Aspirant Adam Rakowski rozpoczął służbę w policji 50 lat temu. I zawsze służył w drogówce. Ale to nie oznacza, że ma kontakt tylko z kierowcami. Kiedyś zasłynął zatrzymaniem pijanego woźnicy na drodze ekspresowej.
Pan Adam Rakowski od dziecka chciał pracować w drogówce. Biały, a później niebieski mundur założył, jak miał 19 lat. - Wręcz rodzice kiedyś to nie kazali mi iść. Gdzie ty, do milicji, jaki to jest wstyd - wspomina pan Adam. Nie przejął się opinią o "chłopcach radarowcach" i tak na służbie minęło mu pół wieku.
Na służbie widział katastrofę samolotu, w którym zginęła piosenkarka Anna Jantar. Zabezpieczał też miejsce tragedii. - Ułamek sekundy, samolotu już nie było - wspomina. - To uderzenie było potworne wręcz - dodaje policjant.
Siła doświadczenia
Dzięki doświadczeniu pan Adam na słuch potrafi ocenić prędkość samochodu. - Do pięciu kilometrów na godzinę to była pomyłka najwyżej - zapewnia. I choć rocznie wystawia około tysiąca mandatów, to stawia na temperowanie kierowców. - Takich policjantów więcej - mówi jeden z gnieźnieńskich kierowców.
Na swoim koncie pan Adam ma też mniej typowe akcje. W 2013 roku gonił pijanego woźnicę i przejął bryczkę. - Była sensacja, wszyscy zdjęcia robili - wspomina policjant.
W trakcie 50 lat służby na zwolnieniu lekarskim mężczyzna był tylko dwa razy. - Chyba naturalny okaz zdrowia, oprócz tego pozytywne nastawienie w głowie powoduje, że Adam na zwolnienia nie idzie praktycznie wcale - mówi Przemysław Kozanecki, komendant powiatowy policji w Gnieźnie.
Wielką pasją pana Adama są konie. Chciałby się nimi zajmować na emeryturze.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN