Jeśli Rosja utrzyma siłę ataków na ukraiński system energetyczny, a Kijów nie otrzyma wsparcia dla swojej obrony przeciwlotniczej, to niedługo kraj może zostać bez prądu. Każda elektrownia, która jest naprawiona, niemal natychmiast jest z powrotem niszczona.
Jeden z ukraińskich koncernów energetycznych nie jest w stanie produkować prądu po całkowitym zniszczeniu przez Rosjan największej elektrociepłowni w obwodzie kijowskim. - Rosjanie wybrali celowo takie obiekty, które zapewniają energię elektryczną w godzinach szczytu. Bez nich będzie bardzo trudno zrównoważyć nasz system energetyczny - wyjaśnia Roman Nicowycz, dyrektor Działu Badań Instytutu DiXi Group.
Po rosyjskich uderzeniach Ukraińcom została zaledwie jedna piąta elektrociepłowni i ledwie połowa hydroelektrowni. Odbudowa nie ma sensu bez skutecznej obrony przeciwlotniczej. - Wszystko, co wyremontowaliśmy, po tygodniu zostało zniszczone. Ostatni blok elektrowni włączyliśmy do sieci - po roku remontu - 8 marca, a już 22 marca został znów zniszczony - informuje Ihor Orłowski, wicedyrektor elektrowni w Charkowie.
Rosjanie doskonale czują słabość Ukrainy, której kończą się rakiety przeciwlotnicze. Nasilają ataki, co szczególnie widać w Charkowie, gdzie duża część miasta ma ogromne problemy z prądem. - Charków potrzebuje obrony przeciwlotniczej. W przeciwnym wypadku, doskonale to rozumiemy, wszystko, co zrobimy, będzie natychmiast niszczone - podkreśla Ihor Terechow, mer Charkowa
W Charkowie, drugim co do wielkości mieście Ukrainy, wciąż mieszka ponad milion ludzi. Rosjanie atakują ich domy jeszcze częściej niż elektrownie. - Pręty tutaj są powyginane, bo przyleciał odłamek. Odłamki posiekały szafki w kuchni, przebiły piekarnik i lodówkę - relacjonuje Kateryna, jedna z mieszkanek Charkowa.
Jeśli sytuacja się nie zmieni, to miasto może nie przetrwać najbliższej zimy. - Jeśli nie przywrócimy produkcji prądu w obwodzie charkowskim, to nie przetrwamy zimy i stracimy kolejne elementy infrastruktury miasta - alarmuje Orłowski.
Apel o amerykańską pomoc
Bez amerykańskiej pomocy wojskowej nie ma mowy o skutecznej obronie przeciwlotniczej. Do przewodniczącego amerykańskiej Izby Reprezentantów płyną kolejne apele o odblokowanie pieniędzy dla Kijowa. - Jedna po drugiej ukraińskiej elektrownie są niszczone. Wkrótce ukraińskie miasta będą bez prądu. Oczekuję wielkiej fali uchodźców - podkreśla Radosław Sikorski, minister spraw zagranicznych.
Zobacz też: Generał Cavoli: Rosja jest chronicznym zagrożeniem, nie zamierza zatrzymać się na Ukrainie
Coraz gorsza jest też sytuacja na froncie. Według amerykańskich generałów, Rosja już produkuje trzy razy więcej pocisków artyleryjskich niż całe NATO. - Ukraińcy teraz przegrywają z rosyjską stroną 5 do 1. Czyli Rosjanie strzelają do Ukraińców pięciokrotnie większą liczbą pocisków artyleryjskich, niż Ukraińcy są w stanie odpowiedzieć. W ciągu najbliższych kilku tygodni stosunek ten wzrośnie do 10 do 1 - informuje gen. Christopher Cavoli, Naczelny Dowódca Sił Sojuszniczych NATO w Europie
Rozwiązaniem byłoby przejęcie rosyjskich aktywów, zamrożonych na Zachodzie. To co najmniej 250 miliardów dolarów. - Coraz więcej obywateli w Unii Europejskiej, płatników podatków, mówi, dlaczego my mamy płacić koszty tej wojny, koszty agresji rosyjskiej, skoro do dyspozycji są rosyjskie pieniądze - zwraca uwagę premier Donald Tusk. Ale Europa czeka, by pierwsze taką decyzję podjęły Stany Zjednoczone.
Źródło: Fakty TVN