Pierwsza szkoła online dla ukraińskich dzieci już działa w Toruniu, szkoły stacjonarne czekają na nowych uczniów. Dla dzieci z Ukrainy, które nie mówią po polsku, tworzone są oddziały przygotowawcze. Potrzebni są nauczyciele znający język ukraiński lub rosyjski. - Dzieci nie płaczą, dzieci o nic nie proszą, ale w momencie, kiedy otwieramy ramiona, bardzo mocno wtulają się. (...) Są całkowicie zdezorientowani, nie wiedzą, gdzie iść - mówi Danuta Kozakiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.
W Toruniu rusza pierwsza szkoła online dla ukraińskich dzieci. - Dzieci nie będą czuć, że są same - mówi Oksana Koriahina, psycholog i nauczycielka z Ukrainy, która dwa dni temu sama przyjechała z Kijowa do Polski.
Celem nauczycieli z e-szkoły jest to, by dzieci mogły zająć się matematyką lub językiem polskim, a nie rozpamiętywaniem wojny.
- Naszym zadaniem jest utulić ich nie tylko fizycznie, ale i wirtualnie - tłumaczy nauczycielka języków obcych Nadzieja Hajduczenia.
Do tulenia są przygotowane przytulanki, które dostanie każdy nowy uczeń Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie. Przyjęto tam już 20 dzieci uchodźców. Zgłaszają się kolejni rodzice.
- Są to dzieci, które uciekały przed wojną, ale jej nie widziały. Teraz przybywają dzieci, które widziały lecące bomby, widziały ostrzał, widziały rannych ludzi - informuje Danuta Kozakiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.
Dlatego właśnie pani Śnieżana chce, by jej dzieci zaczęły lekcje natychmiast. By mniej tęskniły za tatą-żołnierzem. - Im szybciej, tym lepiej. Nawet jutro - mówi pani Śnieżana, mama trójki dzieci.
Oddziały przygotowawcze dla dzieci
Jak podkreślają nauczyciele, to ważne, by traum dzieci nie pogłębiać. By rówieśnicy nie dopytywali, co koledzy przeżyli - tylko, żeby pokazali szkołę, nauczyli kilku słów, pomogli z zeszytami. Uczniowie wiedzą, co robić.
- Wchodzą dziewczynki, przygotowują kolorowanki i uczą: to jest banan, to jest jabłko - opowiada Aleksandra Kosior, nauczycielka języka polskiego w Szkole Podstawowej nr 84 we Wrocławiu.
- Dzieci nie płaczą, dzieci o nic nie proszą, ale w momencie, kiedy otwieramy ramiona, bardzo mocno wtulają się. (...) Są całkowicie zdezorientowani, nie wiedzą, gdzie iść - mówi Danuta Kozakiewicz, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 103 w Warszawie.
W szkole zostały zawieszone dwujęzyczne tabliczki na drzwiach. Ci, którzy znają język polski, dołączają zwykle do już działającej klasy. Dla tych, którzy po polsku nie mówią, tworzone są oddziały przygotowawcze. Dlatego potrzebni są nauczyciele znający język ukraiński lub rosyjski.
- Powinni się uczyć języka polskiego, ale także przynajmniej jakiś elementów z innych przedmiotów - przekazał Dariusz Piontkowski, wiceminister edukacji i nauki.
Licealiści z polskiej szkoły im. Korczaka w ukraińskiej Winnicy schronili się z młodszym rodzeństwem w ośrodku ZNP w Zakopanem. Rodzice wsadzali ich do autokarów, jakby jechali na zieloną szkołę, a nie uciekali przed wojną. Zdążyli przed bombardowaniem.
- Żeby rodzice mogli bronic naszego kraju, my zabraliśmy dzieci i wywieźliśmy w bezpieczne miejsce - przekazała Olha Lavrinchuk, zastępczyni dyrektora polskiego liceum w Winnicy w Ukrainie.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24