Jeszcze nigdy od początku pandemii nie było zajętych tak wiele łóżek i tak wiele respiratorów. Te są przecież potrzebne tylko w najcięższych przypadkach. Lekarze za własne pieniądze zaczynają kupować lepsze maseczki. Dziś niestety znów mówimy o śmierci bardzo młodej osoby.
Fala koronawirusa wlała się do Czempinia w Wielkopolsce. Wielu mieszkańców jest tam na kwarantannie. - To powoduje, że nie jest możliwa w tej chwili praca w systemie stacjonarnym i obie nasze największe placówki, czyli przedszkole samorządowe i szkoła podstawowa, pracują w trybie zdalnym przez tydzień na pewno - mówi Konrad Malicki, burmistrz gminy Czempiń.
W całym kraju liczba zajętych łóżek COVID-owych jest rekordowa i wynosi ponad 5600. Podobnie jak liczba zajętych respiratorów, czyli 421. Szpitale co chwila zatykają się.
- Mieliśmy w ciągu dnia tyle przyjęć pacjentów, podejrzanych i z koronawirusem, których nie byliśmy w stanie nigdzie przekazać, że zmuszony byłem dla bezpieczeństwa pozostałych pacjentów zamknąć oddział ratunkowy - opowiada Tomasz Więckowski, Kierownik SOR-u w Wielospecjalistycznym Szpitalu Wojewódzkim w Gorzowie Wielkopolskim.
Coraz częściej pomocy potrzebują nie tylko seniorzy i osoby z chorobami współistniejącymi. W Bydgoszczy zmarł 20-latek chory na COVID.
- Miał choroby współistniejące, nie był to zupełnie zdrowy 20-latek, ale myślę, że z tymi chorobami współistniejącymi żyłby jeszcze - zapewnia profesor Anita Olczak z Wojewódzkiego Szpitala Obserwacyjno-Zakaźnego imienia Tadeusza Browicza w Bydgoszczy.
Przeciążenia
We Wrocławiu z koronawirusem walczy Konrad Imiela, dyrektor Teatru Capitol, który na Facebooku zamieścił zdjęcie i dramatyczny wpis. "Sam jestem przykładem dość zdrowego gościa przed 50, bez żadnych chorób współistniejących. Niby powinno pójść gładko, ale tak nie jest. Oba płuca mam zajęte przez ten bałagan i sztab lekarzy dwoi się i troi jak temu zaradzić" - brzmi treść wpisu.
Dobrze, że jest przy nim sztab lekarzy, bo w wielu szpitalach już zaczyna ich brakować. Szczególnie źle jest z zakaźnikami. Kolejne rządy od lat nie inwestowały w tę specjalizację. Razem z rezydentami - oraz wspomagającymi system emerytami - mamy niespełna pięciuset zakaźników.
Brakuje też anestezjologów. Do szpitali w Ostródzie i Elblągu wojewoda warmińsko-mazurski ściąga na siłę lekarzy rodzinnych. Policja wręcza im nakazy pracy. Rodzinni protestują, bo kto teraz będzie wysyłał pacjentów na testy?
- Kiedy lekarz ma pod opieką na przykład 2500 czy 2700, 3000 pacjentów, to jego pacjenci z dnia na dzień zostają pozbawieni jego opieki - mówi Anna Osowska, prezes Warmińsko-Mazurskiego Związku Lekarzy Pracodawców "Porozumienie Zielonogórskie".
Pandemia według specjalistów dopiero się rozkręca.
Autor: Marek Nowicki / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24