Węgry za Orbana stają się krajem dla upadłych dyktatorów i poszukiwanych przestępców - mówi o sprawie Marcina Romanowskiego lider węgierskiej opozycji, która według sondaży ma szanse wygrać tam kolejne wybory. Jeśli Orban nie wyda Polsce Romanowskiego, choć formalnie ma taki obowiązek, zrobiłby to jego następca? Czy może to się stać jednak szybciej?
Polska pójdzie do sądu, jeśli Węgry nie wydadzą Marcina Romanowskiego - zapowiada wiceminister spraw zagranicznych Andrzej Szejna. - Jesteśmy zdecydowani poprowadzić Węgry przed Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej - przekazuje polityk.
Skarga do TSUE to procedura żmudna i czasochłonna, ale na pewno będzie kolejnym elementem wywierającym presję - zarówno na Orbana, jak i samego Romanowskiego.
- Niech pan Romanowski nie będzie miał wątpliwości. Jest człowiekiem ściganym w Polsce i będzie człowiekiem ściganym za granicą - przypomina Cezary Tomczyk, wiceminister obrony narodowej. - Pan Romanowski jest zobowiązany jak najszybciej wrócić do Polski, z której uciekł i oddać się w ręce wymiaru sprawiedliwości - podkreśla marszałek Sejmu Szymon Hołownia.
Romanowski stawia ultimatum
Romanowski ścigany jest listem gończym, prokuratura stawia mu szereg zarzutów, w tym udział w zorganizowanej grupie przestępczej. Były wiceminister uciekł na Węgry, tam dostał azyl, ale zgodnie z unijnym prawem - węgierski rząd ma obowiązek wykonać Europejski Nakaz Aresztowania. Bruksela już w tej sprawie interweniowała. Ewentualny wyrok TSUE może rząd Orbana słono kosztować.
- Jeżeli Orban gra w orkiestrze Putina, to może jak zostanie odcięty od środków europejskich, to mu trochę rura zmięknie - komentuje Tomasz Trela, poseł Lewicy.
Na razie Marcin Romanowski sam nie zamierza wracać, w mediach społecznościowych nadaje z ukrycia. Stawia Polsce warunki, a PiS go w tym wspiera.
- Uciekają najczęściej osoby winne, więc chyba pan Romanowski w ten sposób przyznał się do winy - ocenia Marcin Kierwiński, pełnomocnik rządu ds. odbudowy po powodzi. - Nie mamy w tej chwili do czynienia z wymiarem sprawiedliwości, tylko z wymiarem niesprawiedliwości - twierdzi Piotr Kaleta, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
Sprawa rozgrzewa polityczne emocje. PiS mówi o państwie bezprawia, koalicja o zdradzie. Tylko kandydat PiS na prezydenta sam nie wie, co powiedzieć. - Pan Nawrocki, który ma być kandydatem PiS na prezydenta, idzie tam po to, by takich ludzi jak Romanowski ułaskawiać - uważa Cezary Tomczyk.
Temat jest coraz głośniejszy na Węgrzech
Temat jest też coraz głośniejszy na Węgrzech. Co prawda podporządkowane Orbanowi media niewiele o nim mówią, ale niezależna od władzy telewizja daje głos liderowi opozycji, a ten mówi, że azyl dla Romanowskiego wciągnie Węgry w międzynarodowy skandal.
- Dla reżimu Viktora Orbana coraz bardziej charakterystyczne jest to, że przyjmuje upadłych dyktatorów i poszukiwanych przestępców (...) Uważam, że to naprawdę rozdziera serce, że Węgry są uwikłane w taki międzynarodowy skandal - mówi Péter Magyar, węgierski eurodeputowany, lider partii opozycyjnej.
- Węgry na własne życzenie oddalają się od sojuszników. Polska była jednym z naszych najbliższych sojuszników. Nie wiem, jak to się wszystko skończy - komentuje Szabolcs Panyi, węgierski dziennikarz.
Za półtora roku na Węgrzech wybory parlamentarne. Pierwszy raz od 14 lat opozycja ma realną szansę na zwycięstwo. Temat azylu dla polskiego polityka z zarzutami już jest elementem kampanii.
- Jeśli Orban jeszcze nie zdaje sobie sprawy to za chwilę zacznie zdawać sobie sprawę z tego, że może przegrać wybory, bo będzie pokazywał, że sam boi się tych rozliczeń. A one także dla węgierskiej opozycji też są ważne - zwraca uwagę Agnieszka Pomaska, posłanka Koalicji Obywatelskiej.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP