"Rok czasu będziemy to wszystko osuszali". Niektórzy powodzianie drugi raz usuwają skutki wielkiej wody

Źródło:
Fakty po Południu TVN24
"Rok czasu będziemy to wszystko osuszali". Niektórzy powodzianie drugi raz usuwają skutki wielkiej wody
"Rok czasu będziemy to wszystko osuszali". Niektórzy powodzianie drugi raz usuwają skutki wielkiej wody
Marta Kolbus/Fakty po Południu TVN24
"Rok czasu będziemy to wszystko osuszali". Niektórzy powodzianie drugi raz usuwają skutki wielkiej wodyMarta Kolbus/Fakty po Południu TVN24

Każdy kolejny dzień pokazuje, jakie spustoszenie poczyniła powódź. Jej niszczycielska siła zabrała wielu ludziom wszystko - domy, miejsca pracy, gospodarstwa. Niektórzy powodzianie muszą mierzyć się ze skutkami żywiołu podobnie jak w 1997 roku. Pomagają sobie nawzajem, pomagają im inni.

- Człowiek porobił wszystko. Wszystko stracił po raz drugi - podsumowuje Łucja Kasprzyk, mieszkanka wsi Wronów. Pani Łucja doskonale pamięta powódź z 1997 roku, wtedy jeszcze żył jej mąż. Teraz ze skutkami żywiołu musi zmierzyć się sama. Jej dom miały odziedziczyć ich dzieci.

Bezsilność, bezradność, strach - to emocje, które towarzyszą mieszkańcom nie tylko we wsi Wronów w Opolskiem, ale wszędzie tam, gdzie woda zniszczyła drogi, domy i gospodarstwa rolne.

- Poszedł dorobek całego mojego życia. W wieku już takim emerytalnym, w jakim jestem, powinnam już sobie spokojnie żyć, a tutaj, niestety, przewróciło mi się wszystko do góry nogami - mówi pani Małgorzata, mieszkanka wsi Trzebieszowice.

Wraz z domem zawalił się świat nie jednej rodziny. Pani Agacie żywioł zniszczył nie tylko dach nad głową. Razem z mężem prowadzili gospodarstwo agroturystyczne. Silny nurt wody porwał domek letniskowy i przeniósł go kilkadziesiąt metrów dalej. - Momentami wydaje mi się, że jakoś będzie lepiej, a później tracę nadzieję i światełko to znika - mówi pani Agata, mieszkanka wsi Radochów.

Uczą się żyć od nowa, choć nie jest łatwo, bo w pamięci wciąż są obrazy z powodzi. Kiedy wieś Wronów niemal zniknęła pod woda, pani Anna razem z sąsiadami była ewakuowana. Jej mąż został w domu, żeby opiekować się zwierzętami.

- To jest bardzo przerażające i nikomu tego nie życzę - mówi Anna Solarz, mieszkanka wsi Wronów. - Ci, którzy teraz wiedzieli, że idzie woda, to po prostu otwierali drzwi, okna, żeby woda zabrała rzeczy ze sobą, bo mniej sprzątania - dodaje pan Mirosław, znajomy pani Anny.

Potrzebują nie tylko narzędzi i środków chemicznych do sprzątania

Niektórzy wrócili do swoich domów, już jak woda opadła. - Drugi dzień skuwamy tynki, bo to w tym momencie jedyne, co można zrobić, to skuć wszystko do gołej cegły, wstawić osuszacze i czekać, aż to wyschnie, i dopiero, jak cegły wyschną, a z nich po prostu leje się woda, dopiero będzie można robić coś więcej - mówi Dariusz Mielcarzewicz, mieszkaniec wsi Wronów.

- Rok czasu będziemy to wszystko osuszali, żeby to wyschło, bo mury nasiąkły, za długo woda stała - ocenia Maria Oszust, mieszkanka wsi Wronów.

CZYTAJ TAKŻE: Przedsiębiorcy z południowej Polski apelują do turystów: przyjeżdżajcie

Przedsiębiorcy z południowej Polski apelują do turystów: przyjeżdżajcie
Przedsiębiorcy z południowej Polski apelują do turystów: przyjeżdżajcieGrzegorz Jarecki/Fakty po Południu TVN24

Mieszkańcy potrzebują nie tylko narzędzi i środków chemicznych do sprzątania, osuszania, ale przede wszystkim siły. - Muszę mieć te siły, ponieważ codziennie się coś robi i jest dużo rzeczy do uporządkowania - mówi pani Małgorzata, mieszkanka wsi Trzebieszowice.

- Ja sobie popłaczę, ponarzekam, ale wiem też, że jestem też mocna. Znajomi mnie znają i wiedzą, że ja się nie poddam, ja będę walczyć o to - zapewnia pani Agata.

W tej walce pomagają żołnierze. Wynosili z zalanych domów zepsuty sprzęt i meble. - Dziękujemy, bo wojsko zrobiło tutaj kawał dobrej roboty - przekazuje Dariusz Mielcarzewicz.

"Powódź nas zjednoczyła"

Bez wsparcia rodziny, znajomych, sąsiadów, ludzi dobrej woli, którzy przyjeżdżają z innych miast, byłoby dużo trudniej nad tym wszystkim zapanować.

- Z przyjaciółmi rozmawiamy, że nie było okazji całe lato się spotkać chociażby w fajnych okolicznościach przy grillu, przy ognisku, ale powódź nas zjednoczyła, że wszyscy jednak są - mówi pan Mirosław, znajomy pani Anny.

- Widać tę naszą solidarność, że ludzie się w tej chwili zrzeszyli, zsolidaryzowali. To nas trzyma pod względem psychicznym - przyznaje pani Małgorzata. - To jest bardzo budujące i cieszące, że tu ludzie pomogli - wtóruje jej pani Agata.

