Od podpaleń do szpiegowania. Rosja toczy ukrytą wojnę z państwami NATO, w tym z Polską. Jednym z celów jest utrudnianie uzbrajania Ukrainy.
Amerykańskie bazy w Europie są w stanie najwyższej gotowości od dekady. Kluczowy amerykańsko-polski węzeł dostaw mieści się godzinę drogi od granicy. Widać w pobliżu stanowiska obrony przeciwlotniczej.
To paradoks, że największy wysiłek zbrojeniowy naszych czasów odbywa się w tajemnicy, pod osłoną straży i zasieków. Główny powód to chęć uniknięcia rosyjskiego sabotażu. Takie zagrożenie rośnie w całej Europie, szczególnie na linii dostaw zaopatrzenia wojskowego.
POLECAMY ROZMOWĘ: "Rosja dopuściła się zbrodni. Jesteśmy bardzo otwarci, aby międzynarodowe grupy przeprowadziły dochodzenie"
Centra zaopatrzeniowe są kluczowe dla utrzymania linii frontu. Wysoki rangą NATO-wski urzędnik zdradził, że przeciwko zakładom produkcyjnym, miejscom składowania, dostawom czy osobom odpowiedzialnym za dostawy organizowane są zuchwałe akcje.
Wydarzenia rozgrywające się w ukryciu mają ogromny potencjał do eskalacji.
Rosjanie werbują mieszkańców krajów europejskich. "To był łatwy zarobek"
Maksym to Ukrainiec mieszkający w Polsce. Rosyjskie służby zwerbowały go za pośrednictwem internetu. Najpierw zlecono mu wykonanie antywojennego graffiti. Kolejne zadanie dotyczyło rozmieszczania kamer wzdłuż linii kolejowych, którymi dostarczane jest zaopatrzenie dla Ukrainy. Inne dotyczyło umieszczania kamer w miejscach, gdzie polska armia szkoli ukraińskie jednostki. Za te wszystkie czyny Maksyma skazano na sześć lat więzienia.
To niesamowite, z jaką łatwością Rosjanie rekrutują przez internet, za pośrednictwem Telegrama.
Maksym udzielił dziennikarzowi CNN wywiadu. - To był łatwy zarobek. Bardzo potrzebowałem pieniędzy. Nie sądziłem, że moje działania wyrządzą komuś szkodę. To wyglądało całkiem niewinnie - twierdzi Maksym. - Kiedy Andrzej kazał mi wieszać kamery w miejscu ćwiczeń wojskowych, wiedziałem, że sprawa może być poważna. Poczułem się nieswojo. Zdecydowałem, że z tym kończę. Nie zdążyłem, bo aresztowano mnie następnego dnia - dodaje.
Napięcia na granicy z Estonią
Gorąco robi się też na granicy estońsko-rosyjskiej. Zakusy Rosji co do naruszania spokoju na granicy objawiły się pewnej majowej nocy. Kamera termowizyjna zarejestrowała, jak ktoś na morzu pod osłoną ciemności usuwa boje wyznaczające granicę międzypaństwową.
Na granicy lądowej Rosjanie blokują sygnał GPS. Rosyjskie służby filmują estońskie. - Próbujemy namierzać tych ludzi. Myślę, że Rosjanie chcą sprawdzić, jak zareagujemy na różne prowokacje - ocenia Eerik Purgel, szef estońskiej straży granicznej.
Estońskie służby przekonują, że Rosja posługuje się również nieprzeszkolonymi ludźmi. W lutym aresztowano 10 osób po ataku na samochód estońskiego ministra spraw wewnętrznych.
Są obawy, że wraz z trwaniem wojny w Ukrainie Rosjanie będą coraz bardziej agresywni.
- Jesienią ubiegłego roku zaobserwowaliśmy znaczny wzrost ich aktywności. Widzieliśmy, jak te działania zmierzają w stronę bezpośrednich ataków fizycznych. W tej chwili są skierowane przeciwko obiektom związanym z osobami biorącymi udział w wojnie. Sprawcy mają większe doświadczenie. Są coraz bardziej brutalni i nie kryją swoich intencji - przekazuje Harrys Puusepp, rzecznik Estońskiej Służby Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
To, co wcześniej było nie do pomyślenia, staje się na naszych oczach rzeczywistością.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS