Jak ustalili śledczy, ojciec Dawida miał dużo czasu, by wszystko dokładnie zaplanować. Mija tydzień od zaginięcia 5-letniego Dawida Żukowskiego z Grodziska Mazowieckiego, a wciąż nie wiadomo, co się z nim stało. Według nieoficjalnych informacji hipoteza o porwaniu chłopca okazuje się coraz mniej prawdopodobna. Poszukiwania w terenie wznowili policjanci kryminalni.
Zmieniła się taktyka poszukiwań Dawida Żukowskiego i sposób postępowania policji. Od środy przekazywane dziennikarzom informacje stały się bardzo skąpe.
Nieoficjalnie wiadomo, że poszukiwania prowadzone są w tych samych miejscach co przedtem, ale przez innych ludzi: lepiej do tego przygotowanych policjantów z pionów kryminalnych. Wcześniej byli to żołnierze i policjanci z prewencji. Wypompowywana jest woda ze studni, trwają przeszukania stawów, przekopywana jest ziemia.
- Policja dobiera siły i środki w zależności od tego, jakimi nowymi informacjami na dany moment dysponuje - informuje wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Jarosław Zieliński.
Według nieoficjalnych informacji, coraz mniej prawdopodobne okazuje się przekazanie Dawida przez ojca innej osobie, na przykład w celu wywiezienia chłopca za granicę. - Zbyt dużo zdjęć się pokazało i osoba, która zdecydowałaby się na wywiezienie tego dzieciaka za granicę, ryzykowałaby bardzo dużo - ocenia Marek Dyjasz, były dyrektor biura kryminalnego Komendy Głównej Policji.
Dane z BTS-ów są niedokładne
Poszukiwania niezmiennie prowadzone są wzdłuż trasy przejazdu szarej skody, którą ojciec podróżował z synem. Ich trasa została wyznaczona dzięki logowaniu telefonu mężczyzny. Taka lokalizacja nie jest jednak dokładna.
- To nie jest co sekunda, jak na filmach, że miga czerwona kropka, tylko co jakiś czas, kiedy wchodzi się w zakres BTS-u i (z niego) wychodzi - tłumaczy ekspert branży lokalizacyjnej Szymon Fabiański.
W terenach miejskich, gdzie jest więcej stacji nadawczo-odbiorczych, telefon można zlokalizować z dokładnością do kilkuset metrów. W terenie niezabudowanym - jak na autostradzie A2 - dokładność lokalizacji może sięgać nawet kilku kilometrów.
Zawiadomienie matki
Za najbardziej prawdopodobną wersję śledczy przyjmują, że powodem postępowania ojca był konflikt z matką Dawida. Prokuratura dwukrotnie przesłuchała kobietę.
- Złożyła zawiadomienie o znęcaniu się nad nią przez męża (...). Nie były to jakieś akty drastycznej przemocy. Chodziło o wzajemne relacje, które skutkowały tym, że kobieta zdecydowała się wyprowadzić - mówi Łukasz Łapczyński, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
- Wiemy już o tym, że ojciec Dawida przez dwa tygodnie nie pracował, więc miał bardzo dużo czasu - twierdzi psycholog śledczy dr Bogdan Lach. Co w tym czasie przygotowywał? To pytanie dalej pozostaje bez odpowiedzi.
Autor: Dariusz Łapiński / Źródło: Fakty TVN