Kiedyś to był po prostu dom seniora w Jaworznie. Obecnie to miejsce, w którym o życie walczą niemal wszyscy pensjonariusze. U ponad 40 z nich potwierdzono zakażenie koronawirusem. Dziewięć osób zmarło. Do pomocy w ośrodku zaangażowani zostali ratownicy z GOPR-u oraz żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej.
Kombinezon, na dłoniach podwójne rękawiczki. Do tego maska, gogle i przyłbica - jeden ratownik w ciągu doby zużywa 12 takich zestawów. Są one jednorazowe.
Dopiero w takim zestawie dziennikarze przygotowujący materiał dla "Faktów" TVN mogli wejść do Domu Seniora "Jesień na Letniej" w Jaworznie.
W ośrodku zakażenie koronawirusem potwierdzono u 41 osób. Wszyscy z nich są w grupie najwyższego ryzyka. Zmarło już 9 osób.
- Sytuacja jest niezwykle elastyczna. To są osoby starsze. Mają dużo chorób współistniejących - wyjaśnia Jacek Dutkiewicz, lekarz i ratownik Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego.
- Wczoraj (poniedziałek - przyp. red.) to był dla nas bardzo ważny dzień, ponieważ nikt nie umarł, z czego bardzo się cieszyliśmy, bo to znaczy, że to, co tutaj robimy, daje jakiś efekt - mówi szeregowa Katarzyna Gąsiorek, pielęgniarka i żołnierz Wojsk Obrony Terytorialnej.
- Podczas każdej wizyty mierzymy temperaturę, ciśnienie, saturację, puls - tłumaczy sierżant sztabowy Piotr Nowak, policjant i ratownik GOPR.
Osobom w najgorszym stanie podawany jest tlen.
- Szukamy miejsca w szpitalach zakaźnych, co nie jest łatwe. Zderzamy się ze ścianą: nie ma miejsc, nie ma łóżek. Wiek też robi swoje. Im starszy człowiek, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że w tym szpitalu miejsce się znajdzie - mówi Ewelina Błajda, zastępca dyrektora Domu Seniora "Jesień na Letniej" w Jaworznie.
"Mam dość tego cierpienia"
COVID-19 ograniczył także liczbę personelu w Domu Seniora "Jesień na Letniej" w Jaworznie. Pracownicy ośrodka chorują bądź są na kwarantannie. Zdolnych do pracy po 12 godzin na dobę zostało czworo opiekunów. - Jest trudno. Nie tylko ze względu na to, że boimy się zarażenia, ale też ze względu na to, że jest mało opiekunów - przyznaje wicedyrektorka.
Ze wsparciem do ośrodka przybyli ratownicy Górskiego Ochotniczego Pogotowia Ratunkowego i żołnierze Wojsk Obrony Terytorialnej. W sumie jest ich ośmioro. W skład zespołu wchodzi lekarz, pielęgniarka, policjant i ksiądz - dla pensjonariuszy "Kapitan Ameryka". - Na ile czas pozwala, bo mam też obowiązki medyczne, to staram się usiąść i porozmawiać. Po prostu być z nimi - mówi ksiądz podporucznik Rafał Sfora, kapelan z Wojsk Obrony Terytorialnej.
Ognisko COVID-19 w domu seniora w Jaworznie wystąpiło trzy tygodnie temu, ale pensjonariusze nie byli na zewnątrz od marca. Wielu z nich straciło już nadzieję. - Ja się już nie boję niczego. Ja bym chciała już odejść. Naprawdę. Nawet bym prosiła o pomoc, bo już mam dość tego cierpienia i tego życia - wyznaje jedna z pensjonariuszek ośrodka.
Personel i wolontariusze, którzy pomagają w domach seniora mają jeden przekaz dla tych, którzy w COVID-19 nie wierzą: zapraszają do ośrodków, przynajmniej na dwie godziny.
Autor: Paweł Szot / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24