Przełom na spotkaniu premiera z mediami. Będzie pomoc i nowa ustawa, bo skoro są technologiczni giganci, to musi być prawo chroniące wolne media, żeby nie było tak, że znikną redakcje, dziennikarze stracą pracę, a widzowie i czytelnicy nie znajdą już wiarygodnych treści. Do tego potrzeba dziennikarza, a nie algorytmu.
Powód spotkania premiera z przedstawicielami mediów można zamknąć w jednym zdaniu. - Walczymy o to, żeby w ogóle wolne media mogły działać, funkcjonować w Polsce - mówi Paweł Kapusta, redaktor naczelny portalu Wirtualna Polska.
- W tej sprawie sporu nie ma. Wolne media to nie slogan - zadeklarował na wstępie premier Donald Tusk. - W interesie zarówno mediów, dziennikarzy, twórców, ale w interesie też każdej przyzwoitej władzy publicznej jest utrzymanie maksymalnego poziomu niezależności mediów - podkreślił szef rządu.
Chodzi nie tyle o niezależność polityczną zagrożoną w czasach Prawa i Sprawiedliwości. - Nie ma niezależności dziennikarskiej bez niezależności finansowej - podkreśla redaktor naczelny portalu Onet.pl i członek Rady Polskich Mediów Bartosz Węglarczyk.
"Koncerny technologiczne monopolizują rynek reklamy cyfrowej"
Przeciwnik jest inny - to wielkie firmy technologiczne. - Media z roku na rok są osłabiane poprzez koncerny technologiczne, poprzez to, że one coraz bardziej monopolizują rynek reklamy cyfrowej - zwraca uwagę zastępca redaktora naczelnego "Gazety Wyborczej" Roman Imielski.
Wygląda to tak, że 70 procent reklam w internecie jest sprzedawanych przez gigantów cyfrowych, ale pieniądze w większości nie trafiają do twórców treści dziennikarskich.
- Dominacja technologicznych gigantów, która dla użytkownika miała być ułatwieniem w dostępie do tych treści, może w bardzo prosty sposób doprowadzić do sytuacji, w której po prostu te treści nie będą powstawały, bo redakcje zostaną zlikwidowane - ostrzega redaktor naczelny "Faktów" TVN i TVN24 Michał Samul.
- Żyjemy w świecie pełnym dezinformacji, fake newsów. Kto ma z nimi walczyć, jeśli nie dziennikarze? - pyta Roman Imielski. - Algorytmy na pewno nie będą z tym walczyć - dodaje.
Sejm głosami Koalicji Obywatelskiej odrzucił poprawkę wzmacniającą pozycję mediów
Już w marcu media zwróciły się do rządzących o pomoc w rozmowach z big techami. Prośba pozostała bez odpowiedzi, a Sejm głosami Koalicji Obywatelskiej odrzucił poprawkę Lewicy, która wzmacniała pozycję mediów w negocjacjach o tym, ile platformy cyfrowe mają płacić za wykorzystywanie przez nie materiałów dziennikarskich.
- Nie ma żadnych terminów, żadnych narzędzi, które zmuszą takie firmy jak Google czy Meta do tego, żeby negocjowały w dobrej wierze i żeby rzeczywiście doprowadziły do ugody - komentuje wicemarszałkini Senatu z Lewicy Magdalena Biejat.
CZYTAJ TAKŻE: O co chodzi w proteście dziennikarzy?
Negocjacje mogą się toczyć więc w nieskończoność. - Potrzebujemy mechanizmu arbitra, który w sytuacji, w której te rozmowy będą się toczyły w sposób niekorzystny czy też będą przedłużane, będzie mógł interweniować - zwraca uwagę prezes Związku Pracodawców Wydawców Cyfrowych Maciej Kossowski.
Wniosek o arbitraż ze strony państwa upadł, a ustawa jest teraz w Senacie i nic nie wskazywało na to, że rządowa większość zmieni zdanie. Do czasu protestu, gdy setki dużych i małych redakcji zaapelowały do polityków o niezabijanie polskich mediów. Bo big techy "bezkarnie i nieodpłatnie wykorzystują wytworzone treści, a zyski przekazują za granicę".
Protest był tak liczny, że rządzący zaproponowali rozmowy i zadeklarowali chęć porozumienia.
"Bezkarnie i nieodpłatnie wykorzystują wytworzone treści, a zyski przekazują za granicę"
- Zadaniem państwa, ja to tak rozumiem, jest stworzenie takiego systemu, takiego prawa, które będzie chroniło tych, którzy wytwarzają te wartości intelektualne: od artystów po dziennikarzy, po wydawców, którzy nie mogą przegrywać w konkurencji z wielkimi gigantami - komentuje marszałkini Senatu z Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Kidawa-Błońska.
Spotkanie zakończyło się konkretem. Od 11 lipca będzie obradować grupa wydawców i przedstawicieli rządu, która ustali nowe zapisy ustawy o prawie autorskim.
- Bardzo szybko się jeszcze w tym miesiącu zbierze Senat, bo ma jeszcze jedną sesję, i w takiej postaci, w jakiej ta grupa ustali, przyjmie te poprawki do ustawy - zapowiada Bartosz Węglarczyk.
Premier stanął po stronie mediów
Do ustalenia pozostaje sprawa, kto ze strony państwa będzie pełnił rolę arbitra między mediami a gigantami cyfrowymi.
- Znajdziemy rozwiązanie. Jakiś aparat administracyjny państwa do tego się na pewno nadaje - zapewnia wiceminister kultury i dziedzictwa narodowego Andrzej Wyrobiec.
W sporze między mediami a big techami premier stanął po stronie mediów i zapewnił o 100-procentowym wsparciu. - Żebyście państwo nie byli na pozycji przegranej w konfrontacji, która czasami się zdarza z tymi największymi - mówi Donald Tusk.
To oznacza, że ostatecznie koncerny cyfrowe będą musiały się porozumieć w wyznaczonym czasie w sprawie zapłaty za wykorzystywanie treści dziennikarskich.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24