Ponad 350 tysięcy podpisów pod projektem "TAK dla in vitro". "To jest jedyna szansa dla nas"

14.02.2023 | Ponad 350 tysięcy podpisów pod projektem "TAK dla in vitro". "To jest jedyna szansa dla nas"
14.02.2023 | Ponad 350 tysięcy podpisów pod projektem "TAK dla in vitro". "To jest jedyna szansa dla nas"
Marzanna Zielińska | Fakty TVN
14.02.2023 | Ponad 350 tysięcy podpisów pod projektem "TAK dla in vitro". "To jest jedyna szansa dla nas"Marzanna Zielińska | Fakty TVN

Setki tysięcy Polek i Polaków podpisało się pod obywatelskim projektem ustawy dotyczącej in vitro. Chodzi o przywrócenie refundacji, by pary walczące z niepłodnością mogły zostać rodzicami. Zbiórka podpisów wciąż trwa.

O dziecku marzy w Polsce aż półtora miliona walczących z niepłodnością par, stąd pospolite ruszenie i mobilizacja w całym kraju. Podpisów pod obywatelskim projektem ustawy "TAK dla in vitro" jest już ponad 350 tysięcy - znacznie więcej niż wymagane prawem 100 tysięcy, by posłowie musieli zająć się projektem. Zbiórka podpisów dalej trwa, by pokazać rządzącym, jak bardzo Polki i Polacy in vitro chcą.

- Córka się stara, ale niestety, jest to bardzo kosztowne, więc dofinansowanie jak najbardziej (jest potrzebne - przyp. red.) - mówi mieszkanka Warszawy. - W tych czasach teraz bardzo mało dzieci się rodzi. Także myślę, że powinno być to refundowane - uważa mieszkaniec Szczecina.

Metoda in vitro była refundowana do 2016 roku. Jednak rząd PiS po przejęciu władzy program in vitro zastąpił programem opartym o naprotechnologię. Z pierwszego programu w 17 tysiącach związków urodziło się ponad 22 tysiące dzieci. Z drugiego programu w przypadku siedmiu tysięcy par udało się doprowadzić do około 300 ciąż, ale nie wiadomo, ile zakończyło się sukcesem. Naprotechnologia w niczym nie dorównuje in vitro - podkreślają eksperci.

- Jest to metoda, która uznaje każde inne leczenie, natomiast nie uznaje in vitro, a wobec tego ponad 60 procent par nie dostaje żadnej szansy na leczenie - zwraca uwagę prof. Marian Szamatowicz specjalista ds. endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości.

Likwidując refundowany przez państwo program, PiS odebrało pieniądze, ale nie odebrało świadomości.

- Przecież jest jednak postęp nauki i medycyny. Jeżeli są jakieś możliwości, to należy z nich korzystać - uważa pani Wiesława, mieszkanka Szczecina.

Pomoc samorządów

Samorządy dofinansowują in vitro i nie tylko w wielkich miastach. Kobylnica na Pomorzu to najmniejsza spośród gmin z własnym planem na zapłodnienie pozaustrojowe. W miejscowości urodziło się już jedno dziecko dzięki dofinansowaniu, a drodze jest drugie. Budżet natomiast jest zabezpieczony dla trzynaściorga.

- Wszystkim samorządom jest dosyć ciężko i musimy szukać tych środków, ale myślę, że to jest tak dobra i wspaniała inicjatywa, że warto na to przeznaczać środki - podkreśla Anna Gliniecka-Woś z Urzędu Gminy Kobylnicy.

Tak samo myślą w Tarnowie Podgórnym w Wielkopolsce, gdzie doczekali się już sześciorga dzieci z in vitro.

- Wymagało to pewnej odwagi, bo jednak są jeszcze dosyć przeciwne środowiska takiemu działaniu i trzeba było stawić czoła tym przeciwnościom - mówi Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne. Rodzice Henryka, który urodził się dzięki in vitro, mają nadzieję, że przeciwników uda się przekonać.

- Bardzo byśmy chcieli rodzeństwo dla Henryka, więc tym bardziej jest dla nas bardzo ważna ta akcja, bo to jest jedyna szansa dla nas, żebyśmy byli tymi rodzicami - mówi matka chłopca.

Źródło: Fakty TVN

Autorka/Autor:

Źródło zdjęcia głównego: tvn24