Prezydent Donald Trump odbył we wtorek rozmowę telefoniczną z rosyjskim przywódcą Władimirem Putinem. Ustalili między innymi to, że Kreml wstrzyma na 30 dni uderzenia w krytyczną infrastrukturę Ukrainy. Tuż po rozmowie Rosja wysłała rakiety na swojego sąsiada. Korespondenci zachodnich mediów donoszą o alarmach przeciwlotniczych, wybuchach, syrenach i działaniach obrony przeciwlotniczej w Kijowie i innych miastach Ukrainy. O komentarz poprosiliśmy Kirę Rudyk, deputowaną do Rady Najwyższej Ukrainy. W trakcie rozmowy sama musiała się udać do schronu.
Deputowana do Rady Najwyższej Ukrainy Kira Rudyk udzieliła wywiadu "Faktom o Świecie" TVN24 BiS prosto ze swojego mieszkania w Kijowie. Rozmowa dotyczyła negocjacji między Donaldem Trumpem i Władimirem Putinem.
- Nie ufamy Putinowi, zachęcamy prezydenta Trumpa do tego, żeby też mu nie ufać. Na tę chwilę, na ten moment, nie widzieliśmy żadnych dowodów na to, że Putin pragnie pokoju czy też że może przestać nas atakować. Nie widzimy tego w terenie, nie widzimy tego na polu walki. Nie widzimy tego w naszych miastach - powiedziała Kira Rudyk.
Jak się dowiadujemy z przekazów Białego Domu i Kremla, po rozmowie telefonicznej Donalda Trumpa z Władimirem Putinem obaj przywódcy mieli uzgodnić, że konflikt musi zakończyć się trwałym pokojem. Według Kremla, Putin przekonywał rozmówcę, że Rosja chce "pokojowego rozwiązania" konfliktu w Ukrainie. - Ciężko jest skomentować coś takiego. Rozmawiamy z agresorem, który jest w stanie odwołać swoich żołnierzy, przestać atakować nasze miasta, i wtedy ta wojna by się skończyła. To jest 100 na 100 hipokryzja. A świat na to patrzy. Ukraina nigdy nie była problemem. Rosja nas brutalnie zaatakowała - wskazała Kira Rudyk.
CZYTAJ WIĘCEJ: Atak Rosji krótko po rozmowie Putin-Trump
"Co zrobi Trump, aby upewnić się, że Rosja dotrzyma swojej części porozumienia?"
- Mam po prostu nadzieję, że prezydent Donald Trump, jeżeli rzeczywiście chce pokoju, nie da się nabrać na takie gładkie słówka. I mam nadzieję, że ma jakiś sposób, jakieś karty, swoje własne, które będzie w stanie rozegrać, żeby nacisnąć na Rosję. Łatwo było Ukrainę ściągnąć do stołu negocjacyjnego, bo polegamy na USA, w naszym wsparciu wojskowym i oczywiście w zakresie dzielenia się wywiadem. Ale co zrobi Trump, aby upewnić się, że Rosja dotrzyma swojej części porozumienia? Na ten moment jest to absolutnie niejasne - stwierdziła Kira Rudyk.
- Na tę chwilę nie tak z Rosją się radzi. Tak się przegrywa z Rosją. Tak sprawia się, że Putin wygrywa jak ten, który rozegrał lidera demokratycznego świata - dodała nasza rozmówczyni.
- Amerykanie są przyjaciółmi, którzy próbują coś rozwiązać w jakiejś sprawie, nie słuchając żadnych szczegółów konfliktu - opisała Kira Rudyk. - Staraliśmy się na wiele sposobów to jakoś rozwiązać przez kilkanaście lat. To jest coś, co Zełenski próbował przekazać Trumpowi w Gabinecie Owalnym, ale no chyba jednak to nie dotarło. Teraz wrażenie jest takie, że Trump próbuje sam się przekonać. Pytanie tylko brzmi, ile żywotów to będzie kosztować, aby ta informacja trafiła do Białego Domu. Bo dosłownie po tej rozmowie z Trumpem rozpoczął się atak na Kijów - zaznaczyła deputowana.
Kreml przekazał, że Trump poparł pomysł Putina polegający na zorganizowaniu meczu hokeja na lodzie z udziałem zawodników rosyjskich i amerykańskich. - Rosja wykorzystuje tak zwany soft power bardzo intensywnie dla swojej propagandy i aby zmienić opinię ludzi na całym świecie, oni inwestują miliardy w te narzędzia. W Europie, w Polsce, w Ukrainie, w USA, wszędzie. Widzimy to w wielu obszarach. Teraz Rosja siłą rzeczy jest pokazywana jako "ten zły". No bo są tym złym, ale będą starali się zmienić ten pogląd ludzi w różnych krajach i będą wykorzystywać najróżniejsze sposoby do tego celu. Teraz wydaje mi się, że to jest właśnie krok naprzód ze strony Trumpa, aby pokazać dobre intencje czy coś. Rosjanie na 100 procent to wykorzystają i powiedzą: "patrzcie, nazywali nas terrorystami, a teraz zapraszają nas na mecz hokeja". No więc najwyraźniej chyba nie jesteśmy tacy źli, jak nam to mówią, nie? - opisała Kira Rudyk.
- To jest jeszcze gorsza legitymizacja niż to, że prezydent Ameryki zadzwonił do prezydenta Rosji - dodała. - Przepraszam, ale wybuchy się zbliżają. W tej chwili słyszę, że robi się trochę strasznie. Straszne, kiedy mówimy o Rosji grającej w hokeja, kiedy oni nas bombardują - podsumowała Kira Rudyk, idąc do schronu.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS