Sejmowa większość złożyła projekty uchwał w sprawie powołania trzech komisji śledczych. Chce na początek rozliczyć wybory kopertowe, aferę wizową oraz inwigilację Pegasusem. PiS - mimo potwierdzonych doniesień o tym, że inwigilowani Pegasusem mieli być prokurator Ewa Wrzosek, Roman Giertych czy Krzysztof Brejza - widzi w komisji śledczej element politycznej zemsty.
Na powołanie komisji śledczej do spraw inwigilacji były prezydent Sopotu, obecnie poseł Koalicji Obywatelskiej, Jacek Karnowski czeka szczególnie. - Takie sprawy trzeba wyjaśnić, nie żeby się na kimś zemścić, tylko po to, żeby uzyskać prawdę, żeby już nigdy więcej nikogo łapy brudne nie pchały ku takiemu postępowaniu - zaznacza polityk.
Inwigilowany Pegasusem miał być także lider AgroUnii Michał Kołodziejczak. Wobec przyszłej komisji śledczej ma sprecyzowane oczekiwania. - Sam do dzisiaj nie wiem, dlaczego byłem inwigilowany, szpiegowany, podsłuchiwany i ta komisja powinna to ujawnić. Powinna ujawnić, którzy ludzie za to odpowiadali, jakie informacje były kradzione z telefonów, kto też dawał te zlecenia - wskazuje Kołodziejczak.
Wnioski o powołaniu trzech komisji śledczych, w tym tej dotyczącej używania oprogramowania szpiegowskiego, w środę trafiły do marszałka Sejmu. - Posłowie muszą zadecydować o tym, czy Polacy w tych bulwersujących sprawach wreszcie dostaną rzetelne, przejrzane przez parlament informacje, czy nadal będą się domyślać, opierać się na plotkach, przeciekach, jakichś sygnałach, które są niepotwierdzone. Moim zdaniem warto się z tą sprawą zmierzyć - podkreśla Szymon Hołownia.
Rozmowy o składach osobowych już się zaczęły, a jedną z kandydatek na członkinię komisji jest Magdalena Sroka, była policjantka, a obecnie posłanka Trzeciej Drogi. - Kto podjął decyzję o zakupie broni, którą normalnie stosuje się w stosunku do terrorystów, mam na myśli tutaj system wyjątkowo aktywny i mogący wchodzić w każdą naszą przestrzeń życia, jakim jest Pegasus - mówi posłanka.
Krytyka ze strony PiS
Mimo potwierdzonych doniesień o tym, że inwigilowani Pegasusem mieli być prokurator Ewa Wrzosek, Roman Giertych czy Krzysztof Brejza, kiedy był szefem kampanii wyborczej, PiS w komisji śledczej widzi element politycznej zemsty i argumentuje, że od wyjaśniania wątpliwości są organy państwa, takie jak prokuratura.
- Praca tej komisji moim zdaniem będzie miała charakter zupełnie bezprzedmiotowy. Żadnych nieprawidłowości nie było, jeśli chcą ten fakt potwierdzić, mogą cztery lata wytrwale pracować i wydawać publiczne pieniądze - uważa Paweł Szrot, poseł Prawa i Sprawiedliwości. - Prokuratura mogła być jednym z elementów wykorzystywania systemu Pegasus do bezprawnej inwigilacji obywateli, w tym polityków, dziennikarzy. W związku z tym trudno, żeby prokuratura, ta, która jeszcze jest, to rozstrzygała - odpowiada poseł Koalicji Obywatelskiej Borys Budka.
Paweł Wojtunik, były szef CBA, po wyborach 15 października zaczął publicznie twierdzić, że politycy opozycji byli znowu inwigilowani przez CBA - decyzje na ten temat miały zapaść w ośrodku CBA w Lucieniu na dwa dni przed wyborami. Minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Kamiński zaprzeczył tym doniesieniom.
CZYTAJ WIĘCEJ: Odprawa w Lucieniu, kontrola operacyjna opozycji? Pytania do szefa MSWiA. Reakcja jego zastępców
Obecnie Paweł Wojtunik ma nadzieję, że ten wątek także zostanie poruszony przez komisję śledczą. - Pegasus to tylko narzędzie, co prawda bardzo inwazyjne, ale narzędzie. Równolegle mogły być stosowane inne metody pracy operacyjnej, jak chociażby agenci pod przykryciem czy tradycyjne podsłuchy - wskazuje Wojtunik.
Szerokie uprawnienia komisji śledczej
Inwigilacją programem Pegasus zajmowała się już komisja senacka w minionej kadencji i komisja w Parlamencie Europejskim, ale żadna z nich nie miała takich uprawnień, jak komisja śledcza w Sejmie. - Będzie miała uprawnienia prokuratorskie, będą pracowały w tej komisji osoby, które przejdą procedurę dopuszczenia do informacji niejawnych i ściśle tajnych, więc będą mogły tę sprawę dokładnie zbadać, będą mogły zajrzeć do archiwów CBA czy innych służb - wyjaśnia Marek Biernacki, były koordynator służb specjalnych, poseł Trzeciej Drogi.
Mariusz Kamiński i Maciej Wąsik nie stawili się przed komisją senacką. Przed sejmową komisją śledczą będą musieli się stawić pod rygorem kary. Jeśli zeznania któregokolwiek ze świadków okażą się nieprawdziwe, grozi mu odpowiedzialność karna. - Nie wyobrażam sobie, żeby mówili nieprawdę, natomiast, znając polityków PiS-u, możemy się spodziewać, że będą manipulowali informacjami, że będą starali się nie wyjawić wszystkich okoliczności temu towarzyszących - ocenia posłanka Sroka.
Zobacz również: Inwigilacja Pegasusem w Polsce. Członek komisji specjalnej PE: to część szerzej zakrojonych działań
PiS zapowiada aktywne uczestnictwo w pracach komisji. - Jesteśmy największym klubem, więc powinniśmy mieć najwięcej członków w komisji śledczej, liczę, że w każdej co najmniej po pięciu - mówi Przemysław Czarnek, minister edukacji i nauki, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Według ustawy komisje mogą liczyć maksymalnie 11 osób, część z tych miejsc jest przeznaczona dla PiS-u. - Dobrze pamiętamy, że PiS nie był zbyt łaskawy, jeśli chodzi o komisję Amber Gold, jeśli chodzi o dopuszczenie przedstawicieli opozycji, ale my na pewno będziemy chcieli te standardy poprawiać na dobre - zwraca uwagę Krzysztof Paszyk, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
W umowie koalicyjnej znajduje się zapis o zwiększeniu kontroli nad służbami specjalnymi, aby zapobiegać nadużyciom.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24