W sporze o ambasadorów mieliśmy już kilka zwrotów akcji. Teraz prezydent podpisał się pod nominacją dla stałej przedstawicielki przy Unii. Jak dowiedziały się "Fakty" TVN - kolejny ma być ambasador przy NATO. Czy to zatem koniec konfliktu na koniec prezydentury?
Minister do spraw europejskich nie kryje zadowolenia - prezydent podpisał nominację pierwszej ambasadorki wskazanej przez nowy rząd.
- Jest czas polskiej prezydencji, my naprawdę potrzebujemy tam najlepszych ludzi - mówi Adam Szłapka, minister ds. Unii Europejskiej z Koalicji Obywatelskiej.
Agnieszka Bartol już oficjalnie została Stałym Przedstawicielem Polski przy Unii Europejskiej. Po ponad roku sporu prezydenta z szefem Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
- Mam nadzieję, że wchodzimy czy wracamy na taką, nawet nie na dobrą, ale normalną drogę współpracy między Kancelarią Prezydenta a MSZ-em - komentuje Grzegorz Schetyna, senator Koalicji Obywatelskiej.
W kolejce do następnych nominacji jest już 18 nazwisk
Konflikt o ambasadorów trwa niemal od dnia powołania nowego rządu. Radosław Sikorski odwołał 50 nominatów poprzedniej władzy. Andrzej Duda oczekiwał, że nowi kandydaci będą z nim konsultowani.
Pat trwał rok. Były wzloty, ale zaraz po tym upadki. Prezydent ogłosił niedawno porozumienie, ale szef dyplomacji zarzucił mu łamanie obietnic.
Radosław Sikorski miał nawet wycofać wszystkie wnioski ambasadorskie, ale teraz jego rzecznik mówi o potencjalnym przełomie.
- W tych trudnych czasach, bardzo niespokojnych, dla dobra Polski to porozumienie jest po prostu potrzebne - wskazuje Adam Szłapka.
Pałac Prezydencki potwierdza, że w kolejce do następnych nominacji jest już 18 nazwisk, co do których jest porozumienie z rządem. Według informacji "Faktów" TVN - jednym z pierwszych - będzie teraz Stały Przedstawiciel przy NATO.
Mimo to uszczypliwości wciąż są. - MSZ wrócił do przestrzegania prawa, do przestrzegania zwyczaju - komentowała 11 kwietnia Małgorzata Paprocka, szefowa Kancelarii Prezydenta.
Rząd podkreśla co innego. - Za politykę zagraniczną odpowiada rząd - wskazuje Miłosz Motyka, wiceminister klimatu i środowiska z Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Jak konflikt wpływa na pozycję Polski na arenie międzynarodowej?
I trudno odmówić tu racji, bo ambasadora - owszem - mianuje prezydent, ale tego, wskazanego przez ministra i premiera.
- Prezydent może w nadzwyczajnych sytuacjach zapytać o danego kandydata, nawet zakwestionować, ale nie może mieć to zasady realizacji swoich poglądów, a nie kierowania się interesem państwa - mówi Marek Grela, były ambasador RP przy Unii Europejskiej.
Do tej pory Polska nie ma ambasadorów w takich stolicach jak Berlin, Tel Awiw, Kijów czy Rzym. Reprezentują nas tam charge d'affaires, a to ma znaczenie.
- Kierownik placówki w randze charge d'affaires ma słabszą i niższą pozycję niż szef placówki, który jest w randze ambasadora Rzeczypospolitej - wskazuje Jan Wojciech Piekarski, były ambasador RP w Izraelu, Belgii i Luksemburgu.
CZYTAJ TAKŻE: "To ma być przełom" w relacjach z Pałacem Prezydenckim W ramach porozumienia z prezydentem Radosław Sikorski zadeklarował, że pozostawi na stanowiskach szefów siedmiu misji - większość to ludzie kojarzeni z Dudą.
- Piłka jest po stronie rządu. Jeżeli tylko rząd wróci do stosowania prawa i dobrych zwyczajów, nie będzie żadnego problemu z ambasadorami - mówi Marcin Horała, poseł Prawa i Sprawiedliwości.
- To trochę niepoważne, że w sytuacji geopolitycznej, którą mamy, prezydent waha się, żeby postawić na czele polskich ambasad naprawdę kompetentnych ludzi - komentuje Joanna Scheuring-Wielgus, eurodeputowana Nowej Lewicy,
Dużą część nominacji będzie podpisywał już nowy prezydent.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Paweł Supernak/PAP