Głosowanie w sprawie czterech projektów ustawy dotyczących prawa aborcyjnego odbędzie się po pierwszej turze wyborów samorządowych, czyli na posiedzeniu Sejmu 11 kwietnia. Wcześniej pojawiły się spekulacje, że posłowie projektami zajmą się w piątek, ale to szybko zostało rozwiane. Jednocześnie słychać obietnice, że jest ogromna szansa na to, że wszystkie projekty w tej sprawie zostaną skierowane do komisji nadzwyczajnej, ale nie brakuje też głosów niezadowolenia z powodu terminu głosowania.
Jeśli ktoś oczekiwał, że marszałek Sejmu Szymon Hołownia zmieni decyzję w sprawie procedowania ustaw dotyczących aborcji, to mógł się rozczarować. Rozmowy w tej sprawie toczyć się miały do ostatniej chwili i po dwóch dniach domysłów oraz spekulacji decyzję marszałek Sejmu ogłosił na piątkowej konferencji prasowej. Przekazał, że Sejm ustawami zajmie się 11 kwietnia, choć jeszcze w czwartek wydawało się, że może być inaczej.
- To jest naprawdę dobra wiadomość. To są 33 dni od dzisiaj, kiedy ta prac będzie mogła wreszcie ruszyć - mówił Hołownia.
Swojego niezadowolenia nie kryją nie tylko aktywistki ze Strajku Kobiet, ale także posłanki Lewicy i Koalicji Obywatelskiej. - To absurdalne, że jesteśmy już trzy miesiące po powołaniu nowego rządu i nic się w tej sprawie nie wydarzyło - mówi Marcelina Zawisza, posłanka Razem. - Przede wszystkim chcemy, żeby w Polsce była legalna, bezpieczna aborcja i żeby to nie był zakładnik bieżącej gry politycznej - podkreśla Monika Rosa, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Czytaj również: Francja wpisuje prawo do aborcji do swojej konstytucji. "To historyczny krok w stronę trwałej ochrony praw kobiet"
Z kolei politycy i polityczki Polski 2050 za sukces uważają deklarację, że kluby koalicyjne poprą wzajemnie swoje projekty i wszystkie skierują do prac w komisji nadzwyczajnej. - Jaką cenę byśmy zapłacili, gdyby wszystkie projekty odpadły w pierwszym czytaniu i powtórzylibyśmy to, co od 1993 roku zdarza się nagminne, czyli 23 projekty były złożone do Sejmu i wszystkie odpadły w pierwszym czytaniu - wskazuje Ewa Szymanowska, posłanka Polski 2050.
- Mówię bardzo wyraźnie: walczę o projekty, które są niezgodne z moim sumieniem - zapewnia Szymon Hołownia. Chodzi o projekty liberalizujące prawo aborcyjne bardziej niż projekt Polski 2050, przywracający stan sprzed wyroku Trybunału Konstytucyjnego.
Ale jeśli to uzgodnienie miało być celem marszałka - to pełnego sukcesu raczej nie ma. - Nie będę negocjował z nikim praw kobiet. Ja uważam, że prawa kobiet powinny być załatwione w tej chwili - komentuje jeden z liderów Lewicy Włodzimierz Czarzasty.
Pytania o wzajemne poparcie projektów
Zapowiedź szefowej klubu Lewicy o wzajemnym poparciu, na którą powołuje się marszałek Hołownia, dotyczyć miała bieżącego posiedzenia. Jeszcze w czwartek marszałek dawał nadzieję, że prace ruszyć mogą w piątek. - Lewica decyzję w sprawie jak będzie głosować, podejmie na posiedzeniu klubu przed posiedzeniem, na którym będą rozpatrywane projekty aborcyjne, jeśli to będzie 11 kwietnia, to przed 11 - informuje Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy. - O prawach kobiet powinniśmy rozmawiać dzisiaj i to, że marszałek Hołownia otoczył się koleżankami z klubu, nie znaczy, że wspiera prawa kobiet. Pan marszałek Hołownia dzisiaj pokazuje bardzo jednoznacznie, że nie chce pokazać swojej prawdziwej twarzy przed wyborami - uważa Krzysztof Śmiszek, poseł Lewicy.
Stanowisko ludowców, które też według marszałka Hołowni ma być uzgodnione, w oficjalnych deklaracjach wygląda tak: - Ja akurat jestem tą osobą w klubie, która będzie głosowała za tymi czterema projektami, natomiast u nas w tych kwestiach dyscypliny nigdy nie było - zwraca uwagę Jolanta Zięba-Gzik, posłanka Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Byli i są za to zdeklarowani przeciwnicy liberalizacji prawa aborcyjnego. Wicepremier i prezes PSL-u Władysław Kosiniak-Kamysz przypomina również o tym, że problemem może być Andrzej Duda. - Prezydentem jest Andrzej Duda nie do 11 kwietnia, tylko jeszcze do sierpnia 2025 roku. On i tak żadnej ustawy liberalizującej, do 12. tygodnia, ustawny podpisze - wskazuje polityk. - To, że prezydent będzie musiał podjąć decyzję, to będzie jego odpowiedzialność. Naszą odpowiedzialnością jest przygotowanie takich przepisów, żeby prezydent miał co podpisywać - zaznacza Joanna Kluzik-Rostkowska, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Apel Donalda Tuska
Prawa kobiet i liberalizacja aborcji to istotny punkt wyborczych obietnic partii koalicyjnych, również Polski 2050, choć w tym przypadku w zachowawczej formie i z propozycją referendum, pod którym wciąż zbierane są podpisy.
- Mam wrażenie, że dla niektórych ta debata może nie być zbyt wygodna, ale sam marszałek Hołownia widzi, że nie ucieknie od pytań - uważa Agnieszka Pomaska, posłanka Koalicji Obywatelskiej. - To był naprawdę idealny moment na rozpoczęcie tej debaty. Myślę, że te szpagaty szkodzą samemu marszałkowi - ocenia Katarzyna Kotula, posłanka Lewicy. - Słyszę to zniecierpliwienie, słyszę te wątpliwości, pytania. Słyszę doskonale to, co kobiety teraz i nie tylko teraz do mnie w tej sprawie mówią - zapewnia marszałek Sejmu.
Sprawa aborcji, co do szczegółowych rozwiązań, koalicję rządzącą wyraźnie dzieli. Wśród argumentów marszałka Hołowni o przesunięciu prac na kwietniowe posiedzenie był również ten dotyczący kampanii przed wyborami samorządowymi, na co pod koniec stycznia uwagę zwracał też premier Donald Tusk. - Źle byłoby, gdyby debata o aborcji była rozstrzygająca o tym, kto jest burmistrzem, czy jaki jest skład sejmiku wojewódzkiego. (...) Dlatego nie sądzę, żebyśmy znaleźli ostateczny termin na głosowanie przed kwietniem - mówił w styczniu szef rządu.
Premier po piątkowej decyzji marszałka Hołowni powtórzył zobowiązanie Koalicji Obywatelskiej do zliberalizowania prawa aborcyjnego, a do koalicjantów zaapelował. - Macie prawo trwać przy swoich poglądach, mówiliście o nich otwarcie w czasie kampanii, ale to was nie zwalnia z obowiązku - to jest taka elementarna przyzwoitość, przynajmniej tak powinno być w koalicji 15 października - że nie będziecie narzucać poglądów i konsekwencji swoich poglądów innym, którzy mają inne poglądy i mają prawo o sobie decydować - podkreślał szef rządu.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24