Samorozwiązanie Sejmu i przyspieszone wybory, opozycja wygrywa wotum nieufności dla premiera i tworzy swój rząd albo PiS tworzy rząd mniejszościowy - scenariuszy politycznych jest kilka. Kryzys w łonie Zjednoczonej Prawicy dojrzał do takiego stopnia, że nic nie jest już wykluczone.
"Byli koalicjanci", "była koalicja", "była większość" - takimi sformułowaniami politycy PiS straszą partie Zbigniewa Ziobry i Jarosława Gowina.
- Oczywiście, jeśli dojdzie do przyspieszonych wyborów, to pójdziemy sami - zapowiada szef klubu parlamentarnego PiS Ryszard Terlecki.
Sondaż partyjny IBRiS dla Wirtualnej Polski, który został przeprowadzony w dniach 4-5 września, pokazuje sens tej gry - PiS wciąż jest na czele (38,3 procent). Porozumienie Jarosława Gowina i Solidarna Polska Zbigniewa Ziobry jako oddzielne byty nie mają szans na to, by wejść do Sejmu (oba ugrupowania mają poniżej 2 procent poparcia).
Poseł Solidarnej Polski i wiceminister aktywów państwowych Janusz Kowalski unika odpowiedzi na pytanie, czy jego partia jego gotowa wystartować samodzielnie w wyborach. - Zjednoczona Prawica, którą stworzył Jarosław Kaczyński, jest najlepszym i najbardziej efektywnym projektem - twierdzi. - Jesteśmy lojalnymi partnerami Zjednoczonej Prawicy i zrobimy wszystko, by Zjednoczona Prawica trwała - dodaje.
To nie pierwszy taki kryzys na prawicy
Zbigniew Ziobro z Jarosławem Kaczyńskim nie wygra - tak twierdzi opozycja.
- Zbigniew Ziobro już raz to zrozumiał, już raz mówił "razem, razem, razem". Już kiedyś się ukorzył przed Jarosławem - przypomina szefowa Nowoczesnej Katarzyna Lubnauer.
Istotnie. Zbigniew Ziobro został w 2011 roku wykluczony z Prawa i Sprawiedliwości razem z grupą innych posłów PiS. Kilka lat później musiał pogodzić się z prezesem Jarosławem Kaczyńskim, by przetrwać na scenie politycznej.
Stronnicy Gowina też nie chcą wyborów. - I co my chcemy teraz powiedzieć naszym wyborcom? Że znowu mają iść do urn? - pyta retorycznie wiceminister obrony narodowej i poseł Porozumienia Marcin Ociepa.
Mimo to bunt na pokładzie Zjednoczonej Prawicy trwa.
- To najwięksi szkodnicy w historii Polski, więc jeżeli oni się kłócą, to dobry znak dla Polski - komentuje poseł SLD Andrzej Rozenek. - Niestety pewnie się pogodzą, bo łączą ich interesy - przyznaje.
- Najważniejsze jest to, która partia i które środowisko, będą obsadzały które spółki i na jakich stanowiskach - diagnozuje poseł Konfederacji Artur Dziambor.
Koniec koalicji to koniec rodzin i znajomych na lukratywnych posadach - jak podkreśla opozycja. - I tu się skończy "rumakowanie" ze strony Gowina i Ziobry - ocenia poseł PO Rafał Grupiński.
Kłótnie w koalicji to też bolesne doświadczenie i wspomnienie Jarosława Kaczyńskiego. Samorozwiązanie Sejmu w 2007 roku pozbawiło PiS władzy na osiem lat. Opozycja od razu zgłasza gotowość.
Trzy scenariusze na przyszłość. "Rysy zostają"
Możliwości jest kilka. Pierwsza to samorozwiązanie Sejmu - to decyzja, którą może podjąć co najmniej dwie trzecie wszystkich posłów. Oznacza automatycznie rozwiązanie Senatu i konieczność zwołania nowych wyborów do Sejmu i Senatu.
Druga opcja to konstruktywne wotum nieufności - opozycja, razem ze zbuntowanymi posłami Zjednoczonej Prawicy, odsuwa Mateusza Morawieckiego od władzy i powołuje własnego premiera.
Trzecia opcja to rząd mniejszościowy: Mateusz Morawiecki usuwa Zbigniewa Ziobrę z rządu i rządzi bez większości w Sejmie. Tak już bywało - w czasach AWS czy rządu Marka Belki.
- Doskonale wiem, czym pachnie rząd mniejszościowy - mówi senator PiS Jan Maria Jackowski. - To oznacza, prędzej czy później, kres możliwości zarządzania krajem - tłumaczy.
Bez koalicjantów, bez większości w Sejmie - rząd mniejszościowy jest zakładnikiem opozycji, która może odrzucać projekty, zmuszać ministrów do dymisji, upokarzać, stawiać warunki - tak by w końcu rząd ustąpił i doszło do wyborów.
Zatem i prezes dużo ryzykuje, a Zjednoczona Prawica trzyma się wzajemnie w szachu.
- Perspektywa długoterminowa, oczywiście, już nie jest tak różowa dla obozu rządzącego. Zostają rysy, których nie da się tak łatwo zamazać - komentuje lider PSL Władysław Kosiniak-Kamysz.
Teraz nic już nie będzie tak samo - słyszymy w Sejmie.
- Jesteśmy w stanie przeprowadzić każdy wariant przedterminowych wyborów - zapewnia przewodniczący PO Borys Budka.
Autor: Maciej Knapik / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24