Podwodna flota pod biało-czerwoną banderą z unijnym wsparciem to może być całkiem realna wizja. Miliardy na obronność Polska ma wykorzystać na zakup okrętów podwodnych. Jeden jedyny, jaki w tej chwili mamy, to 40-letni Orzeł. Będzie mógł przejść na zasłużoną emeryturę.
W ostatnich latach ORP Orzeł więcej czasu spędzał w doku remontowym niż na wodzie. 40-latek w końcu może doczekać się następców. Jest pomysł, by budowę trzech nowych jednostek sfinansować z unijnego funduszu na obronność. Mowa o co najmniej kilkunastu miliardach złotych.
- Jak dowiadujemy się, że można sięgnąć po pieniądze z Unii Europejskiej, które za niedługo położą się na stole, to, oczywiście, pewnie będziemy chcieli z tego skorzystać - komentuje Paweł Bajda, wiceminister obrony narodowej z PSL.
Ostateczna decyzja jeszcze nie zapadła, bo choć finansowanie jest istotne, to ważniejsze są wymagania, jakie ma spełniać sprzęt. O kontrakt walczą stocznie z Niemiec, Francji, Hiszpanii, Włoch, Szwecji i Korei Południowej. Wykorzystanie unijnych pieniędzy ograniczałoby wybór fabryk z Europy.
Obszar wzmożonej rywalizacji
Program "Orka" czeka na realizację od 30 lat. Modernizacja polskiej floty wcześniej nie była priorytetem, bo nikt nie spodziewał się zagrożenia od strony morza. - Do roku 2008 można było uważać, że Bałtyk jest rzeczywiście morzem pokoju - przyznaje kmdr por. rez. Krzysztof Kubiak, historyk wojskowości, politolog.
Bałtyk stał się obszarem wzmożonej rywalizacji między Rosją a NATO. - Okręty podwodne to kluczowa zdolność w utrzymaniu bezpieczeństwa państwa polskiego - ocenia kpt. Damian Przybysz, 3. Flotylla Okrętów.
Wbrew powszechnej opinii Bałtyk to idealny akwen dla takich jednostek. Jest płytki i zatłoczony. Ma też wyjątkowe warunki hydrologiczne. To utrudnia pracę elektronicznych systemów do przeczesywania morskich głębin. - Okręt podwodny na Morzu Bałtyckim jest wyjątkowo trudno wykryć i znaleźć, co sprawia, że możemy realizować swoje zadania bez sytuacji, w której byśmy byli obserwowani przez potencjalnego przeciwnika - wskazuje kpt. Damian Przybysz.
W ten sposób można prowadzić skryte rozpoznanie. - Okręty podwodne, czy to miniaturowe, czy duże, będą nam niezbędne do monitorowania także infrastruktury krytycznej, a to jest bardzo ważne w dzisiejszych czasach - zauważa Paweł Zariczny, ekspert ds. bezpieczeństwa.
Istotny element odstraszania
Okręt podwodny to także najlepsza broń do zwalczania innych okrętów podwodnych. Stanowi też istotny element odstraszania. - My nie będziemy zależni od nikogo, w momencie kiedy wybierzemy okręty podwodne z rakietami manewrującymi, bo wtedy te okręty będą mogły strzelać te rakiety na przykład w odniesieniu do Federacji Rosyjskiej nie tylko z Bałtyku, ale także na przykład z Morza Arktycznego. Możemy wtedy atakować cele nawet na odległości ponad tysiąca kilometrów - podkreśla kmdr por. rez. Maksymilian Dura z Defence.24.
Nowe okręty podwodne najwcześniej pojawią się w polskiej flocie za sześć lat. Niewykluczone, że zanim to nastąpi, tymczasowo sięgniemy po używane jednostki, by szkolić marynarzy nie tylko na Orle.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN