U Oksany zdiagnozowano guz nadnercza. Dziewczynka ma dopiero pięć tygodni, a jej organy są bardzo małe. Żeby precyzyjnie usunąć guza i nie uszkodzić sąsiednich narządów, chirurg z warszawskiego Instytutu Matki i Dziecka sięgnął po wirtualną rzeczywistość. Podczas operacji założył okulary do VR i obracał palcami wirtualny obraz guza, decydując, jak go przyciąć.
Pani Marta Kigielewicz przeżywa najcięższe chwile w życiu - urodziła dziecko, ale wyszła ze szpitala bez dziecka. Rodzice przed blokiem operacyjnym czekali w napięciu na wieści, bo ich pięciotygodniowa córeczka miała wycinanego guza nadnercza.
- Od początku jest dzielna, silna, nie brakuje jej siły, także wierzymy, że wszystko się skończy bardzo dobrze - mówi Dawid Kit, ojciec Oksany.
Bardzo małe dziecko, małe narzędzia operacyjne i jeszcze mniejszy guz nadnercza, który trzeba wyciąć bardzo dokładnie - dlatego chirurg prowadzący podczas operacji założył okulary do wirtualnej rzeczywistości i obracał palcami wirtualny obraz guza, decydując, jak go przyciąć.
- Innowacja musi wnosić jakąś korzyść, nie może być tak, że zrobimy coś inaczej i zajmie nam to tyle samo czasu, wysiłku i stresu. To taka innowacja nie jest innowacją - podkreśla dr Tomasz Maciejewski, dyrektor Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Czekają na wyniki z laboratorium
Dyrektor Instytutu Matki i Dziecka podkreśla, że wirtualne okulary, kojarzące się dotąd raczej z grami komputerowymi, w tym wypadku służą do walki o życie dziecka. Dzięki dużemu, wyraźnemu obrazowi lekarz może guza wyciąć dokładnie, nie zostawiając komórek nowotworowych, a jednocześnie nie uszkadzając sąsiednich narządów.
- Jesteśmy zadowoleni z przebiegu tej operacji, usunęliśmy guz nadnercza prawego u dziecka - mówi dr Krzysztof Bronowicki, chirurg dziecięcy z Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Czytaj także: Lekarze w Gdańsku przeszczepili jednocześnie serce i płuca. "Jest to ogromna praca dla całego szpitala"
W laboratorium sprawdzą, czy w guzie nie ma komórek nowotworowych, a prześwietlenie Oksanki wykaże, czy wycięty został dokładnie, czyli - jak to mówią lekarze - radykalnie.
- Jeżeli ten zabieg będzie radykalny, tak, jak tego oczekujemy, jeżeli się okaże, że wszystkie wykładniki są ujemne, to może być tak, że to będzie jedyne leczenie dla dziecka i dzięki temu Oksana będzie mogła wrócić do domu, rozwijać się tak jak wszystkie zdrowe dzieci - wyjaśnia prof. Anna Raciborska, kierowniczka Kliniki Onkologii i Chirurgii Onkologicznej Dzieci i Młodzieży Instytutu Matki i Dziecka w Warszawie.
Rodzice liczą, że wszystko skończy się jedynie na tej jednej operacji. - Radość, bo cieszę się dzieckiem, chcę nim się cieszyć jak najdłużej, ale martwię się. Jest to takie przeplatanie tych wspaniałych uczuć, tych gorszych zmartwień, i to wszystko na raz się przewija przez głowę - mówi tata Oksany.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN