Drugi dzień pierwszego posiedzenia Sejmu X kadencji wywołał ogromne emocje. Podczas obrad doszło do wymiany zdań między politykami PiS-u a opozycji. Nie zabrakło uszczypliwych komentarzy, przerywania wystąpień, czy też wystawianie na próbę nowego marszałka Sejmu.
We wtorek po południu Sejm kontynuował rozpoczęte w poniedziałek posiedzenie. To miały być spokojne, formalne, techniczne, żeby nie powiedzieć nudne obrady. Podczas obrad posłowie wybrali czterech członków Krajowej Rady Sądownictwa, ale głosowanie poprzedziła burzliwa dyskusja.
- Wymiar sprawiedliwości jest od kontrolowania władzy, a nie od tego, żeby władza kontrolowała wymiar sprawiedliwości - mówił z sejmowej mównicy Borys Budka, poseł Koalicji Obywatelskiej. Wystąpienie polityka Koalicji Obywatelskiej jednak przerywali posłowie Prawa i Sprawiedliwości, dlatego nowy marszałek Sejmu zdecydował się podnieść głos i przywołać do porządku polityków.
To nie był jednak ostatni raz, kiedy Szymon Hołownia musiał upominać posłów o zachowanie spokoju. Zwłaszcza, że kiedy z sejmowej mównicy popłynęła krytyka ostatnich lat pieczołowicie upartyjnianego sądownictwa, bez odpowiedzi nie chciał tego zostawić minister Zbigniew Ziobro. I choć jego nazwisko nie było na liście zaplanowanych wystąpień, to zażądał udzielenia głosu jako minister sprawiedliwości.
Zobacz więcej: Hołownia: przekroczono standardy demokratycznej debaty
Marszałek Sejmu zgodnie z regulaminem musiał dopuścić do głosu Ziobrę, więc urzędujący jeszcze minister sprawiedliwości zabrał głos. - Przyjdzie czas, że wy też znajdziecie się w ławach opozycji, a wtedy będziecie rozliczani również za łamanie konstytucji - mówił Ziobro. Wtedy część sali sejmowej, tam gdzie zasiadają przedstawiciele PiS-u, zaczęła skandować hasło: "konstytucja". W odpowiedzi na to opozycja zaczęła krzyczeć do Ziobry hasło: "będziesz siedział, będziesz siedział". - Liczę na was. Mam nadzieję, że nie okażecie takimi fujarami, jak za czasu Trybunału Stanu - skomentował minister sprawiedliwości.
Wymiana zdań z prezesem PiS
Regulaminowy wytrych, pozwalający zabrać głos poza kolejnością, zainteresował samego prezesa Jarosława Kaczyńskiego, który podszedł do marszałka Szymona Hołowni. Choć mikrofony tego nie zarejestrowały, to prezes PiS miał kilkukrotnie stwierdzić: "panie marszałku, ja jestem premierem, chce zabrać głos". - Ja mu powiedziałem, czy podtrzymuje swoją chęć, zważywszy na to, że zapisali się już do głosu ministrowie Schreiber, Szymkowski vel Sęk i Rada Ministrów na mównicy będzie reprezentowana. Po tej wymianie zdań pan prezes wrócił na miejsce - informuje marszałek Sejmu.
Szymon Hołownia po wymianie zdań z prezesem PiS wrócił do wystąpienia Zbigniewa Ziobry i potem również zabrał głos. - Jeżeli mielibyśmy tu do czynienia z sytuacją, w której zgłosi nam się cała Rada Ministrów, żebyż - w mojej ocenie - zakłócać porządek obrad Sejmu, ja wtedy - decyzją marszałka, tę decyzję biorąc na siebie - tę liczbę wystąpień członków Rady Ministrów w czasie tej debaty ograniczę - powiedział.
To nie spodobało się prawej stronie sali, bo u marszałka pojawili się kolejni ministrowie. - Jeżeli minister rządu Rzeczypospolitej Polskiej i inni ministrowi będą chcieli tutaj mówić do rana, to pan marszałek i my wszyscy mamy obowiązek ich wysłuchać - podkreślał Krzysztof Szczucki, poseł PiS.
"Obrazić też trzeba umieć"
Głos zabrał też minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, który swoje wystąpienie rozpoczął od słów: "panie marszałku, panie marszałku rotacyjny, wysoki Sejmie nierotacyjny". Spotkało się to jednak z szybką reakcją marszałka Sejmu. - W tym momencie panie ministrze narusza pan powagę tej izby i jej organów. Ma pan 3 minuty na wystąpienie - powiedział Szymon Hołownia i zaczekał do końca wystąpienia ministra. - Pozwalam zabrać głos zgodne z regulaminem, natomiast spotyka mnie za to coś, co można nazwać afrontem. Jeżeli są to pana standardy parlamentaryzmu, to muszę powiedzieć, że głęboko nad tym ubolewam - stwierdził na koniec marszałek.
Na tym pomiar cierpliwości nowego marszałka się nie skończył, bo z sejmowych ław polityków PiS było słychać różne docinki, głównie o rotacyjności funkcji marszałka. - Bardzo cenię państwa komentarze i uwagi, natomiast zwracam też uwagę, że z mojej perspektywy stają się odrobinę monotematyczne. Zachęcam do większej oryginalności, pracy intelektualnej. Obrazić też trzeba umieć - skomentował Hołownia.
W wymianie sejmowych "uprzejmości" dłużna nie była też niedawna opozycja. - Proszę powiedzieć, ile razy pan był na posiedzeniu Krajowej Rady Sądownictwa? Chociażby w tym roku? Zero. A proszę powiedzieć, w ilu jawnych głosowaniach pan brał udział? Zero? A teraz uwaga: proszę powiedzieć, ile pan zarobił w KRS-ie? Nie zero - mówił poseł Koalicji Obywatelskiej Arkadiusz Myrcha, zwracając się do Zbigniewa Ziobry.
Do głosu został też dopuszczony minister Michał Wójcik. - Jak pan widzi, nie jest łatwo być marszałkiem Sejmu Rzeczypospolitej Polskiej. Chcieliśmy panu pomóc, dlatego wczoraj głosowaliśmy za panią Elżbieta Witek - przekonywał polityk.
Za czasów marszałkini Witek porządek był większy. Krnąbrnym posłom opozycji po prostu wyłączano mikrofon, nakładano kary albo wykluczano ich z obrad Sejmu, a na sejmowej mównicy dla prezesa zawsze znalazł się czas.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24