Sześciolatek zarażony błonicą. To pierwszy taki przypadek w Polsce od dekad, bo obowiązują u nas szczepienia. On nie był szczepiony. Do szpitala we Wrocławiu trafił po wakacjach w Afryce. Jest w ciężkim stanie. To groźna choroba.
Rodzice sześciolatka mieli ogromne szczęście, bo od razu trafili na właściwego lekarza. Takiego, który pamiętał, na co umierały dzieci w połowie poprzedniego wieku.
- Na starego lekarza, który gdzieś mniej więcej jeszcze w zakamarkach swojej świadomości pamiętał o takiej chorobie. Przypadek wydał mu się podejrzany i niezwłocznie wysłał dziecko na konsultacje do zakaźników - mówi Paweł Wróblewski, dyrektor Powiatowej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej we Wrocławiu.
Chłopiec zakaził się bakteriami błonicy podczas pobytu z rodzicami na wakacjach w Afryce. Nie był zaszczepiony, choć szczepienie przeciwko błonicy jest u dzieci obowiązkowe.
- Jesteśmy w takiej sytuacji, której w ogóle by nie było, gdyby ludzie stosowali się do obowiązującego w Polsce prawa. Pacjent leży na intensywnej terapii, czyli jest w bardzo ciężkim stanie. Na szczęście dziecko otrzymało surowicę, była przechowywana w agencji rezerw rządowych i mogła być mu podana - informuje prof. Leszek Szenborn, kierownik Katedry i Kliniki Pediatrii i Chorób Infekcyjnych Uniwersytetu Medycznego we Wrocławiu.
CZYTAJ TAKŻE: Sześcioletnie dziecko zakażone błonicą, jest w ciężkim stanie Główny Inspektorat Sanitarny powiadomił odpowiedzialne za zdrowie publiczne instytucje unijne, bo każdy przypadek pojawienia się błonicy w Unii Europejskiej, która uważana jest za wolną od tej choroby, traktowany jest bardzo poważnie.
Prowadzone jest dochodzenie epidemiologiczne. - Tych osób narażonych potencjalnie może być wiele - ostrzega dr Paweł Grzesiowski, główny inspektor sanitarny. - Naszym zadaniem jest ustalenie listy osób, które mają ryzyko zakażenia, dlatego że przebywały w bliskiej odległości przez kilka godzin - dodaje.
Czym jest błonica?
Błonicę, zwaną też dyfterytem, krupem lub dławcem, wywołują toksyny wydzielane przez maczugowce błonicy. Infekcja rozprzestrzenia się drogą kropelkową. Pierwsze objawy to między innymi wysoka temperatura, ból gardła, trudności w połykaniu, utrata apetytu, a po kilku dniach pojawiają się śmiertelnie groźne błony.
- Te błony wyściełają właśnie jamę ustną, gardło, mogą prowadzić do zarośnięcia wejścia do krtani i pacjent może umrzeć przez uduszenie - mówi Monika Pazgan-Simon, specjalistka chorób zakaźnych Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego im. Jerzego Gromkowskiego.
Zakażony może dostać też zapalenia mięśnia sercowego, martwicy cewek nerkowych i powikłań neurologicznych, takich jak między innymi porażenie kończyn i mięśni twarzy.
Największą śmiertelność dyfteryt powoduje u dzieci poniżej piątego roku życia i u dorosłych powyżej 40. roku życia, bo nawet jeśli byli zaszczepieni, to z wiekiem tracą przeciwciała.
Umiera nawet co piąty zakażony. Dlatego im bardziej egzotyczna podróż, tym więcej wskazań do szczepienia. Dorośli dawkę przypominającą nie tylko na błonicę, ale również na tężec i krztusiec, powinni przyjmować co 10 lat. Na dur brzuszny co trzy lub pięć.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24