To był polityczny happening, ale przemawia do wyobraźni. Wielometrowa rolka papieru została rozwinięta przez polityków Platformy Obywatelskiej. Na niej pojawiły się nazwiska, funkcje i zarobki "tłustych kotów" PiS. To ci, którzy dostali pracę dzięki rodzinnym lub partyjnym koneksjom.
Opozycja chciała, by wyborcy zobaczyli listę imion, nazwisk i kwot - czyli tego, ile zarobili dzięki pracy w spółkach Skarbu Państwa ludzie związani z politykami obozu władzy. Z wyliczeń wynika, że wszystkie te osoby łącznie zarobiły za rządów PiS aż 350 milionów złotych. - Nauczycielu, jeżeli zastanawiasz się, dlaczego oni nie chcą ci dać nawet 20 procent podwyżki, to dlatego, że muszą sami się nachapać - mówi Kinga Gajewska, posłanka PO.
To jednak nie pierwszy raz, gdy politycy tworzą takie listy. W 2013 ówczesny poseł Solidarnej Polski Patryk Jaki rozwinął listę "patologii PSL-u". Tyle, że wtedy będący w opozycji, a dziś zasiadający w obozie władzy politycy nazywali to "listą hańby". Teraz jednak premier Morawiecki twierdzi, że każda z osób - bez żadnych wyjątków - zatrudniona została zgodnie z obowiązującymi zasadami. - Wszystkie decyzje kadrowe dotyczące spółek są podejmowane w oparciu o zasady ładu korporacyjnego obowiązujące wszędzie. Tego jestem pewien - podkreśla Mateusz Morawiecki.
Teoria a praktyka
Tak te zasady za rządów PiS wyglądają w praktyce. Sylwia Sobolewska - żona ważnego polityka PiS Krzysztofa Sobolewskiego - dostała się do CPR Inwestor. To spółka córka Funduszu Górnośląskiego - nadzorowanego przez zarząd województwa. Wtedy z PiS. Były wiceprezes spółki przyznaje, że dostał bezpośrednie polecenie z centrali, by to właśnie Sylwia Sobolewska została zatrudniona. - Nie może mnie to oburzać bez rozpatrzenia sprawy pod względem merytorycznym. To, że pani Sobolewska jest żoną pana Sobolewskiego, nie świadczy o tym, że ona nie może pracować w żadnej spółce Skarbu Państwa - uważa Wojciech Szarama, poseł PiS.
Prezes PiS deklarował, że jeśli jego partia nie rozwiąże problemu nepotyzmu i kolesiostwa w swoich szeregach, to nie wygra kolejnych wyborów. Wysokie wynagrodzenie każdej z tych osób w kampanii wyborczej to dla sztabu PiS może być problem, bo to ludzie bezpośrednio z ich politykami związani. O takich zarobkach zdecydowana większość wyborców w Polsce może tylko pomarzyć. - Gdybyśmy chcieli przygotować taką listę pełną, Wirtualna Polska sprawdziła tylko kilkanaście firm, to ta rolka musiałaby być rozwinięta z Giewontu. Taka jest dzisiaj skala rozpasania tej władzy - alarmuje Cezary Tomczyk, poseł PO. Według portalu wp.pl we władzach jedynie 19 spółek zasiadają 152 takie osoby.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Arleta Zalewska/Fakty TVN