Miała trudne dzieciństwo. Pełne przemocy i bez wsparcia od najbliższych Ale paraolimpijka Róża Kozakowska się nie poddała. Ból i kolejne choroby również jej nie zatrzymały. Kobieta w ubiegłym roku w Tokio zdobyła dwa medale - złoto w rzucie maczugą i srebro w pchnięciu kulą. Teraz walczy o kolejne marzenie - chce zdobyć własny kąt, którego nigdy nie miała. Pomóc jej w spełnieniu tego marzenia może każdy.
Nie raz upadała, ale nigdy się nie poddała. Róża Kozakowska mimo choroby, bólu, przeciwności losu i trudnego dzieciństwa, zawsze walczyła o swoje sportowe marzenia.
- Każdy upadek może być początkiem czegoś dobrego. Z każdym upadkiem stawałam się coraz silniejsza, coraz bardziej napawałam się taką wolą do walki - mówi paraolimpijka.
32-letnia Róża Kozakowska jest lekkoatletką z porażeniem czterokończynowym, która na paraolimpiadzie w Tokio w 2021 roku zdobyła dwa medale - złoty w rzucie maczugą i srebrny w pchnięciu kulą.
- Ten medal jest i będzie zawsze moją życiową wygraną, szczęściem, radością i przeogromną dumą - podkreśla Kozakowska.
- Paraolimpijczycy to są tytani, ale zazwyczaj w tych historiach ta osoba walcząca ma wsparcie rodziny. Tutaj ujmujące i rozrywające serce w tej historii Róży było to, jak ona od małego dziecka była wrogiem we własnym domu, nieludzko traktowana przez własnego ojca - zwraca uwagę Michał Pol dziennikarz sportowy.
Ojciec Róży znęcał się nad nią fizycznie i psychicznie. Zamiast wsparcia otrzymywała od niego kolejne ciosy. Jednak żadne słowa nie potrafiły jej zniechęcić. Sport był dla niej lekarstwem na całe zło.
- Była świetną uczennicą jako dziewczynka, świetna w sporcie. Tyle, że nie mogła przynosić do domu medali, musiała je ukrywać u koleżanek, bo czekało ją lanie, czasem do nieprzytomności - mówi Michał Pol.
- Nie miałam niczego, ale miałam ogromne marzenia, ogromną determinację, cierpliwość, wolę walki i wiarę - dodaje paraolimpijka.
Kolejne marzenie Róży
Róża chciała zostać sprinterką, ale plany pokrzyżowała jej choroba. W 2014 zdiagnozowano u niej neuroboreliozę. Choroba przenoszona przez kleszcze dosłownie ścięła ją z nóg.
- Obecnie poruszam się na wózku, ale potrafię przejść i walczę o ten każdy krok i nie zamierzam usiąść całkowicie na wózku - podkreśla Róża.
32-latka tuż po diagnozie próbowała swoich sił w skoku w dal, ale kiedy choroba zaatakował z podwójną siłą i nogi odmówiły posłuszeństwa, zaczęła trenować pchnięcie kulą i rzut maczugą.
- W przeciwieństwie do wielu innych paraolimpijczyków Róża, gdyby nie była poszkodowana przez los, zdrowie, to by osiągała najwyższe wyniki sportowe wśród osób pełnosprawnych - uważa Piotr Kuczek trener Róży.
Róża jest zdeterminowana i pracowita. Jej trener twierdzi, że nigdy nie odpuszcza. Nawet, kiedy ból jest nie do wytrzymania.
W 2016 roku Róża dowiedziała się, że cierpi na endometriozę. Jednak i to jej nie powstrzymało. - Moim mottem jest: "dopóki walczysz, jesteś zwycięzcą" - mówi paraolimpijka.
Teraz w walce o kolejne marzenia Róży chce pomóc Michał Pol, dziennikarz sportowy i attache paraolimpijskiej reprezentacji Polski. Założył zbiórkę w internecie na mieszkanie dla Róży.
- Musimy pomóc jej spełnić to drugie, wielkie marzenie - o własnym miejscu na ziemi. To jest nieprawdopodobne, że dziewczyna cały czas, przez te wszystkie swoje lata, nie miał domu. Jak już nie żyła z tym ojcem-katem, to mieszkała w kontenerze bez prądu - mówi Pol.
- Najważniejsze, że to ma być azyl poczucia bezpieczeństwa i spokoju - dodaje Róża.
Róża ze wszystkich sił chce się odwdzięczyć. Rozpoczęła już przygotowania do paraolimpiady w Paryżu, która odbędzie się za dwa lata. - Chciałabym zdobyć dwa złote medale z rekordami światami. Miejmy nadzieję, że to się uda. Będę walczyć o to bardzo mocno i całym serduchem - podkreśla paraolimpijka.
Autor: Marta Kolbus / Źródło: Fakty po południu TVN24
Źródło zdjęcia głównego: tvn24