Większość zakażonych jest i będzie bezobjawowa. Brak objawów nie oznacza jednak braku konsekwencji. Lekarze przyznają, że z tak podstępnym wirusem jeszcze nigdy nie mieli do czynienia. Chory może czuć się jeszcze dość dobrze, gdy w jego płucach czy sercu zachodzą już bardzo poważne zmiany.
Chcąc zobrazować, jak zmienia się tkanka płucna w przebiegu COVID-19 należy najpierw spojrzeć na obraz radiologiczny płuc.
Na zdjęciu pokazanym przez doktora Tomasza Karaudę z Oddziału Chorób Płuc Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego im. N. Barlickiego w Łodzi możemy zaobserwować, że ciemna tkanka to zdrowy obszar płuc, a białe nacieki na płucach to tkanki zaatakowane przez koronawirusa. Im jest ich więcej, tym gorsze są rokowania pacjenta.
- Zaczyna to wpływać na mięsień sercowy, który z czasem staje się niewydolny. Niewydolność serca również ma swoje konsekwencje na kolejne organy, chociażby nerki, więc to zawsze jest układ naczyń połączonych - tłumaczy Tomasz Karauda.
Gdy dochodzi do niewydolności wielonarządowej, to organizm pacjenta przekracza cienką linię, zza której trudno wrócić. Każdy zakażony - nawet będący w dobrym stanie - może otrzeć się o śmierć.
- Możemy z nimi rozmawiać, nie widać u nich dużych duszności. A jak popatrzymy na parametry życiowe albo badania obrazowe, to jesteśmy absolutnie przerażeni - mówi profesor Wojciech Szczeklik z Wojskowego Szpitala Klinicznego w Krakowie
Koronawirus jest równie podstępny, co powszechny. Lekarze obserwują, że przybywa pacjentów, u których wykrycie wirusa wystąpiło w sposób przypadkowy, na przykład u osób diagnozowanych z innych niż COVID-19 powodów.
- Płuco jest kompletnie zajęte takim matowym kolorem i są takie "kule śnieżne", widoczne w obrazie radiologicznym. To jest taki bardzo charakterystyczny obraz właśnie dla koronawirusów - wyjaśnia dr Joanna Jursa-Kulesza, kierownik Zakładu Mikrobiologii Lekarskiej Pomorskiego Uniwersytetu Medycznego.
Zanik pamięci jako skutek uboczny?
Nikt z ekspertów nie wie jeszcze na jak długo, jak trwały i jaki ślad COVID-19 może po sobie zostawić w organizmie. Najnowszy skutek uboczny, z którym zgłaszają się do zakaźników pacjenci, to zaniki pamięci. - Zapominają takich najprostszych rzeczy, najprostszych słów. W tej chwili będziemy też tych pacjentów badać neurologicznie - mówi dr Michał Chudzik z Wojewódzkiego Specjalistycznego Szpitala im. Wł. Biegańskiego w Łodzi.
Skutki uboczne COVID-19, tak jak w przypadku zakażeń innymi wirusami, mogą się pojawić za dziesięć dni, jak i za 10 lat.
Pani Milena, która przeszła przez chorobę COVID-19, nadal nie doszła do pełni formy. - Wszystkie czynności, które wcześniej były dla mnie po prostu łatwe, są teraz dla mnie dużym obciążeniem, dla mojego organizmu, i dużo szybciej się męczę - mówi kobieta.
Spadek wydolności organizmu po przejściu COVID-19, zarówno pełnoobjawowym jak i bezobjawowym, w najnowszej publikacji zauważyli również brytyjscy naukowcy.
- Brytyjscy lekarze opisali przypadek 34-latki, która po zakażeniu koronawirusem w marcu do dziś musi robić kilkunastominutowe przerwy, obierając ziemniaki na obiad. Z kolei inni pacjenci nie mają siły chodzić, czują się ociężali, śpią po 20 godzin dziennie i żyją w strachu, obawiając się, że nigdy już nie wrócą do pełni sił. Lekarze na razie nie wiedzą, jak im pomóc, bo długofalowe skutki zakażeń dopiero zaczynają badać - opowiada Maciej Woroch, korespondent "Faktów" TVN z Londynu.
Ekspertów również niepokoi fakt, że bez objawów choroby COVID-19 przechodzi trzy czwarte zakażonych.
- Możemy się spodziewać, że dziennie w Polsce tak naprawdę mamy trzydzieści parę do czterdziestu tysięcy nowych infekcji - dodaje profesor Andrzej Fal, kierownik Kliniki Chorób Płuc i Chorób Wewnętrznych Szpitala MSWiA.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24