Od powodzi minął już miesiąc, ale zniszczenia były tak wielkie, że nadal trwa wielki sprzątanie. Głuchołazy zostały niemal całkowicie zniszczone. Potrzebne są lata na ich odbudowę. Straty szacowane są na ponad miliard złotych - ta kwota zapewne będzie jeszcze wyższa, bo inżynierowie nadal oceniają stan techniczny budynków i infrastruktury.
Równolegle ze sprzątaniem szacowane są straty. A te z dnia na dzień rosną. Głuchołazy są wśród miejscowości, które ucierpiały najbardziej w wyniku powodzi.
- Pojawiają się adresy, w których nadzór nie stwierdził konieczności ewakuacji i rozbiórki budynków, ale ten budynek cały czas pracuje, pojawiają się pęknięcia. Mieszkańcy sami widzą zagrożenie. Tych adresów będzie na pewno więcej, w tej chwili jest to do 10 adresów - informuje Paweł Szymkowicz, burmistrz Głuchołazów.
Od tygodnia inżynierowie oceniają stan techniczny budynków. Na podstawie ich oceny będą wypłacane zasiłki na remont lub odbudowę domu.
- Mamy wspólnie świadomość tego, że za oknem jest już zimno, pada i każde przyspieszenie tej pomocy państwa daje nadzieję mieszkańcom terenów dotkniętych powodzią, że szybciej można rozpocząć remont, rozpocząć naprawę zniszczonych budynków tam, gdzie oczywiście się da - mówi Mariusz Dobrzeniecki, prezes Polskiej Izby Inżynierów Budownictwa.
Ponad 80 rodzin w Głuchołazach nie może wrócić do domów
Mieszkańcy na razie otrzymali pomoc w postaci zasiłku celowego i zasiłku powodziowego. Patrząc na skalę strat, potrzebne są o wiele większe pieniądze. Rzeka Biała Głuchołaska dosłownie zalała miasto. Do dzisiaj ponad 80 rodzin nie może wrócić do swoich domów.
- Nurt był, że wszystko (rzeka - red.) zabierała. No nic nie zostało - opowiada jeden z mieszkańców Głuchołazów. - Chcemy uciec przed zimą, bo ile można u sąsiadów mieszkać? - pyta.
Remonty będą bardzo trudne i czasochłonne. Osuszacze pracują całą dobę. Skala zniszczeń jest ogromna, już dzisiaj szacowana na ponad miliard złotych. Zniszczona została infrastruktura - drogi, mosty. Wielu mieszkańców straciło dosłownie cały dorobek życia, wszystko nadaje się do wyrzucenia.
- Nie ma chyba osoby, nie ma rodziny, żeby nie dotknęła bezpośrednio ta sytuacja, ta powódź - mówi mieszkanka Głuchołazów.
Mieszkańcy powoli starają się wrócić do normalności. Na miejscu cały czas są żołnierze i - jak mówią mieszkańcy - ich pomoc jest bezcenna.
- Cztery dni żołnierze pompowali wodę, wynosili muł, szlam. W tej chwili już wszystko pomału się normuje. Mamy piwnice już wyczyszczone i odkażone przez wojska chemiczne i pomału zaczynamy coś robić, sprzątać. W tej chwili jeszcze częściowo woda w kranach jest nie do użytku spożywczego, tak że cały czas jesteśmy zaopatrywani - mówi mieszkanka Głuchołazów.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24