Setki tysięcy Polek i Polaków podpisało się pod obywatelskim projektem ustawy dotyczącej in vitro. Chodzi o przywrócenie refundacji, by pary walczące z niepłodnością mogły zostać rodzicami. Zbiórka podpisów wciąż trwa.
O dziecku marzy w Polsce aż półtora miliona walczących z niepłodnością par, stąd pospolite ruszenie i mobilizacja w całym kraju. Podpisów pod obywatelskim projektem ustawy "TAK dla in vitro" jest już ponad 350 tysięcy - znacznie więcej niż wymagane prawem 100 tysięcy, by posłowie musieli zająć się projektem. Zbiórka podpisów dalej trwa, by pokazać rządzącym, jak bardzo Polki i Polacy in vitro chcą.
- Córka się stara, ale niestety, jest to bardzo kosztowne, więc dofinansowanie jak najbardziej (jest potrzebne - przyp. red.) - mówi mieszkanka Warszawy. - W tych czasach teraz bardzo mało dzieci się rodzi. Także myślę, że powinno być to refundowane - uważa mieszkaniec Szczecina.
Metoda in vitro była refundowana do 2016 roku. Jednak rząd PiS po przejęciu władzy program in vitro zastąpił programem opartym o naprotechnologię. Z pierwszego programu w 17 tysiącach związków urodziło się ponad 22 tysiące dzieci. Z drugiego programu w przypadku siedmiu tysięcy par udało się doprowadzić do około 300 ciąż, ale nie wiadomo, ile zakończyło się sukcesem. Naprotechnologia w niczym nie dorównuje in vitro - podkreślają eksperci.
- Jest to metoda, która uznaje każde inne leczenie, natomiast nie uznaje in vitro, a wobec tego ponad 60 procent par nie dostaje żadnej szansy na leczenie - zwraca uwagę prof. Marian Szamatowicz specjalista ds. endokrynologii ginekologicznej i rozrodczości.
Likwidując refundowany przez państwo program, PiS odebrało pieniądze, ale nie odebrało świadomości.
- Przecież jest jednak postęp nauki i medycyny. Jeżeli są jakieś możliwości, to należy z nich korzystać - uważa pani Wiesława, mieszkanka Szczecina.
Pomoc samorządów
Samorządy dofinansowują in vitro i nie tylko w wielkich miastach. Kobylnica na Pomorzu to najmniejsza spośród gmin z własnym planem na zapłodnienie pozaustrojowe. W miejscowości urodziło się już jedno dziecko dzięki dofinansowaniu, a drodze jest drugie. Budżet natomiast jest zabezpieczony dla trzynaściorga.
- Wszystkim samorządom jest dosyć ciężko i musimy szukać tych środków, ale myślę, że to jest tak dobra i wspaniała inicjatywa, że warto na to przeznaczać środki - podkreśla Anna Gliniecka-Woś z Urzędu Gminy Kobylnicy.
Tak samo myślą w Tarnowie Podgórnym w Wielkopolsce, gdzie doczekali się już sześciorga dzieci z in vitro.
- Wymagało to pewnej odwagi, bo jednak są jeszcze dosyć przeciwne środowiska takiemu działaniu i trzeba było stawić czoła tym przeciwnościom - mówi Tadeusz Czajka, wójt gminy Tarnowo Podgórne. Rodzice Henryka, który urodził się dzięki in vitro, mają nadzieję, że przeciwników uda się przekonać.
- Bardzo byśmy chcieli rodzeństwo dla Henryka, więc tym bardziej jest dla nas bardzo ważna ta akcja, bo to jest jedyna szansa dla nas, żebyśmy byli tymi rodzicami - mówi matka chłopca.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24