Brakuje lekarzy i to problem, który najlepiej widać na Śląsku. W Rybniku zawieszono działanie SOR-u, w powiecie kłobuckim ponad połowa lekarzy to emeryci. Gdyby odeszli - problem miałaby niejedna przychodnia i niejeden szpital. Sytuacja jest zła i nic nie wskazuje na to, by w najbliższym czasie miała się zmienić - alarmują lekarze. Brakuje specjalistów niemal we wszystkich dziedzinach medycyny.
Doktor Bogdan Adamik - lekarz internista z przychodni w Kłobucku - od dwóch lat mógłby odpoczywać na emeryturze, ale nadal przyjmuje pacjentów. - Póki jeszcze kontaktuję i chce mi się pracować, to staram się pacjentom pomóc - wyjaśnia. W przychodniach w powiecie kłobuckim w województwie śląskim aż 65 procent lekarzy to emeryci. - U mnie w przychodni dwie osoby są w wieku młodym, reszta jest w wieku emerytalnym. Łącznie z doktorem, który ma 93 lata - mówi Karolina Korna-Bukowy, lekarka przychodni i szpitala w Kłobucku.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: "Wyjazd daje nieporównywalnie większe możliwości rozwoju". Młodzi lekarze o planach na przyszłość
W Polsce jest prawie 160 tysięcy lekarzy. Niespełna jedna czwarta to emeryci wykonujący nadal zawód. Przewodniczący Śląskiej Izby Lekarskie twierdzi, że to oni ratują polski system ochrony zdrowia przed zapaścią. - System został dziurawy. Zostali ci, którzy się zestarzeli. Nie przychodzą młodzi. Tych w średnim wieku nie ma skąd pozyskać - podkreśla Tadeusz Urban, przewodniczący Śląskiej Izby Lekarskiej.
Starostwo Powiatowe w Kłobucku, któremu podlegają aż 24 przychodnie i dwa szpitale, od wielu miesięcy bezskutecznie szuka lekarzy. - Nie ma chętnych, którzy chcieliby robić specjalizację z medycyny chorób wewnętrznych, a mamy miejsca rezydenckie z medycyny rodzinnej, mamy miejsca rezydenckie z chorób wewnętrznych - podkreśla Joanna Maruszczyk, dyrektor Zespołu Opieki Zdrowotnej w Kłobucku.
Problem niedoboru
- Na oddziałach internistycznych w całej Polsce jest znaczny niedobór. Raczej są to lekarze starsi, młodzi się nie garną do pracy w tak ciężkich warunkach na internach - twierdzi Konrad Chłądzyński, specjalista chorób wewnętrznych ze szpitala w Kłobucku. Dyrektorzy szpitali alarmują, że brakuje specjalistów niemal we wszystkich dziedzinach medycyny. Średnia wieku lekarza w Polsce to 52 lata. - Mamy nierównomiernie rozłożonych lekarzy w Polsce. W Warszawie mam ich sześć na tysiąc, a w niektórych miejscowościach - w Wielkopolsce czy Lubuskiem - poniżej jednego na tysiąc - podkreśla Jakub Kosikowski, rzecznik prasowy Naczelnej Izby Lekarskiej,
ZOBACZ RÓWNIEŻ: Szybka decyzja w sprawie kierunku medycznego uczelni Rydzyka
Nawet jesienne infekcje mogą rozłożyć na łopatki pracę niejednego oddziału. W Rybniku z powodu choroby lekarzy zawieszono działanie SOR-u. Pacjenci muszą szukać pomoc w oddalonym o prawie 30 kilometrów Raciborzu. Zdaniem specjalistów - problem zaczyna się na etapie kształcenia lekarzy. Dlatego najtrudniejsza sytuacja jest w małych powiatowych szpitalach. - Założono tak, że lekarze pojadą po nauki do wielkich ośrodków. Do klinik, do wielkich miast, a później, już jako specjaliści, wrócą. Ale to się nie sprawdziło. Oni nie wracają - zaznacza Tadeusz Urban. - Większość osób zostaje na klinikach w dużych miastach. Do mniejszych miejscowości, mniejszych powiatów garstka dosłownie przyjeżdża do pracy. Jest to praca ciężka, jest zbyt duże obłożenie pacjentów na jednego lekarza - podkreśla Karolina Korna-Bukowy. - Jest to bardzo ciężka praca. Długie godziny, dyżury, obciążenie psychiczne. Płace wcale nie są jakieś rewelacyjne - dodaje Konrad Chłądzyński.
Kwestia systemowa
Naczelna Izba Lekarska wskazuje na jeszcze inny problem. Jej zdaniem chodzi tylko o brak lekarzy, ale też o złą organizację pracy tych, którzy jeszcze zostali na oddziałach szpitalnych. - Były przypadki, że na przykład lekarze hematolodzy, pracujący na oddziale hematoonkologii, zajmujący się na przykład leczeniem białaczek, odchodzili do pracy do poradni lekarza rodzinnego, bo tam otrzymywali lepsze warunki. Takich spraw w Polsce było kilka - opowiada Jakub Kosikowski.
Sytuację w systemie ochrony zdrowia mają uzdrowić kolejne reformy. Między innymi zwiększenie liczby miejsc na kierunkach medycznych, ale - zdaniem ekspertów - na ich efekty trzeba jeszcze długo poczekać. Studia trwają sześć lat, specjalizacja - kolejnych przynajmniej pięć. - Ale za sześć lat też odejdzie bardzo duża grupa lekarzy, którzy teraz pracują u nas jako emeryci. Ja myślę, że przez 10 lat to będziemy gonić tę dziurę pokoleniową - przekonuje Joanna Maruszczyk. - Nie będzie szybkiej poprawy. Trzeba się nastawić na to, że powoli z tego dołka, z tej zapaści będziemy starali się wychodzić - kwituje Tadeusz Urban.
Ministerstwo Zdrowia odmówiło redakcji TVN24 w tej sprawie komentarza.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24