Dla nich teraz to wyścig z czasem, żeby zdążyć przed mrozem i śniegiem. Dlatego mają tylko jedno życzenie. - Żeby jak najszybciej się z tym wszystkim uporać i wrócić na taką równowagę życiową - podsumowuje pani Małgorzata.

Autorka/Autor:

Źródło: Fakty po Południu TVN24

Źródło zdjęcia głównego: TVN24

Pozostałe wiadomości

- Ja nie jestem za karą śmierci, ale chciałabym, żeby on przeżył to, co przeżyła moja córka - tak mówi matka Anastazji, 27-letniej Polki, zgwałconej i zamordowanej na greckiej wyspie Kos. Anastazja pracowała tam w hotelu. Oskarżonemu o jej zabójstwo grozi dożywocie.

Ruszył proces oskarżonego o zabójstwo 27-letniej Polki na Kos. Sallahudinowi S. grozi dożywocie

Ruszył proces oskarżonego o zabójstwo 27-letniej Polki na Kos. Sallahudinowi S. grozi dożywocie

Źródło:
Fakty TVN

Psychologowie, nauczyciele i obrońcy praw dzieci piszą list i wyjaśniają, dlaczego tak ważna jest edukacja zdrowotna i dlaczego dziecko musi uczyć się reagować na niewłaściwe zachowania oraz je nazywać. A w dyskusji o nowym przedmiocie warto zapytać o to, dlaczego ci, którzy krytykują edukację zdrowotną, najwyraźniej nie znają zapisów jej programu.

List w obronie programu edukacji zdrowotnej. "Nie każde dziecko ma dostęp do takiej wiedzy w domu"

List w obronie programu edukacji zdrowotnej. "Nie każde dziecko ma dostęp do takiej wiedzy w domu"

Źródło:
Fakty TVN

Pieniądze na odbudowę terenów zniszczonych przez powódź jeszcze nie dotarły do wszystkich miejsc, w których są niezbędne. Nie wszystkie samorządy zgłosiły wnioski o środki na remont i wyposażenie zalanych szkół. Ministerstwo Edukacji Narodowej przedłużyło termin składania wniosków o kolejny tydzień, do 6 grudnia. - Środki są zabezpieczone, wystarczy złożyć wniosek - apeluje Magdalena Roguska, Sekretarz Stanu w KPRM.

Trwa odbudowa na terenach zalanych przez powódź. Pieniądze wciąż nie dotarły do wszystkich potrzebujących

Trwa odbudowa na terenach zalanych przez powódź. Pieniądze wciąż nie dotarły do wszystkich potrzebujących

Źródło:
Fakty po Południu TVN24

- To jest bardzo smutna i niefortunna sytuacja. Wszystkie formalności zostały dopełnione, wszyscy dokładnie wiedzieli, co się dzieje i była zgoda. Następnie została podjęta taka politykierska decyzja - powiedziała w "Faktach po Faktach" w TVN24 Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, ministra funduszy i polityki regionalnej (Polska 2050). Odniosła się do decyzji przewodniczącego NSZZ "Solidarność" Piotra Dudy, który wycofał zgodę na wynajęcie historycznej Sali BHP Szymonowi Hołowni. 

Pełczyńska-Nałęcz: to politykierska decyzja

Pełczyńska-Nałęcz: to politykierska decyzja

Źródło:
TVN24

Być może Wołodymyr Zełenski chce uprzedzić niektóre, bardziej niekorzystne dla Ukrainy, propozycje - powiedział w "Faktach po Faktach" w TVN24 generał Stanisław Koziej, były szef BBN. Odniósł się do słów prezydenta Ukrainy o możliwości przyznania członkostwa w NATO tej części Ukrainy, która jest pod jej kontrolą. Michał Przedlacki z "Superwizjera" stwierdził, że "to jest jedyna realna możliwość, żeby roztoczyć parasol bezpieczeństwa nad tymi terytoriami", jednak dodał, "nie wierzy, aby Zachód był w stanie to zapewnić Ukrainie".

"To jest ostatnia linia oporu politycznego Ukrainy w tej wojnie"

"To jest ostatnia linia oporu politycznego Ukrainy w tej wojnie"

Źródło:
PAP

Otwiera się nowy front walk na Bliskim Wschodzie. Potencjalnie bardzo zapalny, bo sytuację w rozbitej wojną Syrii cementowały do tej pory wpływy Rosji i Iranu. To dzięki ich pomocy przez lata u władzy utrzymywał się dyktator Baszar al-Asad. Ale w weekend rebelianci zaatakowali znienacka siły rządowe, zajęli Aleppo i część prowincji Hama. Czy to szczęśliwy scenariusz dla Syryjczyków?

Zaskakujący sukces rebeliantów. "Te siły mogą rozbić syryjską armię"

Zaskakujący sukces rebeliantów. "Te siły mogą rozbić syryjską armię"

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS

Gruzini nie chcą oddać marzenia o Unii Europejskiej, nawet za cenę rewolucji. Piąty dzień na ulice Tbilisi i innych miast wylewają się tysiące ludzi, a rządząca partia zasłania się mundurowymi. Brutalne starcia przypominają protesty po wyborach na Białorusi. Ale w Gruzji żywe jest inne porównanie. I protestujący, i władza odwołują się do dekady historii Ukrainy - Gruzini mówią o Majdanie, a rząd straszy rosyjską agresją.

"Należymy do Europy i to nasze bardzo podstawowe żądanie"

"Należymy do Europy i to nasze bardzo podstawowe żądanie"

Źródło:
Fakty o Świecie TVN24 BiS