Po materiale w "Faktach" TVN Państwowa Komisja do spraw Pedofilii zapowiedziała, że zajmie się sprawą księdza, który gwałcił i okaleczał dwunastoletnią dziewczynkę. Gdy do prokuratury dotarło pierwsze doniesienie w tej sprawie, sprawa została umorzona, a ksiądz wciąż ma zajęcia z dziećmi.
- Za pomocą takiego nożyka do modelarstwa potrafił mi tak jeździć nim po skórze. Aż przeciął - relacjonuje pani Marianna.
W inne piątki, jak mówi kobieta, dochodziło do gwałtów. - Rzucił mnie na ziemię, po prostu, zatkał mi twarz, usta swoją ręka, no i to zrobił - opowiada ofiara księdza pedofila.
Po wyznaniach pani Marianny komisja do spraw pedofilii zamierza przyjrzeć się działaniom miechowskiej prokuratury, gdzie kobieta złożyła zawiadomienie. "Państwowa Komisja do Spraw Pedofilii w trybie pilnym wystąpiła do prokuratury o udzielenie aktualnej informacji o stanie postępowania. Złożyła też wniosek o przedstawienie kopii akt" - brzmi komunikat.
- Wspaniała informacja, biorąc pod uwagę to, ile błędów zostało popełnionych przy poprzedniej sprawie (...). Ta opieszałość i te insynuacje. Dla mnie to jest świetna wiadomość, że ktoś będzie patrzył na ręce prokuraturze - komentuje pani Marianna.
"Po prostu się go bałam"
Prokuratura w Miechowie już kilka lat temu umorzyła pierwsze toczące się w sprawie zgwałcenia postępowanie. Kolejne prowadzi od czerwca już dziewięć miesięcy. Księdza, który pracuje z młodzieżą, tym razem w świętokrzyskiej parafii, Marianna ponownie wskazuje jako sprawcę.
Rzecznik prasowy diecezji kieleckiej ksiądz Mirosław Cisowski, zapewnia, że sprawca będzie niezwłocznie odwołany. Kuria tłumaczy, że wcześniej, po pierwszym umorzeniu, nie miała powodu, by ograniczyć mu kontakt z dziećmi, a o to Mariannie chodzi najbardziej.
Kobieta cierpi na zespół stresu pourazowego. Psychologowie uznali, że mówi prawdę o dzieciństwie, gwałtach i kaleczeniu.
- Po prostu się go bałam, bo za każdym razem słyszałam, że tylko na to zasługuję, że do tego się nadaję, że powinnam być mu wdzięczna. Trochę w to uwierzyłam, wyłączając po prostu te wszystkie emocje i to całe obrzydzenie do siebie i ten cały wstyd, który w sobie nosiłam - opowiada pani Marianna.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24