W czwartek pod Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi protestowali plantatorzy czereśni. Żądali spotkania z ministrem Robertem Telusem. Jednak szybko do niego nie dojdzie, bo minister uważa, że to, co robią plantatorzy, to happening. W środę podobny protest zorganizowali producenci malin.
Protestu plantatorów czereśni pod Ministerstwem Rolnictwa i Rozwoju Wsi nie dało się w czwartek nie zauważyć. Na straganie u pana Łukasza, rozstawionym w ramach akcji protestacyjnej AgroUnii, kilogram czereśni z jego gospodarstwa można kupić za 10 złotych. W skupie sprzedałby je za mniej więcej za 5 złotych - to dużo poniżej kosztów produkcji. - Państwo niech zrobi coś na przyszły rok, żeby nie było problemu, bo w tym roku plantatorom już nic nie pomoże - apeluje producent owoców z województwa lubelskiego.
Plantatorzy mają problem, by swoje owoce sprzedać, bo - jak mówią - rynek zalały te spoza Unii Europejskiej - na przykład z Turcji i Ukrainy, i to one trafiają do supermarketów.
Zobacz także: Plantatorzy malin protestowali w Warszawie. Rząd zapowiada skup poprzez spółkę Skarbu Państwa
Przed resortem rolnictwa ustawiała się w czwartek kolejka chętnych na polskie owoce. - Dzisiaj chyba nie da się bardziej ośmieszyć tego rządu, niż rozstawić tu stragan z owocami i warzywami, z których Polska słynie, i tu sprzedać, bo nie da się sprzedać w sklepie - mówił Michał Kołodziejczak z AgroUnii.
Domagają się spotkania z ministrem
Działacze AgroUnii mają rozwiązania, które przy podobnych problemach wprowadzono w innych krajach Unii Europejskiej. Chcą o nich rozmawiać z ministrem rolnictwa, ale Robert Telus twierdzi, że oficjalnej prośby o spotkanie nie dostał. - Pan protestujący nie zadzwonił, ja nie mam żadnego sygnału - tłumaczy polityk.
Jednak z wymiany pism między przedstawicielem AgroUnii a ministrem rolnictwa wynika coś zupełnie innego. Kołodziejczak 5 lipca poprosił o pilne spotkanie. Odpowiedź od samego Telusa otrzymał już dzień później. Minister napisał, że on się spotyka i współpracuje, ale z innymi plantatorami i producentami owoców miękkich.
- Ja mu wysłałem tydzień temu pismo z chęcią o spotkanie. W piątek odpisał, że on rozmawia z różnymi ludźmi i ze mną nie będzie rozmawiał. Wczoraj - widząc problem - mówi: zadzwoń do sekretariatu, to się umówmy na kawę - przekazał Kołodziejczak. Minister rolnictwa, odnosząc się do słów przedstawiciela AgroUnii, tłumaczył, że jest otwarty na spotkanie, ale musi być ono merytoryczne.
Wiceminister rolnictwa Rafał Romanowski tydzień temu odwiedził dwa punkty skupu i spotkał się z producentami, gdzie przedstawiał pomysły rządu na rozwiązanie problemu. Na spotkanie przyszli też inni plantatorzy, by dopytać o konkrety. Usłyszeli to: "do 2015 roku jeździliście do Niemca i to wam nie przeszkadzało (...). My zrobiliśmy bardzo dużo, żeby to wyglądało inaczej".
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN