Ponad miesiąc temu Adam Bodnar wysłał do Krajowego Biura Wyborczego zawiadomienie w sprawie Funduszu Sprawiedliwości. Pieniądze, które miały w założeniu pomagać ofiarom przestępstw, miały być przeznaczone na kampanię wyborczą Prawa i Sprawiedliwości. Teraz podobne zawiadomienie wysyła ministra klimatu, a chodzi o miliony z Funduszu Leśnego.
Ministra klimatu Paulina Hennig-Kloska jest kolejną osobą, która zawiadomiła prokuraturę i Państwową Komisję Wyborczą w sprawie nieprawidłowości poprzedniej władzy w wydawaniu pieniędzy publicznych. Chodzi o środki z Funduszu Leśnego.
W poprzedniej kadencji za Lasy Państwowe odpowiadali ludzie ówczesnej Solidarnej Polski. Do dyspozycji mieli Fundusz Leśny, z którego pieniądze miały służyć ochronie środowiska. - Służyły jednak ludziom Ziobry - mówi po przeprowadzonym audycie ministra klimatu i środowiska z Polski 2050-Trzeciej Drogi Paulina Hennig-Kloska. - Szły na imprezy plenerowe, na których konkretni politycy się po prostu promowali - informuje.
Dziwnym trafem imprezy organizowano głównie tam, skąd w wyborach startowali ziobryści, a konkursy wygrywały podmioty z okręgów polityków ówczesnej władzy. Teraz nowa koalicja mówi o stratach sięgających 20 milionów złotych.
Co ma z tym wspólnego Michał Woś?
- Z Funduszu Leśnego na ochronę przyrody szło pół procenta. Reszta szła na znajomych, na ludzi zatrudnionych i na kampanie, i na imprezy plenerowe polityków Suwerennej Polski - informuje eurodeputowany Koalicji Obywatelskiej Dariusz Joński.
Nazwiskiem, które w tym kontekście najczęściej wymieniają politycy władzy, jest Michał Woś - przez pół roku minister środowiska w rządzie Prawa i Sprawiedliwości.
CZYTAJ TAKŻE: Fundusz Leśny "to Fundusz Sprawiedliwości 2.0". Ministra o ponad milionie "na imprezy plenerowe"
- Wszelkie działania były podejmowane prawidłowo - komentuje poseł Prawa i Sprawiedliwości i były minister środowiska Michał Woś.
Woś nie ma sobie nic do zarzucenia. Wiele zarzuca za to obecnej władzy. - Kolejna nagonka po to, żeby swojemu elektoratowi dawać paliwa do jakichś rozliczeń - mówi Michał Woś. - Wszędzie, gdzie były pieniądze, pojawiały się za czasów PiS-u ręce polityków PiS-u i Suwerennej Polski - komentuje Dariusz Joński.
Schemat podobny do tego przy Funduszu Sprawiedliwości
Schemat jest już znany: był fundusz, potem konkursy, bony, czeki i politycy władzy ogrzewający się w blasku obdarowywanych. Skądś to już znamy - wylicza władza. - I Lasy Państwowe, i Fundusz Sprawiedliwości, były takimi studniami bez dna dla Solidarnej Polski - ocenia Anita Kucharska-Dziedzic, posłanka Lewicy.
W sprawie Funduszu Sprawiedliwości prokuratura prowadzi już śledztwo. Zarzuty mają usłyszeć właśnie Michał Woś i Marcin Romanowski. Sejm uchylił już obu posłom immunitety. Pieniądze publiczne miały być wykorzystywane w kampanii także poprzez pikniki promujące program Rodzina 800 plus - takie doniesienie do prokuratury złożyła ministra rodziny.
Posłanka KO Agnieszka Pomaska z kolei informuje o milionach wydawanych przez spółki Skarbu Państwa na promocję w bezpłatnej gazecie w Gdańsku. Też w czasie kampanii i też dziwnym trafem promowali się tak akurat lokalni kandydaci. - Zamieszczano reklamy spółek Skarbu Państwa, a jednocześnie promowano polityków PiS. Jak rozumiem, politycy PiS nie płacili za te reklamy, natomiast spółki Skarbu Państwa już za te reklamy płaciły - mówi posłanka.
Nie ma dnia, by podobne historie nie wychodziły na światło dzienne - mówi nowa władza i domaga się, by sprawą wreszcie zajęła się Państwowa Komisja Wyborcza. - Jeżeli faktycznie pieniądze były źle wydatkowane, to powinna być cofnięta subwencja - mówi posłanka KO Kinga Gajewska.
- Tusk ma na celu zniszczenie polskiej opozycji wszelkimi metodami - ocenia Michał Woś. Państwowa Komisja Wyborcza ma zająć się sprawą partyjnych subwencji w przyszłym tygodniu.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24