Niektórzy mają zaburzenia żywieniowe, inni podejmują próby samobójcze - nastolatkowie pilnie potrzebujący psychoterapii. Lekarze radzą, by przeszli przez nią razem z rodzicami. To daje nieporównanie lepsze efekty niż terapia indywidualna - widać to wyraźnie w danych z Irlandii.
Jeśli doświadczasz problemów emocjonalnych i chciałbyś uzyskać poradę lub wsparcie, tutaj znajdziesz listę organizacji oferujących profesjonalną pomoc. W sytuacji bezpośredniego zagrożenia życia zadzwoń na numer 997 lub 112.
Terapię ze swoją córką przeszła między innymi Anna Ślusarczyk. Hania miała 13 lat, nagle zaczęła się okaleczać. Lekarze stwierdzili ciężką depresję. Potem był szpital i próba samobójcza. Specjaliści zaproponowali matce, żeby wzięła udział w psychoterapii razem z córką. To zmieniło wszystko. Hania zaczęła zdrowieć.
- Dla mojej córki się okazało to najistotniejsze. Ona powiedziała: "Mamo, ja nie wierzę, po prostu nigdy w życiu bym nie uwierzyła, jakby ktoś mi wcześniej powiedział, że ty po prostu usiądziesz i będziesz słuchać, co ja mówię, i słyszeć, co ja mówię". I to było dla mnie ogromne odkrycie - wspomina Anna Ślusarczyk, mama Hani.
Anna Ślusarczyk jest bohaterką, bo dzięki swojej otwartości i zaangażowaniu była w stanie skutecznie pomóc córce. Włączył się w to też jej mąż, ojciec dziecka. Takie postawy nie są jednak w Polsce oczywiste.
Rodzice często boją się uczestniczyć w psychoterapiach
- Bardzo często spotykamy się jednak z sytuacją, kiedy rodzice lub któryś z rodziców nie chce uczestniczyć w terapii rodzinnej. Wolą, żeby dziecko pracowało indywidualnie z psychoterapeutą dzieci i młodzieży lub lekarzem psychiatrą - mówi prof. dr hab. Piotr Gałecki, konsultant krajowy w dziedzinie psychiatrii z Kliniki Psychiatrii Dorosłych Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Rodzice czasami wstydzą się brać udział w psychoterapii lub wręcz się boją, że ujawni ona też ich problemy. Często właśnie tylko wspólnymi siłami można pomóc nastolatkowi cierpiącemu na zaburzenie osobowości czy rozregulowanie emocjonalne.
- Dopiero od niedawna system zaczyna wspierać te oddziaływania rodzinne poprzez ich lepsze finansowanie czy poprzez zwiększanie ich dostępności. Przez lata wydaje się, że ten obszar był zaniedbany - przyznaje Bartłomiej Taurogiński, psychiatra dziecięcy ze Szpitala Uniwersyteckiego w Krakowie.
Irlandczycy przekonali się o skuteczności wspólnej terapii
Z irlandzkich badań wynika, że tam, gdzie opiekunowie biorą udział w terapii z nastolatkiem, a jest to część tak zwanej terapii dialektyczno-behawioralnej, liczba zgłoszeń na szpitalne oddziały ratunkowe spadła o 70 procent, a liczba dni, jakie nastolatkowie muszą spędzać w szpitalu, zmniejszyła się aż o 90 procent.
- U nas dopiero zaczynamy i dopiero pierwsze pojedyncze oddziały w Polsce próbują wdrażać terapię dialektyczno-behawioralną. Pojedyncze oddziały próbują wdrażać program "family connection" - przekazuje Magdalena Tylko, psychoterapeutka z Polskiego Towarzystwa Terapii Dialektyczno-Behawioralnej. Jeden z nich - akurat dla dorosłych - mieści się w Szpitalu Bielańskim w Warszawie.
Po prostu nie żyjemy na samotnej wyspie. Żyjemy wśród ludzi i ci ludzie muszą nam pomóc wyjść z naszych kryzysów. - Mamy ku temu metody. Umiejętności, które ta terapia daje, są metodami, które my sami osobiście rekomendujemy i w nie wierzymy - komentuje Katarzyna Fąk, psycholożka kliniczna z Bielańskiego Centrum Zdrowia Psychicznego.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN