- Projekt żelaznej kopuły nad Europą nie powinien wywoływać sprzeciwu u nikogo, kto myśli o naszym bezpieczeństwie - przekonuje premier Donald Tusk. Mariusz Błaszczak, były minister obrony, twierdzi, że to jest tylko niemiecki projekt biznesowy. Tak samo wcześniej mówił prezydent Andrzej Duda, ale już przestał to powtarzać. Donald Tusk przekonuje, że europejska tarcza nie polega na zastępowaniu istniejących już programów budowy obrony powietrznej w Polsce, którymi są Wisła, Narew i Pilica.
Tarcza antyrakietowa, która budowana ma być już nie tylko na własną rękę, ale w ramach europejskiej inicjatywy, to żelazny punkt w polskim planie odstraszania i obrony.
- Liderzy najbardziej ostrożni czy sceptyczni zaczynają rozumieć, że jeśli mamy serio mówić o bezpieczeństwie i o sile militarnej Europy, to trzeba zacząć od tej kopuły, no bo wtedy, mówiąc krótko, nasza przewaga finansowa, ekonomiczna, technologiczna nad Rosją, nasza, czyli europejska, znajdzie swój pełny wyraz - powiedział premier Donald Tusk.
Najpierw potrzeba jednak inwestycji, a te będą słono kosztować. Polski rząd podpisał właśnie z Europejskim Bankiem Inwestycyjnym umowę, dzięki której dostanie kredyt w wysokości 300 milionów euro. Pieniądze przeznaczone będą na rozwój polskiego programu satelitarnego, będącego elementem europejskiej tarczy antyrakietowej.
Projekt budowy kopuły nad Polską i Europą
- W Europejskim Banku Inwestycyjnym stworzyliśmy program wspierający sektor bezpieczeństwa w Europie. To właśnie te środki. Chodzi o wsparcie mobilności wojskowej, chodzi o drony, systemy rozpoznania i tak zwaną politykę kosmiczną. Cały zakres inwestycji, które przyczynią się do pokoju i bezpieczeństwa w Europie - wyjaśniła Nadia Calvino, prezes Europejskiego Banku Inwestycyjnego.
Premier Donald Tusk wraz z innymi szefami europejskich rządów chce w najbliższych dniach przedstawić projekt budowy "kopuły" nad Polską i Europą. Obecnie z premierem Grecji przygotowuje w tej sprawie list do Komisji Europejskiej i Rady Europejskiej.
- Może w tej chwili nie wypada rozmawiać o wspólnej armii europejskiej, bo to zawsze budzi jakieś emocje, kto będzie wydawał rozkazy, ale wspólna obrona przeciwpowietrzna, czyli ta "żelazna kopuła" nad Europą, to jest coś, co nie powinno budzić najmniejszych wątpliwości tych, którzy naprawdę chcą bezpieczeństwa i którzy są świadomi ryzyk - stwierdził premier Donald Tusk.
Tworzenie koalicji państw, które chcą wzmocnić obronę powietrzną w Europie, jesienią 2022 roku zapoczątkowały Niemcy. Obecnie jest w niej ponad 20 państw.
- Samodzielnie nie jesteśmy w stanie zabezpieczyć się przed atakiem celów powietrznych ze strony Federacji Rosyjskiej. Ich będzie po prostu zbyt dużo. Dlatego potrzebna jest zarówno mobilizacja środków, jak i sił, po to, żeby taki atak odeprzeć, a to można zrobić tylko wspólnie - podkreśla komandor porucznik rezerwy i ekspert portalu Defence24.pl, Maksymilian Dura.
Politycy PiS krytycznie o projekcie. "To jest biznesowy projekt niemiecki"
Poprzedni rząd budował system obrony przed atakami z powietrza głównie w oparciu o współpracę ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią. Europejskiej inicjatywie przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości raczej nie przyklaskują.
- To jest, oczywiście, niemiecki projekt biznesowy, który istnieje wyłącznie na papierze - skomentował Mariusz Błaszczak, poseł Prawa i Sprawiedliwości i były minister obrony narodowej. - Sądzę, że Polski nie stać na dwa konkurencyjne projekty - dodał.
