Ich partia jest taka sama jak PO i SLD, wszyscy są pazerni, a politycy PO, SLD i PiS różnią się tylko szefami - takie oceny słychać na nagraniu byłych już wałbrzyskich działaczy Prawa i Sprawiedliwości. Po ujawnieniu nagrań prezes PiS Jarosław Kaczyński rozwiązał wałbrzyskie struktury partii.
Janusz Czyż, Bartłomiej Grzegorczyk i Radosław Łosiński rozmawiali o polityce i o pracy uzyskanej dzięki polityce.
- Ty chcesz, k***a, za Maćka położyć głowę? Po co, do czego ci to, k***a? Maciek położy za ciebie? - zapytał Janusz Czyż. - Dał ci tutaj pracę. No, jeden dał ci pracę, a drugi może ci ją odebrać. No - dodał Bartłomiej Grzegorczyk. Obaj mówili do Radosława Łosińskiego.
Radosław Łosiński nagrał innych działaczy po tym, jak szefem lokalnych struktur PiS w Wałbrzychu przestała być była minister edukacji narodowej Anna Zalewska, a zaczął nim być Michał Dworczyk, który wyznaczył pełnomocnika - Kamila Zielińskiego.
Kamil Zieliński zasiada we władzach Wałbrzyskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej i jest związany rodzinnie z nagranym Januszem Czyżem.
Kilku działaczy, w tym Radosław Łosiński, nie byli z powodu zmian w Wałbrzychu zadowoleni. Pojawiła się petycja niezadowolonych do Jarosława Kaczyńskiego. Bunt w Wałbrzychu był jednak dławiony.
- Nie prowokuj tam, gdzie nie potrzeba, bo, człowieku, zniszczą cię! Po co, do czego ci to, k***a, potrzebne jest? - powiedział do Łosińskiego Janusz Czyż na nagraniu.
"Niczym się nie różnimy"
W rozmowie pojawił się też wątek pobudek, jakimi kierują się działacze.
- K***a, tacy sami ludzie jesteśmy i tacy sami jak ci z Platformy czy w SLD, niczym się nie różnimy. Każdy jest pazerny, każdy by chciał coś i tylko różnimy się szefami, którzy, k...a, mają jakieś tam wiesz... Bo Kaczyński dla mnie to jest wzór i tyle. Ja jestem kaczysta, nie PiS-owiec - powiedział Janusz Czyż.
Tę zaskakującą deklarację skomentował nagrywający rozmowę Radosław Łosiński. - Oni po prostu chcą jak najwięcej do siebie zagarnąć, dostać jak najlepsze posady i po prostu, kolokwialnie mówiąc, nachapać się jak najwięcej do swojej kieszeni - mówił.
Innego komentarza udzielił Kamil Zieliński, pełnomocnik szefa lokalnych struktur partii. Uznał, że nagrywanie prywatnych spotkań to "zwykłe koleżeńskie świństwo" i "wykracza poza normy moralne".
- To powinna być sprawa dla prokuratora, który powinien wyjaśnić, dlaczego jedni działacze PiS straszą drugich zniszczeniem. Wulgarny język jest smutnym, złym, przykrym dodatkiem - komentuje całą sprawę poseł PO z Wałbrzycha Tomasz Siemoniak.
Komitet rozwiązany
Nielegalnie nagrane w restauracjach rozmowy polityków PO politycy PiS nazwali "taśmami prawdy". - Zlepienie brudem - ocenił Jarosław Kaczyński.
Nielegalnie nagraną w restauracji rozmowę Mateusza Morawieckiego PiS nazywało "odgrzewanym kotletem".
Po tym, jak został opublikowany zmontowany fragment rozmowy Sławomira Neumanna, odbyła się specjalna konferencja PiS. - Puszczać, raz jedne, raz drugie. Niech Polacy sobie wyrobią opinię - podkreślał polityk PiS Radosław Fogiel.
Wiceminister aktywów państwowych Artur Soboń, pierwszy polityk obozu rządzącego, który został zapytany o te nagrania w środę, nie chciał ich komentować. Później "Fakty" TVN poprosiły o komentarz Michała Dworczyka, szefa kancelarii premiera i szefa lokalnych struktur PiS w Wałbrzychu.
- Dzisiaj komitet terenowy w Wałbrzychu został rozwiązany, a wszystkie osoby, które były członkami Prawa i Sprawiedliwości w tym komitecie, zostały skreślone z listy członków Prawa i Sprawiedliwości - oświadczył polityk.
Autor: Jakub Sobieniowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN