Od początku stycznia do końca listopada ubiegłego roku 1339 dzieci i nastolatków w wieku 7-18 lat próbowało popełnić samobójstwo - wynika z danych przekazanych przez Komendę Główną Policji. Jak twierdzą eksperci, wynika to z zapaści w psychiatrii dziecięcej. Są miasta, w których jedn lekarz przypada na niemal dwa i pół tysiąca pacjentów. Zdarza się, że na wizytę trzeba czekać miesiącami.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. Pod numerem 116 111 dostępny jest całodobowy telefon zaufania dla dzieci i młodzieży.
Codziennie co najmniej czworo dzieci w Polsce próbuje odebrać sobie życie. - My jako oddział pediatryczny przyjmujemy codziennie dziecko po próbie samobójczej. Właściwie to są pojedyncze dni w roku, kiedy tych dzieci po próbach nie przyjmujemy - mówi dr Aneta Górska-Kot, ordynator Oddziału Pediatrii Szpitala Dziecięcego im. prof. J. Bogdanowicza w Warszawie.
Jak wynika z policyjnych danych, od 1 stycznia 2021 roku do 30 listopada 2021 roku odnotowano 1339 prób samobójczych w grupie dzieci i młodzieży od 7. do 18. roku życia. To prawie 500 prób więcej niż przez cały 2020 rok.
- Statystyki są niepełne, statystki są zaniżone. Nigdy nie poznamy tej prawdziwej skali. Aż strach pomyśleć, ile razy trzeba je pomnożyć, żeby otrzymać właściwą, prawdziwą liczbę - podkreśla Janusz Schwertner, autor książki "Szramy", dziennikarz Onetu.
O wielu próbach samobójczych policja się jednak nie dowiaduje. Podobnie jak lekarze, których brakuje w całym kraju. Wiele dzieci jest więc pozostawionych samym sobie, co potęguje pandemia i zamknięcie w domach.
- Musimy pamiętać o tym, że wiele dzieci zostało zamkniętych w domu z wykonawcami przemocy domowej - zwraca uwagę Halszka Witkowska z Polskiego Towarzystwa Suicydologicznego.
Znacznie większym problemem niż pandemia jest system. Brakuje lekarzy i miejsc na oddziałach. Szpitale są często kilkukrotnie przepełnione, zdarza się, że brakuje miejsc nawet na materacach kładzionych na korytarzach. - System psychiatrii dziecięcej jest w absolutnej zapaści - uważa Janusz Schwertner.
Jak wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli, aż w pięciu województwach nie ma ani jednego dziennego oddziału psychiatrii dziecięcej.
- Każdego dnia odbieramy telefony, gdzie dzwonią do nas rodzice dzieci po próbie samobójczej lub w kryzysie samobójczym i szukają wsparcia. Szukają wsparcia profesjonalnego, bo sami też sobie nie dają rady - przybliża Halszka Witkowska.
Telefon zaufania bez dofinansowania
Co w tej sytuacji robi rząd? - Rząd stara się przeprowadzić reformę psychiatrii środowiskowej. To jest naprawdę świetny plan, ale to niestety nie rozwiązuje tych problemów, które już mamy. Chodzi o przeludnione szpitale, braki kadry lekarskiej, bardzo trudny dostęp do specjalistów - uważa Janusz Schwertner, autor książki "Szramy", dziennikarz Onetu.
Najnowszą decyzją rządu - a raczej ciosem w dzieci w kryzysie - jest decyzja o niefinansowaniu telefonu zaufania 116 111.
- To oznacza brak jakiekolwiek finansowania ze środków budżetu państwa - wyjaśnia Paula Włodarczyk z Fundacji "Dajemy Dzieciom Siłę".
Fundacja, która prowadzi telefon zaufania od 14 lat i rocznie pomaga tysiącom dzieci, musi radzić sobie sama. - Zazwyczaj około 60 tysięcy połączeń rocznie, 10 tysięcy wiadomości rocznie, na które też odpisujemy, i jeszcze do tego są interwencje w sytuacji, kiedy reagujemy na zagrożenie życia bądź zdrowia dziecka - przybliża Włodarczyk.
W ubiegłym roku Fundacja "Dajemy Dzieciom Siłę" interweniowała aż 823 razy.
Autor: Magda Łucyan / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24