ZOBACZ TAKŻE: Tusk pytany o słowa Dudy w sprawie "żelaznej kopuły": dla mnie jest nieistotne, kto ma jaki biznes
Gdy miesiąc temu premier Donald Tusk zapowiedział, że Polska dołączy do europejskiej inicjatywy stworzenia tarczy antyrakietowej, w podobnym tonie reagował prezydent Andrzej Duda.
- To jest biznesowy projekt niemiecki - skomentował prezydent Duda. Teraz głos z jego kancelarii płynie już nieco inny. - Uważam, że wszystkie działania, które mają wzmocnić polskie bezpieczeństwo, są dobre, i co do tego nie ma nie ma najmniejszej wątpliwości. Ja osobiście się cieszę, że Polska dostanie pieniądze, że Europa będzie budowała taki system - powiedział Andrzej Dera, sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta RP.
Idea jest taka, by wyeliminować konkurencję gospodarczą między państwami członkowskimi
Obecny rząd przekonuje, że przystąpienie do europejskiej inicjatywy ma wzmocnić dotychczasowe działania w zakresie obrony powietrznej, a nie je zastąpić.
- Zero konkurencyjności. Tak naprawdę ta moja idea, znaczy moja, no, ale czuję się jej współautorem, to jest, żeby wyeliminować niemądrą konkurencję, zarówno gospodarczą, jak i organizacyjną pomiędzy państwami członkowskimi. To musi być wspólne przedsięwzięcie - powiedział Tusk.
Państwa europejskiej inicjatywy tarczy powietrznej mogą zdecydować o wspólnych zakupach komponentów potrzebnych do budowy osłony, ale to tylko jedna z opcji.
- Chodzi o to, żebyśmy to, co my wprowadzimy, żeby było kompatybilne z tym, co mają Niemcy, co mają Czesi i co mają Słowacy. Wtedy będziemy mogli współdziałać, na przykład stosować te same pociski na różnego rodzaju wyrzutniach. Tarcza antyrakietowa to wielowarstwowy system obrony nieba, składający się z różnego rodzaju elementów - przybliżył Maksymilian Dura.
- Składa się z systemów radarowych. Te systemy informują nas, gdzie został pocisk wystrzelony i jaką ma trajektorię lotu, jaką ma prędkość. Mamy system dowodzenia, który te informacje przerabia. Dopasowuje do tego rakietę, która może zostać wystrzelona automatycznie, ale też może czekać na decyzję operatora - przekazuje komandor porucznik rezerwy Artur Bilski, były oficer NATO.
Trzy poziomy
Tworzona już w Polsce kopuła ma osłaniać przestrzeń na trzech poziomach. Program Wisła to wyrzutnie rakiet Patriot o zasięgu do stu kilometrów. Baterie w ramach programu Narew wyposażone są między innymi w pociski CAMM-ER. Ich zasięg to 45 kilometrów. Najniższy poziom to program Pilica, w ramach którego Polska kupi ponad 20 baterii. To będą pociski CAMM o zasięgu 25 kilometrów czy rakiety Piorun wystrzeliwane z wyrzutni ręcznych.
- Pierwsze baterie Patriotów są już w Polsce, są operacyjne, więc tutaj ten element musi być kontynuowany, musi być rozbudowywany. Ta europejska inicjatywa jest dopiero, że tak powiem, na poziomie politycznych uzgodnień - powiedział Bilski.
Obronie morza ma służyć program Miecznik. - Ten program jest dopiero na starcie. Trzeba dołożyć wszelkich starań, żeby ten program zakończyć i żeby zakończył się on z sukcesem. Jest to możliwe, ale wymaga ciągłości finansowania, a z tym w Polsce w ostatnich latach było bardzo dużo problemów - przyznał Dura.
W ramach programu zbudowane mają być trzy fregaty, jedna prototypowa i dwie seryjne, wyposażone w wyrzutnie pocisków CAMM.
Źródło: Fakty po Południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: TVN24