Inauguracyjne posiedzenie Sejmu ma odbyć się w poniedziałek 13 listopada, a marszałek senior Marek Sawicki już rozdziela miejsca na sali obrad i pokoje na biura dla klubów parlamentarnych. Dla PiS-u kończy się czas, gdy rozdawało karty. W piątek mamy poznać umowę koalicyjną opozycji, ale nazwiska ministrów - niekoniecznie.
Pierwszy raz od ośmiu lat na czele Sejmu stanął przedstawiciel opozycji. To na razie tymczasowy marszałek senior Marek Sawicki z PSL-u. Ale zmianę już czuć i widać. Stare tabliczki z nazwiskami posłów już znikają. Politycy PiS-u pierwszy raz od lat są bez większości bez dotychczasowej pewności siebie.
Na piątek politycy opozycji zapowiadają prezentację umowy koalicyjnej - jeszcze bez podziałów stanowisk. Te - jak mówi Borys Budka - mogą się pojawić dopiero przy potencjalnym expose Donalda Tuska.
W poniedziałek - podczas pierwszego posiedzenia Sejmu - ma dojść do wyboru marszałka. Szymon Hołownia nie chce oficjalne potwierdzić, że teraz będzie nim właśnie on. - Nie wiem tego, dowiem się tego w poniedziałek. Przypuszczam, że około godziny 13:00. Sam w wielkich emocjach czekam na to - przyznaje lider Polski 2050.
Niemal oficjalna jest już informacja o podziale kadencji marszałka Sejmu na dwie części. Tu wymiana miałaby się dokonać między Trzecią Drogą i Lewicą. - Skorzystaliśmy między innymi z wzorców Unii Europejskiej, gdzie w połowie kadencji następują zmiany - podkreśla Włodzimierz Czarzasty z Nowej Lewicy.
Niewykonalne zadanie?
Jedno dzisiaj wydaje sie pewne - Mateusz Morawiecki nie stworzy ani rządu, ani nie zbuduje koalicji. - Nawet nie byłby w stanie we własnym klubie podpisać jej (umowy koalicyjnej - przyp. red.). Choćby ze Zbigniewem Ziobrą - podkreśla Borys Budka. Partie wymieniane jako rzekomi koalicjanci PiS-u ucinają spekulacje. - Mateusza Morawieckiego uważamy za szkodnika - przekonuje Krzysztof Bosak z Konfederacji. - Do mnie nikt z PiS-u w tej sprawie nie zadzwonił. Były rozmowy z niektórymi posłami - dodaje Władysław Kosiniak-Kamysz z PSL-u.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Kiedy zostanie wyłoniony nowy rząd? Procedura i kalendarium
Próby budowania poparcia w obecnym Sejmie to fikcja, którą ciągle utrzymują politycy PiS-u - słyszymy od polityków opozycji. Nie wiadomo, czy Mateusz Morawiecki będzie chciał wygłosić expose, czy poddać się sejmowemu glosowaniu.
Co z ustawą budżetową?
Obecny wiceminister w rządzie PiS - pytany przez redakcję "Faktów" TVN - zupełnie stracił chęć na pracę w rządzie. - Ja nie mam żadnych ambicji. Chcę (pracować - przyp. red.) po prostu jako parlamentarzysta. Nie mówimy o stanowiskach - podkreśla Jan Kanthak z Suwerennej Polski.
O stanowiskach rzeczywiście nie ma co mówić. Mowa jest za to o budżecie. Opóźnianie powołania nowego rządu to opóźnianie prac nad budżetem. Konstytucja mówi, że jesli po czterech miesiącach prac sejmowych budżet nie trafi do prezydenta - ten może rozwiązać Sejm. Tu wskazywany jest termin końca stycznia. Błędnie - twierdzi opozycja. - Nowy rząd musi złożyć nowy projekt budżetu i od tego momentu biegną cztery miesiące - zaznacza Budka.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Hołownia marszałkiem Sejmu? "Dowiem się w poniedziałek, sam w wielkich emocjach czekam"
Politycy wskazują sytuację z 2015 roku, gdy prezydent Duda dał PiS-owi i rządowi Beaty Szydło dużo więcej czasu na prace nad ustawą budżetową. Podpisał ją 3 marca 2016 roku.
Za to raczej nie zostanie wykorzystany pomysł konstruktywnego wotum nieufności. Tak, by PiS-owi odebrać kolejne tygodnie na pożegnanie z władzą.
Powoływanie rządu może trwać nawet do połowy grudnia.
Źródło: Fakty TVN