13-letni Wowa w ataku stracił tatę i młodszego brata, 9-letnia Sasza straciła rękę, a 6-letnia Ewa straciła beztroskie dzieciństwo. Każdy dzień wojny wyrządza krzywdę ukraińskim dzieciom.
Siedmioletnia Warija z Irpienia do szpitala została przyjęta razem z mamą. Gdy uciekały na Zachód do rodziny, tuż obok ich samochodu wybuchła bomba.
- Bomba wybuchła na drodze, zaledwie 10 metrów od nas. Z lewej strony odłamki uderzyły w samochód, w którym jechałam z mamą - opowiada Warija.
W tym samym szpitalu w Kijowie leży też 13-letni Wowa. W ataku w czasie ewakuacji stracił 6-letniego brata i ojca. Sasza też próbowała uciekać i też została ranna - na tyle poważnie, że lekarze musieli amputować jej rękę. Dziewczynka dzień przed wybuchem wojny obchodziła swoje 9. urodziny.
Julia Janczar z 6-letnią córką Ewą po prawie dwóch tygodniach wojny spędzonych w domu pod Kijowem zdecydowały się wyjechać na zachód Ukrainy, do rodziny. W domu kończyły się zapasy, było też zagrożenie, że Rosjanie mogą odciąć jedyną wówczas drogę ewakuacji. - Ja już nie mam siły płakać - mówi Julia.
W okolicy Lwowa też rozbrzmiewają syreny alarmowe, ale pani Juli udało się tam stworzyć jakąś namiastkę dzieciństwa swojej córce. - Jak wyjechaliśmy, powiedziała: mamusiu, jest mi bardzo strasznie, bardzo boję się umrzeć. Cały czas mówię, że jestem z tobą, że wszystko będzie dobrze, że wojna się zakończy, że musimy to przeżyć - opowiada Julia.
"Jeśli wszyscy wyjedziemy, to kto zostanie w tym kraju?"
Olena Gnesz razem z trójką małych dzieci została w Kijowie. Jej mąż walczy w obronie terytorialnej.
To właśnie z dziećmi walczy dziś Putin. Z dziećmi, które Rosjanie atakują w czasie próby ewakuacji. Z matkami, które w czasie kolejnego alarmu i nocy spędzonej w piwnicy, muszą odpowiadać na pytania swoich kilkuletnich dzieci: dlaczego Rosjanie zaatakowali ich domy i ich rodziny.
- Dzisiaj zapytałam swoje dzieci, że może wyjedziemy, że może powinniśmy wyjechać. A moje dzieci odpowiedziały: mama, jeśli wszyscy wyjedziemy, to kto zostanie w tym kraju? Sam prezydent zostanie? - opowiada Olena.
Gdy pytamy naszych rozmówców z Ukrainy, dlaczego zostają w swoim kraju, to najczęściej słyszymy, że na ich ewakuację przyjdzie jeszcze czas, a na razie chcą organizować pomoc i wspierać ludzi, którzy wyjechać nie mogą.
- Bardzo lubię swoją Ukrainę i nie mogę jej teraz zostawić. Na jej ciężki czas muszę być tutaj i robić to, co mogę - podkreśla Julia Janczar.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN