesteśmy otwarci na dyskusje - deklaruje Sebastian Gajewski, wiceminister rodziny z Lewicy.
- Niektóre rzeczy będzie można zrobić, a niektóre ze względu na brak współpracy ze strony prezydenta - nie. To jest po prostu polityka - komentuje senator Koalicji Obywatelskiej Grzegorz Schetyna.
Faktycznie - chyba najważniejsze przepisy, które miały opanować chaos w sądownictwie i które udało się większości rządzącej stworzyć, to ustawa o Krajowej Radzie Sądownictwa, przywracająca wybieranie sędziów przez sędziów, a nie przez polityków. Tyle że przecież tę ustawę prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego Julii Przyłębskiej. Od części sędziów słyszymy - można zrobić sporo bez zmian ustawowych.
Prawnicy mają listę zmian
Środowisko sędziów od wielu miesięcy mówi o kilku najważniejszych tematach. - Przede wszystkim wstrzymanie działalności neo-KRS, organu wydmuszki. Neo-KRS produkuje sędziów razem we współpracy z prezydentem, więc moim zdaniem rząd ma instrumenty, także finansowe, żeby zatrzymać działania organów, które nie spełniają tego, co jest napisane w konstytucji - wskazuje Waldemar Żurek.
Bo to po prostu byłoby wykonanie wyroków europejskich trybunałów - słyszymy. - Jeśli my powiemy sobie: przecież tak to wynika z ostatniego roku rządów nowej większości parlamentarnej, że ci, którzy zostali powołani z naruszeniem konstytucji, mogą się za tą konstytucją chować, to, tak jak dzisiaj, jesteśmy całkowicie w punkcie wyjścia - mówi Maciej Gutowski.
Część prawników, z którymi spotka się 6 września premier, odpowiada: poczekajmy na możliwość przeprowadzenia zmian w Krajowej Radzie Sądownictwa czy w Sądzie Najwyższym - w drodze ustaw.
- Proces przywracania praworządności nie może prowadzić do dalszych naruszeń zasad praworządności. Musi być zgodny z konstytucją i międzynarodowymi standardami. Zdecydowanie oznacza to, że większość tych zmian musi być przyjęta w drodze zmiany ustawy - ocenia Małgorzata Szuleka z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
- Prace powinny trwać bardzo intensywnie - tak aby w momencie, kiedy pojawi się sytuacja polityczna pozwalająca na to, aby ustawy te uchwalić - mogły one wejść w życie prawie natychmiast - komentuje Beata Morawiec ze Stowarzyszenia Sędziów "Themis".
PiS o wymiarze sprawiedliwości
Pytamy polityków Prawa i Sprawiedliwości, czy widzą chaos w wymiarze sprawiedliwości i czy ich zdaniem "spowiedź premiera" cokolwiek da.
- Przede wszystkim odsunąć bodnarowców. To są szkodnicy, którzy pokazali, że w dziewięć miesięcy potrafią zepsuć wszystko - odpowiada Janusz Cieszyński, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- Warunkiem dobrej spowiedzi jest po pierwsze żal za grzechy, a po drugie postanowienie poprawy. Zarówno żalu za grzechy, jak i postanowienia poprawy u Donalda Tuska nie mamy szansy szukać - przekonuje Jan Kanthak, poseł PiS.
Jeśli rządzący ze wszystkimi zmianami będą chcieli poczekać do końca kadencji Andrzeja Dudy, to poczekają jeszcze prawie rok - do początku sierpnia 2025 roku.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24