Jarosław Gowin wróci do rządu - to już wydaje się przesądzone i nie jest punktem spornym w rozmowach liderów Zjednoczonej Prawicy. Kolejna runda rozmów w siedzibie PiS przy ulicy Nowogrodzkiej w Warszawie trwała ponad trzy godziny. Porozumienie i Solidarna Polska mają otrzymać po jednym ministerstwie, zamiast po dwa, jak obecnie. Przewodniczący klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki ocenił, że PiS ze swojej strony "nie może rezygnować z resortów".
Jedno dla uczestników spotkania w siedzibie PiS wydaje się przesądzone: Jarosław Gowin, szef Porozumienia, wraca do rządu. Jak wynika z naszych informacji, chce tego on, jego partia, a także akceptuje to prezes PiS Jarosław Kaczyński.
- Kształtujemy koalicję nieco na nowo. Oczywiście, (Jarosław Gowin - przyp. red.) jest liderem partii, więc nie jest niczym dziwnym, że lider partii zasiada w rządzie. Wydaje się, że szeregowy poseł może być tylko jeden - skomentowała minister rozwoju i wicepremier Jadwiga Emilewicz.
Jeśli chodzi o pozostałe związane z rekonstrukcją rządu kwestie, to do porozumienia między koalicjantami wciąż jest daleko. - Bo mamy dużo konkretów do omówienia - zdradził europoseł i wiceprezes PiS Joachim Brudziński.
Skomplikowane negocjacje
To, co pod hasłem "rekonstrukcja rządu" faktycznie negocjowane jest za zamkniętymi drzwiami, dotyczy przede wszystkim zmian w umowie koalicyjnej. Koalicjanci, zamiast dwóch ministerstw, mają dostać po jednym rozbudowanym ministerstwie. Negocjacje to również kwestie personalne i programowe, czyli nie tylko co Zjednoczona Prawica ma wprowadzać, ale też w jakim stylu.
- Rozmowy są trudne, ale obiecujące. Myślę, że w końcu się porozumiemy, niekoniecznie ostateczny kształt już będzie dzisiaj - powiedział w czwartek wicemarszałek Sejmu i szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki. Dodał, że jego zdaniem rozmowy potrwają jeszcze "parę tygodni".
Dla nikogo nie jest tajemnicą, że zmniejszenie liczby resortów z 20 do 15, a nawet 14, to misja z cyklu politycznie najtrudniejszych. Każda taka likwidacja ministerstw oznacza cięcia stanowisk dla polityków, ich współpracowników i dla działaczy.
- Przy dużej redukcji resortów to my oddamy tych resortów najwięcej - ocenił w środę poseł PiS Radosław Fogiel. - Prawo i Sprawiedliwość nie może rezygnować z resortów. To Prawo i Sprawiedliwość jest główną partią Zjednoczonej Prawicy - stwierdził jednak w czwartek Ryszard Terlecki.
Koalicjanci mają więc walczyć o dodatkowe stanowiska dla tak zwanych ministrów bez teki.
Kolejne rozmowy już zaplanowane
Na początku listopada na kongresie PiS, Mateusz Morawiecki miałby zostać pierwszym wiceprezesem partii. Według nieoficjalnych informacji premier rekonstrukcję rządu chciałby przeprowadzić już w tej silniejszej politycznie roli.
- Jestem przekonany, że dojdzie do znalezienia kompromisu. Natomiast trudno mi powiedzieć dokładnie, w jakim czasie. Chcielibyśmy, żeby to było szybciej niż później - skomentował wiceminister sprawiedliwości i wiceprezes Solidarnej Polski Michał Wójcik.
Do tematu nowej umowy koalicyjnej prezes PiS odniósł się po raz pierwszy we wtorek. - To są oczywiście rozmowy skomplikowane. (...) Jestem głęboko przekonany, że przyniosą właściwe efekty i że te zmiany, które planujemy, zostaną przeprowadzone - oświadczył Jarosław Kaczyński.
Koalicjanci z siedziby PiS zaczęli wyjeżdżać po ponad trzech godzinach rozmów. Kolejne zaplanowano na początek przyszłego tygodnia.
Autor: Arleta Zalewska / Źródło: Fakty TVN