Tajne szkolenie przed Marszem Niepodległości. To były cztery dni treningów w Straży Narodowej. Ze strzelania ostrą amunicją też, bo podobno wszystko może się przydać. Jednym z uczestników treningu był dziennikarz TVN24.
Straż Narodowa to grupa mężczyzn, którzy mieli się zajmować ochroną Marszu Niepodległości. Tajne szkolenie trwało cztery dni i odbyło się między 7 a 10 listopada. Bezpośrednio przed Marszem Niepodległości. W treningu wziął udział dziennikarz, który pod pseudonimem "Strażnik 044" opisał jego przebieg w reportażu opublikowanym w tvn24.pl.
- Znaliśmy tylko miejsce i godzinę, w której się spotykamy i wiedzieliśmy, że będzie trening strzelecki, będzie jakaś samoobrona i wszystko będą prowadzili wykwalifikowani członkowie tajnych służb. Tak zostało nam to powiedziane - opowiada "Strażnik 044", autor reportażu i dziennikarz TVN24. Ze względu na jego bezpieczeństwo, zgodnie z przepisami prawa prasowego jego dane pozostaną utajnione.
10 listopada, dzień przed Marszem Niepodległości, członków Straży Narodowej uczono posługiwania się bronią palną. - Nie uczyliśmy się tylko strzelać z pistoletu. Słyszeliśmy także o tym, że strzelamy dwa razy w korpus, opuszczamy pistolet, sprawdzamy czy nadal na nas biegnie, podnosimy broń i bez celowania staramy się strzelić w głowę - opowiada "Strażnik 044".
Każdy z uczestników szkolenia miał do dyspozycji prawie 200 pocisków. Kilkukrotnie więcej, niż w ciągu roku w ramach szkolenia ma do dyspozycji statystyczny polski policjant.
- Kiedy jeden ze strażników zapytał, po co właściwie mamy uczyć się strzelać z broni palnej, usłyszał od instruktora, że wszystko może się przydać - dodaje "Strażnik 044".
"Jesteśmy dzisiaj na wojnie"
Robert Bąkiewicz jest prezesem Stowarzyszenia "Roty Niepodległości", któremu podlega Straż Narodowa. Podczas Marszu Niepodległości ekipa "Faktów" TVN próbowała dowiedzieć się od Bąkiewicza tego, jaka jest rola Straży Narodowej. Próby uzyskania odpowiedzi były podejmowane wielokrotnie. Bez rezultatu. - Nie chcę być niemiły, ale naprawdę nie udzielę wywiadu. Szkoda czasu - stwierdził Robert Bąkiewicz.
Rekrutacja na czterodniowe szkolenie Straży Narodowej rozpoczęła się tydzień przed Marszem Niepodległości i była prowadzona między innymi wśród "Obrońców Kościoła", czyli osób, które odpowiedziały na wcześniejsze wezwanie Roberta Bąkiewicza.
- Jesteśmy dzisiaj na wojnie. Dzisiaj na ulicach polskich miast manifestują lewacy. Pierwsza krew już się polała, być może ta krew poleje się dalej. Musimy bronić dzisiaj tego, co dla nas najświętsze - apelował 27 października Robert Bąkiewicz.
"Kilkukrotnie słyszałem groźby"
Spośród prawie 50 "Obrońców Kościoła", którzy brali udział w szkoleniu, część była zaskoczona rozwojem wydarzeń.
- Traciłem rozeznanie, w którym kierunku my właściwie idziemy, bo nagle przestajemy bronić kościołów, uczymy się jakichś sztuk walki, chronienia VIP-ów - opowiada "Strażnik 044".
Za intensywny trening pod okiem byłych komandosów i byłych oficerów BOR każdy z uczestników zapłacił po 50 złotych.
- Jeżeli grupa ćwiczy walkę wręcz, strzelanie, jakieś techniki ochrony VIP-ów czy jakiegoś kamuflażu, no to to jest trening, który odbywają bojówki - uważa doktor Przemysław Witkowski, badacz ekstremizmów z Collegium Civitas.
Po publikacji reportażu "Strażnik 044" przyznał, że boi się o siebie. - Boję się, bo kilkukrotnie słyszałem groźby, co się może stać, jeśli ktoś zdradzi, że nie wolno nikomu o tym opowiadać - mówi "Strażnik 044".
Robert Bąkiewicz do dziś nie odpowiedział na pytania ekipy "Faktów" TVN.
CZYTAJ WIĘCEJ: REPORTAŻ "PO CO UCZYCIE MNIE STRZELAĆ?" NA PORTALU TVN24
Autor: Wojciech Bojanowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24