"Chciałabym, by inni ludzie nie żyli w kraju, w którym celowo nie okazuje się matce zwłok dziecka tak długo, aż nie nadają się do pożegnania" - pisze w internecie posłanka Magdalena Filiks i ujawnia dramatyczne kulisy jej zderzenia z aparatem państwa PiS. Po samobójstwie jej syna nie miała wglądu do prokuratorskich akt sprawy, jej córki były nachodzone, a jedna z nich wezwana na przesłuchanie, gdzie wypytywano ją o to, czy kiedyś dokonała aborcji.
Posłanka Magdalena Filiks 10 miesięcy po samobójczej śmierci syna, zaszczutego przez media publiczne, które ujawniły, że był ofiarą pedofila, odkrywa, co spotkało ją ze strony polskiego państwa - prokuratury i policji. Jak nie pozwolono jej przeżywać żałoby.
- To jest naprawdę życie w traumie, w codziennym lęku, co zrobią jeszcze moim córkom, co o nas napiszą. Są takie dni, że to się wydawało po prostu nie do udźwignięcia. Te publikacje, te szantaże, powodowały, że nie mogłyśmy funkcjonować. Był taki okres, że musiałam wywozić dziewczynki z Polski, bo te paski w TVP, artykuły o nas, powodowały, że nie były w stanie przez wiele dni wstać, ubrać się, wyjść z domu, bo się po prostu bały - wyznaje posłanka.
CZYTAJ WIĘCEJ W KONKRET24: Kalendarium systemowego zła. Od publikacji mediów rządowych do śmierci dziecka
Milczała, bo chciała chronić córki, ale tuż przed świętami szczecińska prokuratura wezwała na przesłuchanie jedną z nich. Jak informuje posłanka, prokuratorka zadawała pytania o to, czy dokonała kiedyś aborcji, czy ktoś ją do tego namawiał. - Ona wyszła z tej prokuratury i wymiotowała z nerwów - dodaje Filiks.
Dwa lata po skazaniu pedofila media publiczne ujawniły dane, które mogły zidentyfikować jego ofiarę. Chłopiec popełnił samobójstwo. - On tak naprawdę codziennie przeżywał horror. Zaczynał dzień od tego, że sprawdzał, co na jego temat jest jeszcze napisane w mediach - mówi Magdalena Filiks.
Kulisy sprawy
Posłanka w internecie opisała działania prokuratury i policji wobec jej rodziny. Pisze i mówi o śledzeniu, zastraszaniu, hejtowaniu, wyciąganiu spraw z akt rozwodowych, nachodzeniu córek oraz jej matki, niszczeniu jej rodziny czy braku dostępu do akt sprawy.
Jej samej tak długo odmawiano zobaczenia ciała syna, że - jak mówi - niemal nie nadawało się ono do pożegnania. - Wiedziałam, że chcę zobaczyć moje dziecko i je pożegnać, ale faktycznie to, że tak długo to trwało, było tak trudne dla mnie i dla dziewczyn, dlatego nie mogły tam pójść, bo wiedziałam, że ja mogę spróbować, a im nie mogę na to pozwolić po tak długim czasie. One nie mogły też pożegnać się z bratem - wyznaje posłanka.
- Wszyscy jesteśmy wstrząśnięci tą sprawą od bardzo wielu miesięcy. Magdę Filiks spotkała największa tragedia, jaka może spotkać matkę - komentuje Bartosz Arłukowicz, poseł Koalicji Obywatelskiej. - Te rzeczy brzmią bardzo źle i ja chciałbym, żeby nowe władze wyjaśniły, co się wydarzyło - dodaje Adrian Zandberg, poseł Lewicy.
Premier Donald Tusk poprosił już ministra spraw wewnętrznych odpowiedzialnego za policję i prokuratora generalnego o maksimum informacji i skoncentrowanie się na tej sprawie. - On ma wiele wymiarów: moralny, ludzki, ale też polityczny i prawny - zwraca uwagę Tusk.
PiS odpowiada
Za rządów PiS prokuratorem generalnym był Zbigniew Ziobro. Prawie dziewięć miesięcy śledztwo toczyło się pod jego nadzorem. - Nadal zupełnie nie zainteresowała się prokuratura sprawcami tego zaszczuwania. Żaden z tych tak zwanych dziennikarzy i żaden z prokuratorów, bo oni chyba byli źródłem przecieków, które umożliwiły tę akcję zaszczuwania, nie jest obiektem zainteresowania prokuratury. Natomiast takim obiektem jest matka - wskazuje premier.
ZOBACZ TAKŻE: Magdalena Filiks w podcaście "Wybory kobiet": wydawało mi się przez wiele miesięcy, że już nigdy się nie uśmiechnę
PiS w tej sprawie nie ma sobie nic do zarzucenia, choć to obecni posłowie tej partii byli wśród tych, którzy udostępniali informacje o synu posłanki. - Prawo i Sprawiedliwość nie ma z tym nic wspólnego, a nie będę wchodził w medialną polemikę z matką w żałobie - komentuje Radosław Fogiel, poseł Prawa i Sprawiedliwości. - Nie mam żadnej wiedzy. Prokuratura prowadzi swoje postępowanie - mówi Michał Wójcik, poseł Suwerennej Polski.
- Całe śledztwo dążyło do tego, żeby obronić osoby, które udostępniły dane mojego syna, żeby wyczyścić tych ludzi i dokładnie po to to śledztwo jest prowadzone, żeby oczernić mnie - mówi Filiks. Posłanka ma tylko jedno życzenie: żeby w końcu ją i jej rodzinę zostawiono w spokoju.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN