Dramatyczna sytuacja szpitala powiatowego w Miliczu. Placówka ma około 400 milionów złotych zadłużenia. Tylko w tym roku szpital przyniósł dwanaście milionów złotych strat. Zagrożone zamknięciem są dwa oddziały: ginekologiczno-położniczy i neonatologiczny.
Na oddziale w szpitalu w Miliczu na Dolnym Śląsku rocznie na świat przychodzi nawet 400 dzieci. - Ta liczba porodów w całej Polsce bardzo spadła w ostatnim czasie, tak że ten wynik nie jest najgorszy, bo u nas ta liczba się utrzymuje na mniej więcej stałym poziomie. Tak że brak spadku porodów to jest taki nasz mały sukces - przyznaje dr Tomasz Wołyniak, kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Miliczu.
Choć kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego mówi o sukcesie, to jednak jego oddział może być wkrótce zamknięty, bo nie ma pieniędzy na jego funkcjonowanie. - Państwo płaci bardzo mało za poród, to jest 2800 złotych. Jeżeli weźmiemy pod uwagę pobyt pacjentki w szpitalu 4-6 dniowy, całą opiekę, jeśli jest to cięcie cesarskie - to mówimy o operacji, znieczuleniu i wszystkim, co jest do operacji potrzebne - no to są pieniądze, które powodują, że to nie może się spiąć - wyjaśnia Wołyniak.
Czytaj także: "Szpitala nie można zamknąć, tylko jak on ma działać?". Związkowcy apelują do ministra zdrowia
Do tego trzeba dodać rosnące koszty energii i inflację, która także dotyka szpitale. Jeśli z placówki w Miliczu zniknie porodówka, to siłą rzeczy zamknąć będzie się musiała także neonatologia. Przy takim scenariuszu pacjentki będą musiały szukać opieki w szpitalach w sąsiednich powiatach - oddalonych od Milicza o kilkadziesiąt kilometrów.
- Pacjentki chcą rodzić na naszym oddziale. Bardzo szeroko się mówi o zwiększeniu ilości porodów, a zamykamy małe porodówki, gdzie te pacjentki czują się jak w domu, mają odpowiednią opiekę - uważa Anna Czarnecka, położna z Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Miliczu.
Petycja w obronie oddziału
Oddziały miałyby przestać funkcjonować od końca lipca, ale na razie nic nie jest pewne. - Kilka dni temu była mowa, że decyzje zapadły, z drugiej strony są informacje, że nic nie zostało jeszcze postanowione, więc takie zawieszenie - wyznaje kierownik Oddziału Ginekologiczno-Położniczego w Miliczu.
Pracownicy opublikowali petycję w sprawie obrony zagrożonego oddziału. Zwracają w niej uwagę, że odbierane porodów to tylko wycinek ich pracy. Oddział zajmuje się także opieką nad kobietami w ciąży i noworodkami, zabiegami ginekologicznymi. Prowadzą również szkołę rodzenia. Pod petycją podpisało się już ponad tysiąc osób.
- Nie godzimy się na to, aby cenę za trudną sytuację wszystkich szpitali powiatowych płaciły szczególnie te oddziały, które decydują o powodzeniu, o przyszłości tej ziemi - podkreśla Piotr Lech, burmistrz Gminy Milicz.
Sytuacja szpitala powiatowego w Miliczu jest dramatyczna. Placówka ma około 400 milionów złotych zadłużenia. Tylko w tym roku szpital przyniósł 12 milionów złotych strat. W zeszłym tygodniu radni powiatu zdecydowali się wesprzeć placówkę 4 milionami złotych. Jednak to kropla w morzu potrzeb.
Problem nie tylko w Miliczu
W Polsce jest ponad 200 szpitali powiatowych. To one odgrywają kluczową rolę w leczeniu pacjentów. - Bez szpitali powiatowych ochrona zdrowia w Polsce nie da sobie rady w żaden sposób. Wiemy, że 70 procent wszystkich chorych przechodzi przez szpitale powiatowe i to szpitale powiatowe są tym pierwszym ogniwem, które załatwia tak naprawdę większość spraw - zwraca uwagę Mariusz Trojanowski, prezes Szpitala Powiatowego w Aleksandrowie Kujawskim, Polska Federacja Szpitali.
Wydaje się zatem, że utrzymywanie ich powinno być priorytetem. Jednak większość szpitali powiatowych przynosi straty. To między innymi dlatego, że personelowi szpitali podniesiono wynagrodzenia, na których wypłatę placówek nie stać.
- Jak okazało się, że nasz szpital dostał zerowy procent wzrostu wartości kontraktu, to pracodawca nie miał innego wyjścia i musiał wziąć kredyt, żeby móc wypłacić wynagrodzenia zgodnie z ustawą - mówi Magdalena Dąbrowska, Ogólnopolski Związek Zawodowy Pielęgniarek i Położnych, Szpital Powiatowy w Lesku.
Zobacz również: Policjanci eskortowali dziecko do szpitala. Było w złym stanie i potrzebowało pomocy. Nagranie
Szpital Powiatowy w Lesku zadłużony jest w tym momencie na 60 milionów złotych. Z problemem zadłużenia mierzy się większość placówek w Polsce. - Minister zdrowia zapowiada, że będzie szczególny nacisk kładł na pomoc szpitalom powiatowym. Niestety, te działania, które są podejmowane, są, niestety, zbyt płytkie. Trzeba głębiej spojrzeć w finanse szpitali powiatowych, w te koszty, które ponosimy, i zastanowić się, jak uregulować właśnie kwestię wyceny - uważa prezes Trojanowski.
Narodowy Fundusz Zdrowia przekazał, że pracuje nad nowymi warunkami wyceny świadczeń medycznych.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu TVN24