Jest oficjalna lista organizacji biorących udział w kampanii referendalnej, a na niej cała plejada fundacji spółek Skarbu Państwa. Sztandarowy pomysł PiS będą zatem wspierać między innymi PKO BP i PKO SA, PKP, Poczta Polska i PZU. Referendum odbędzie się 15 października, razem z wyborami do parlamentu. W kampanii referendalnej - w przeciwieństwie do kampanii wyborczej - nie obowiązują żadne limity finansowe.
Dla opozycji to właściwie potwierdzenie jej dotychczasowych obaw. - To jest chyba najmocniejsze potwierdzenie wszystkiego tego, o czym mówiła demokratyczna opozycja, że wszystkie instrumenty, które ma w ręku rząd, będą użyte w tej kampanii wyborczej - mówi Dariusz Klimczak, PSL, Trzecia Droga.
Do 11 września PKW musiała zweryfikować zgłoszenia fundacji związanych ze spółkami Skarbu Państwa. Na oficjalnej liście podmiotów biorących udział w kampanii referendalnej znajdują się między innymi Fundacja Poczty Polskiej, fundacje banków, spółek energetycznych, PKP, PZU, Krajowej Grupy Spożywczej i Polskiej Grupy Zbrojeniowej. - Przecież te fundacje są tworzone z pieniędzy tych spółek, a te spółki zarabiają na obywatelach, którzy płacą rachunki - podkreśla Arkadiusz Marchewka, PO, Koalicja Obywatelska.
Teraz te same fundacje chcą się włączyć w kampanię przed referendum przeforsowanym przez PiS. Kiedy tylko pojawił się pomysł referendum połączonego z wyborami, specjaliści ostrzegali, że będzie ryzyko nadużyć. - Kampania referendalna jest w zasadzie zwolniona z większości wymogów - zaznacza profesor Marcin Wiącek, Rzecznik Praw Obywatelskich. W przeciwieństwie do kampanii wyborczej, kampania referendalna nie podlega ścisłej kontroli finansowej, nie ma drobiazgowych rozliczeń, a przede wszystkim limitów na wydatki. W sytuacji, kiedy to PiS zaproponował takie pytania referendalne, wokół których chce budować swoją kampanię wyborczą, nietrudno o wątpliwości. - Te tematy zawsze się będą pokrywały z tematami wyborczymi. Tu jest ta pokusa nadużycia właśnie tych zasobów państwa, tego finansowania poza kontrolą, tego braku sprawozdawczości - ostrzega Patryk Wachowiec, analityk Forum Obywatelskiego Rozwoju.
Pytania o równość wyborów
Zgodnie z przepisami dotyczącymi referendum uczestnictwo w kampanii to na przykład możliwość emitowania spotów w mediach publicznych. W kampanii referendalnej mogą uczestniczyć partie polityczne i na przykład organizacje pozarządowe. W przypadku fundacji, żeby dostać na to zgodę PKW, trzeba prowadzić działalność związaną z przedmiotem referendum i działalność ta ma się mieścić w zakresie statutowych celów fundacji. PKW odmówiła na przykład Fundacji Giełdy Papierów Wartościowych, ale te związane ze spółkami Skarbu Państwa dostały zgody. - Fundacje praktycznie wszystkie mogą wystartować, bo tam jest bardzo szerokie spektrum osób, które mogą prowadzić kampanię referendalną, tylko że gdzie jest przyzwoitość, gdzie jest równość wyborów? - pyta Katarzyna Lubnauer, Nowoczesna, Koalicja Obywatelska.
Fundacja Poczty Polskiej napisała redakcji TVN24, że instytucja referendum to kamień węgielny każdej dojrzałej demokracji i że chce aktywizować Polaków. - Teraz będą (fundacje - przyp. red.) mówiły o tym, że trzeba iść na referendum, a w tle będzie Kaczyński, Morawiecki, Sasin, Błaszczak i całe instrumentarium Prawa i Sprawiedliwości - zaznacza Tomasz Trela z Nowej Lewicy. Były Rzecznik Praw Obywatelskich mówi, że doszło do tego, że jeden komitet wyborczy ma de facto nieograniczony dostęp do publicznych pieniędzy i może je przeznaczyć na swoją kampanię wyborczą. To poważna ingerencja w zasady wyborcze. - Jest też naruszeniem, i to bardzo poważnym naruszeniem, zasady równości - alarmuje Andrzej Zoll, były prezes Trybunału Konstytucyjnego, były Rzecznik Praw Obywatelskich.
Tłumaczenia rządzących
Kontrolowane przez PiS spółki Skarbu Państwa mają przed wyborami niemałe znaczenie. - To są takie skarbonki Prawa i Sprawiedliwości - uważa Wanda Nowicka, Nowa Lewica. Zgłoszenia do kampanii referendalnej to jedno. Drugie to wpłaty od zatrudnianych tam ludzi. - W momencie, kiedy są zatrudniani ludzie w spółkach Skarbu Państwa, którzy potem swoje wynagrodzenia w części przeznaczają na wsparcie jednej partii w różny sposób, a przecież to się dzieje, to to jest po prostu nieuczciwe - podkreśla Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy. PiS odrzuca te wątpliwości. - Absolutnie widzę korporacyjne uzasadnienie dla takiego zaangażowania się w referendum fundacji związanych z największymi polskimi koncernami, które są dumą polskiej gospodarki - zapewnia Janusz Kowalski, wiceminister rolnictwa, Suwerenna Polska, KP PiS.
Od rządzących słyszymy, że skoro Platforma Obywatelska w sprawie pytań referendalnych nie ma nic do ukrycia, to udział spółek Skarbu Państwa nie powinien jej przeszkadzać. - Donald Tusk mówi o tym, że w zasadzie jest "za" tymi wszystkim pytaniami. Co prawda nie chciałby głosować, ale jest "za". Więc powinien się cieszyć, że nawet spółki Skarbu Państwa będą zachęcały do wzięcia udziału w referendum i jeszcze głosowania na "tak". Skoro wszyscy jesteśmy zgodni, to w zasadzie co tu budzi takie emocje? - pyta Bartosz Kownacki z PiS. Emocje są i to niebezpodstawne - mówi opozycja. Bo szanse w tych wyborach okazują się zwyczajnie nierówne. - To nie są uczciwe wybory. To są wybory, gdzie jedni mają dopalacze - uważa Katarzyna Lubnauer. Organizacja Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie, która obserwuje polskie wybory, zapowiedziała, że zwróci uwagę na to, czy i na ile kampania referendalna będzie miała wypływ na wybory parlamentarne.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: Fakty po Południu