To był bieg po życie. Gdy 10-miesięczny Antoni tracił oddech, jego rodzice zaczęli wołać o pomoc. Kiedy usłyszeli ich policjanci, wzięli dziecko i na sygnale pojechali do szpitala. Ostatnie metry sierżant Łukasz Płonka pokonał biegiem, z Antonim na rękach.
Mały Antoni znalazł się w pewnych rękach. Kiedy chłopiec przestał oddychać, bezcenna była każda sekunda. Na ostatniej prostej na szpitalnym korytarzu był to już prawdziwy sprint.
- Bałam się, że on nam odchodzi, tak wyglądał, jakby już nie oddychał - wspomina Justyna Gajda, matka Antosia.
Sierżant Łukasz Płonka zachował spokój. Ręce, w których trzymał 10-miesięcznego chłopca, nawet mu nie zadrżały. Policjant sam jest ojcem dwójki małych dzieci.
- Ja i kolega mamy dzieci, więc tu na pewno gdzieś te dzieci z tyłu głowy swojej mieliśmy. (...) Jak się dziecku dzieje krzywda, to człowiek robi wszystko, żeby pomóc - mówi sierż. Łukasz Płonka z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie.
Pani Justyna i pan Marek, rodzice Antosia, nigdy policjantom tego nie zapomną.
Policjanci nie zwlekali
Wszystko zaczęło się na parkingu przed sklepem. Kiedy chłopiec zaczął się dusić i mieć drgawki, przerażeni rodzice zaczęli wzywać pomocy. Na szczęście w pobliżu znaleźli się funkcjonariusze z patrolu. Nie tracili czasu: policjanci wzięli dziecko i pojechali radiowozem na sygnale do szpitala.
To była dramatyczna akcja. Dzięki panu Łukaszowi chłopiec błyskawicznie trafił pod opiekę lekarzy.
- Tak naprawdę odetchnęli z ulgą dopiero wtedy, kiedy jakiś czas po interwencji już ze zwykłej ludzkiej życzliwości i ciekawości weszli do tego szpitala i zapytali się, jak ma się chłopczyk - opowiada st. sierż. Klaudia Richter z Komendy Powiatowej Policji w Sulęcinie.
Ratunek przyszedł w samą porę. Chłopiec był w ciężkim stanie. - Dziecko było nieprzytomne, bez kontaktu. (...) Policjanci się wykazali, także brawa dla nich - komentuje Marzanna Stupieńko, specjalistka neonatologii ze Szpitala Powiatowego w Sulęcinie.
Dziecku podano tlen. Dopiero dokładne badania wyjaśnią przyczynę zapaści.
"Chylimy czoła przed takimi policjantami"
- Chylimy czoła przed takimi policjantami. (...) To zdarzenie pokazuje dobitnie, że nie ma dla policjantów dwóch takich samych służb - komentuje nadkom. Marcin Maludy z Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim.
Na kursach sprawnościowych policjanci muszą się wykazać refleksem i szybko biegać. Nie tylko goni się przestępców, czasem bierze się też udział w sztafecie, której stawką jest czyjś los.
- Bohaterami to są wszyscy w tej jednostce i wszyscy, co mają niebieski mundur, to są bohaterowie i taka jest prawda - podkreśla sierż. Łukasz Płonka.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Lubuska Policja