To jest czas fundamentalnego przetasowania na scenie politycznej w Europie. Nie chodzi tylko o Donalda Trumpa w Białym Domu, ale o Olafa Scholza w urzędzie kanclerskim i o nowe wybory w Niemczech. Europa stoi przed coraz większymi wyzwaniami, a dotychczasowi liderzy stracili mandat realnej władzy. Nie ma czasu czekać na nowych. Naturalnie rodzi się więc całkiem nowy układ sił i Polska może na tym skorzystać.
"Tusk chce rozmawiać o Ukrainie bez Niemiec", "Polska chce przejąć wiodącą rolę w europejskiej polityce obronnej" - takie tytuły w niemieckiej prasie to pokłosie konferencji prasowej polskiego premiera z 9 listopada, który zapowiedział intensywną współpracę z państwami, które mają "bardzo podobny pogląd na sytuację geopolityczną".
- Możemy spodziewać się niedługo wizyty prezydenta Francji w Warszawie, premiera Wielkiej Brytanii lub moją w Londynie. Za kilka dni będziemy gościli sekretarza generalnego NATO. Będę też wizytował Sztokholm i spotykał się tam z państwami skandynawskimi i bałtyckimi - poinformował 9 listopada premier Donald Tusk.
Donald Tusk w swojej wypowiedzi nie wspomniał o Niemczech, co "Süddeutsche Zeitung" komentuje tak: "Wygląda na to, że Tusk chciałby przejąć od Niemiec wiodącą rolę w europejskiej polityce obronnej - ponieważ Berlin jej nie wypełnia. Może to być postrzegane jako afront albo po prostu jako bardzo uzasadniona obrona interesów".
Politico: Donald Tusk przejmuje stery
W Europie zapanowała dyplomatyczna gorączka po wyborze Donalda Trumpa na nowego prezydenta Stanów Zjednoczonych. Obecny sposób myślenia najlepiej oddają wypowiedziane w Warszawie słowa ustępującego szefa unijnej dyplomacji.
- Nie może być tak, że Amerykanie działają, a Europejczycy tylko reagują. Sami musimy wziąć odpowiedzialność. Musimy zapewnić Ukrainę, że nasze wsparcie będzie kontynuowane - mówi Josep Borrell, ustępujący szef unijnej dyplomacji.
Wybór Trumpa zbiegł się w czasie z upadkiem koalicji rządowej w Niemczech. Brukselski portal Politico w tekście zatytułowanym "Donald Tusk przejmuje stery" napisał, że problemy Berlina próbuje wykorzystać Warszawa, a "po tym, jak kanclerz Niemiec nie dopuścił Tuska do październikowego spotkania "Quad" (USA, Wielka Brytania, Francja i Niemcy) polski premier odwdzięczył się, mówiąc, że Berlin jest zbyt zajęty upadkiem koalicji rządzącej, by zasługiwać na zaproszenie".
Kto będzie nowym kanclerzem?
10 listopada wieczorem w telewizji ARD kanclerz Niemiec Olaf Scholz zapowiedział, że planuje w najbliższym czasie rozmawiać z Władimirem Putinem. Pytanie, jaką będzie miał pozycję w rozmowie z rosyjskim dyktatorem. Według doniesień niemieckiej prasy już 16 grudnia Bundestag zagłosuje nad wotum zaufania dla rządu Scholza, co zapewne skończy się rozpisaniem przedterminowych wyborów. Ich nieoficjalny termin to 23 lutego.
- Należy założyć, że Olaf Scholz nie będzie kolejnym kanclerzem Niemiec. Czyli że jeżeli dojdzie do przyspieszonych wyborów, to SPD, obecnie grawitująca w okolicach 15 procent, nie ma szans, by zaproponować kanclerza jako szefa rządu. W tym sensie jest to kres kariery politycznej Olafa Scholza - komentuje prof. Arkadiusz Stempin z Uniwersytetu we Fryburgu i Uczelni Korczaka.
Nowym kanclerzem zostanie najprawdopodobniej Friedrich Merz, lider zdecydowanie prowadzącego w sondażach bloku CDU/CSU. Taki scenariusz poprawiłby relacje z rządem Tuska, bo niemieccy chadecy i Koalicja Obywatelska są sojusznikami na europejskiej scenie partyjnej.
Źródło: Fakty o Świecie TVN24 BiS
Źródło zdjęcia głównego: Radek Pietruszka/PAP/EPA