Na powiece pacjenta została jedynie niewielka i niewidoczna blizna, a zabieg się udał - lekarze z Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku usunęli 71-letniemu pacjentowi guza mózgu przez oczodół. Z reguły w takich sytuacjach wykonuje się kilkunastocentymetrowe nacięcie w czaszce.
Zabieg zakończył się sukcesem. Pacjent zbiera się do wyjścia. Ma dobry nastrój i, co najważniejsze, apetyt. - Plany: jechać do domciu, zjeść schabowego - mówi Andrzej Witkowski, pacjent. Nie ma co do tego przeciwskazań, bo pan Andrzej Witkowski przeszedł poważną operację w sposób małoinwazyjny.
- Nie miał żadnych problemów z dużą operacją, z dużym cięciem, z dużym zabiegiem, tak że ta mała uraźność tego zabiegu pozwala też nam skrócić okres hospitalizacji u pacjentów starszych, często z chorobami współistniejącymi - mówi dr Robert Chrzanowski z Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Wielkiego białego guza znajdującego się za okiem pacjenta lekarze wyjęli mu po prostu przez oczodół. - Tylko takie trzy dziurki, bo oni przez to oko wchodzili, za tym okiem był ten guz i zagrażał dla oka - opowiada Andrzej Witkowski.
Stanowił też zagrożenie dla mózgu pacjenta. Tradycyjną metodą lekarze, aby dostać się do guza, musieliby zrobić panu Andrzejowi duże nacięcie w okolicach ucha. - Miałbym taką ranę od ucha aż do końca, cała operacja by trwała dłużej, zanim by to poskładali - kontynuuje Andrzej Witkowski.
Dzięki operacji wyciągnięcia guza najkrótszą drogą, przez oczodół, nie było to konieczne.
- Wykonujemy operację guza, który jest wewnątrzczaszkowo zlokalizowany przymózgowo, a mózg się o tym nie dowiaduje w żaden sposób, dlatego że nie potrzebujemy ani szpatułek, ani go przytrzymywać, ani go odsuwać, mózg po prostu o tym nie wie i to jest właśnie ta mała inwazyjność - wyjaśnia dr hab. Tomasz Łysoń, kierownik Kliniki Neurochirurgii Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego w Białymstoku.
Pionierski zabieg
Mała inwazyjność to przyszłość medycyny. Lekarze od wielu lat głowią się, jak operować mózg i niszczyć w nim guzy bez uszkadzania ważnych struktur. Można to robić na przykład przy pomocy lasera - energia wiązki światła skupionej na jednym punkcie wypala po prostu zmiany nowotworowe na odległość, oszczędzając okolice. Pokazywaliśmy takie pionierskie zabiegi w "Faktach" TVN. Ten zabieg w Białymstoku też jest pionierski.
- Tak jak mi lekarz powiedział, jest to pierwszy zabieg, no, ktoś musi być pierwszy. Mówię: dobra, jeżeli ma być lżej dla mnie, to niech się dzieje - mówi Andrzej Witkowski.
- Nie mam informacji, żeby takie operacje wcześniej były wykonywane w innych miejscach. Wydaje mi się, że może jesteśmy pierwsi w tym wypadku, jesteśmy do tego absolutnie przygotowani - informuje dr hab. Tomasz Łysoń.
Sztuka polega na tym, żeby z jednej strony pacjent po operacji z powodu samego zabiegu nie stał się niepełnosprawny, a z drugiej, żeby dokładnie wyciąć tkankę nowotworową, tak aby nie odrosła.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: TVN24