Sto dni na urzędzie - minister rolnictwa Robert Telus sam sobie wystawia laurkę i w okolicznościowym filmie wylicza sukcesy. Tymczasem pod siedzibą resortu protestują rolnicy, dla których - jak mówią - minęło sto dni kłamstw i propagandy.
Minister rolnictwa Robert Telus zorganizował konferencję prasową, podczas której podsumował sto dni swojego urzędowania w resorcie. Z wyświetlonego filmu mogliśmy się dowiedzieć, że minister ma żonę, pasję, jakie wartości wyznaje, co robił, z kim się spotykał, komu pomógł. - To tyko sto dni, a tak dużo się działo, tak długo to trwało - mówił minister.
Jednak gdyby minister wyszedł przed budynek, to zobaczyłby i usłyszałby, że nie wszyscy podzielają jego zachwyt. - Wstyd mi, że rolnicy mają takiego ministra - mówi Łukasz Cielma, producent owoców z województwa lubelskiego, który protestuje pod resortem. Z kolei lider AgroUnii Michał Kołodziejczak ocenia, że to "sto dni kłamstw i propagandy".
Rolnicy kolejny dzień stoją pod ministerstwem, ale ani Robert Telus, ani żaden z jego sześciu wiceministrów do nich nie wyszedł. Minister rolnictwa spotkania z liderem AgroUnii Michałem Kołodziejczakiem nie wyklucza, ale zaznacza, że musi on "normalnie rozmawiać".
Chociaż minister Telus przedstawił całą listę załatwionych spraw - od miliardów dopłat dla rolników, przez emerytury dla sołtysów, po dopłaty do paliwa rolniczego i opróżnienie silosów - to AgroUnia uważa, że zrobił z rolników "idiotów".
Kryzys goni kryzys
Zaczęło się też wypłacanie dopłat, zatem rodzi się pytanie: skoro jest tak dobrze, to dlaczego jest tak źle? - Żniwa rozpoczęte i rolnicy tradycyjnie koszą, ale, niestety, rolnicy nietradycyjnie nie wiedzą, po co koszą, bo nie wiedzą, za ile, gdzie i komu sprzedadzą - wskazuje Marek Sawicki, poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Do połowy września obowiązuje blokada na ukraińskie zboże w pięciu europejskich krajach "przyfrontowych". Od poniedziałku, kiedy Rosjanie wycofali się z porozumienia zbożowego, sytuacja mocno się zmieniła.
- Nie jesteśmy totalnie przygotowani, powinniśmy zakładać taki scenariusz już rok temu - podkreśla Kołodziejczak. - Cieszylibyśmy się, gdyby to zboże przejeżdżało, a nie zalegało w polskich magazynach, zasypywało polski rynek - wskazuje Stanisław Barna, rolnik z Żeliszewa.
Minister nie przewidział też kryzysu na rynku owoców miękkich, a powinien, bo był ostrzegany. Maliny są - jak słyszymy - wciąż skupowane poniżej opłacalności, z kolei czereśnie w skupie są za pięć złotych za kilogram. Na horyzoncie jest też problem z porzeczkami. - Porzeczka czerwona zostanie na krzakach. Za 40 groszy za kilogram to nikt nie będzie kombajnował - wskazuje Krzysztof Chmiel, rolnik z Lubelszczyzny, który protestuje pod resortem.
Źródło: Fakty TVN