9 lat temu chora na białaczkę Anna Seweryn i jej przyjaciele zorganizowali wielką akcję - Dzień Dawcy Szpiku. Kobieta wkrótce potem zmarła, ale dzięki tej akcji uratowała ponad 30 innych osób. I nadal ratuje.
Ania Serwyn o chorobie dowiedziała się tuż przed swoimi 21. urodzinami. Mimo obaw, że białaczka może nie dać jej szansy na świętowanie kolejnych, studentka AWF-u ani na chwilę się nie załamała. Najbliżsi zapamiętali ją jako uśmiechniętą, szczęśliwą i kochającą życie dziewczynę. - Ania nigdy swych zachowaniem nie robiła jakiś wyrzutów "dlaczego ja?". To w ogóle nie wchodziło w rachubę. Zawsze była pogodna, nigdy nie płakała - wspomina Janina Seweryn, mama Ani. Gdy okazało się, że jedyną nadzieją jest przeszczep szpiku, Ania nie chciała tylko czekać. Wraz z rodziną i przyjaciółmi postanowiła zorganizować dzień dawcy. Akcja została tak nagłośniona, że w kolejce do zarejestrowania się w bazie dawców ustawiło się 2296 osób.
- Była to pierwsza tak ogromna akcja, która przyniosła tak wiele nowych zarejestrowanych dawców - mówi Zuzanna Jastrzębska z fundacji DKMS. - Jak zobaczyliśmy jak budynek akademii ekonomicznej jest opleciony kolejką ludzi, to łzy same leciały - dodaje mama Ani.
Wciąż pomaga
Niestety bliscy już się nie dowiedzą, czy wśród tamtych ludzi był bliźniak genetyczny, który mógł uratować życie Ani. Miesiąc po dniu pełnym nadziei, chora na białaczkę studentka zmarła. - Mówiła, że w jej chorobie na pewno jest jakiś sens, tylko jeszcze nie wie jaki, ja nie wiem jaki. A mi się wydaje, że sens tej choroby - tak to teraz widzę - żeby ktoś żył. No akurat nie Ania, ale żeby ktoś żył - mówi pani Janina.
I tak też się dzieje.
Z ponad 2 tysięcy osób, które 9 lat temu chciały pomoc Ani Seweryn, 32 już zostały dawcami. Wśród nich jest pan Andrzej, który mówi, że telefon w którym usłyszał że został dawcą, zmienił jego życie. Bo po przeszczepie ma kolejną siostrę. Bliźniaczkę genetyczną. Pani Ania mówiąc o swoim nowym bracie też nie kryje wzruszenia. Tym bardziej, że w jej przypadku przeszczep nie oznaczał tylko powrotu do zdrowia. - Bardzo chciałam mieć drugie dziecko. Wiadomo, że przed przeszczepem, w trakcie tych chorób, nie było szansy na to, żeby mieć tego drugiego bobasa. A teraz, już 7 lat po przeszczepie, mam 9 miesięcznego synka - opowiada Anna Chamera. Mama Ani Seweryn wie, że to tylko jedna z ponad 30 podobnych historii. Każda oczywiście przypomina o córce i tych ostatnich słowach. - Przed śmiercią podziękowała. Powiedziała, zupełnie świadomie, "wszystkim bardzo dziękuję". I tak odeszła - mówi mama Ani.
Informacje o tym, jak zostać dawcą, można znaleźć na stronie fundacji DKMS.
Autor: Robert Jałocha / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN