Uczniowie, rodzice i nauczyciele domagają się jasnej deklaracji od rządu, czy szkoły zostaną otwarte we wrześniu. Chcą wiedzieć również, jak ma wyglądać nauka i środki bezpieczeństwa. Nadal nie wiadomo, kto miałby podejmować decyzję o zamknięciu szkoły na danym terenie.
Zdaniem Ministerstwa Zdrowia powrót uczniów we wrześniu do szkół jest możliwy. Jednak resort podkreśla, że sytuacja jest dynamiczna.
- Liczby w granicach 500, 600 przypadków jeszcze nie uprawniają do podejmowania jakiejkolwiek decyzji w zakresie wstrzymania otwarcia szkół. Na dziś dzieci na pewno pójdą we wrześniu do szkoły - mówił rzecznik Ministerstwa Zdrowia Wojciech Andrusiewicz.
Rząd zapowiada wprowadzenie regionalizacji, która ma pozwolić na podejmowanie decyzji w oparciu o sytuację epidemiologiczną w danym regionie.
- Chcielibyśmy dać szansę na to, żeby szkoły w powiatach, zależnie od stanu epidemicznego, mogły reagować inaczej - powiedział minister zdrowia Łukasz Szumowski.
- To na pewno dużo lepsze rozwiązanie niż zamykanie, usypianie całej oświaty w całym kraju, bo to według mnie nie miało sensu - ocenia dyrektor Szkoły Podstawowej nr 8 w Szczecinie Krzysztof Ponikowski.
Szkoły czekają na wytyczne
Do rozpoczęcia roku szkolnego został niespełna miesiąc, ale nadal nie wiadomo, jak ten rok szkolny będzie wyglądał.
- Powstaje problem, kto będzie miał prawo do tego, żeby zawiesić zajęcia - zwraca uwagę Zbigniew Talaga, pełniący obowiązki Wielkopolskiego Kuratora Oświaty. Wszystko dlatego, że za szkoły podstawowe odpowiadają gminy, a za ponadpodstawowe - powiaty.
Sytuacji nie poprawia to, że rząd wciąż każe czekać na oficjalne rekomendacje.
- Te decyzje powinny zostać podjęte po 15 sierpnia - poinformował Główny Inspektor Sanitarny Jarosław Pinkas.
"Chaos goni chaos"
Opozycja grzmi, że rząd zmarnował czas i domaga się pilnego zwołania sejmowej komisji edukacji.
Z kolei Związek Nauczycielstwa Polskiego dodaje, że szkoły nie są gotowe na bezpieczny powrót uczniów.
- Tutaj chaos goni chaos. Środki bezpieczeństwa, środki czystości, płyny dezynfekujące, maseczki, powinniśmy już mieć gotowe w szkole. Na to wszystko przecież potrzeba czasu i milionów złotych - mówi Sławomir Broniarz.
Dyrektorzy placówek przekonują także, że powrót dzieci może wiązać się z szeregiem problemów.
- Na pewno nie zachowamy dystansu społecznego w pełnej klasie. Każde dziecko, które przyjdzie z kaszlem, z chrypką, z katarem, z podwyższoną temperaturą będzie odsyłane do domu - zapowiada dyrektor Ponikowski.
Samorządy szykują plany awaryjne
Przy braku jasnych wytycznych od rządu, w takich regionach jak Śląsk, gdzie choruje najwięcej osób, samorządy szykują własne plany awaryjne.
- Pracują u nas w mieście grupy wsparcia złożone z dyrektorów szkół, więc będziemy na pewno podejmować działania związane z ewentualnym przejściem na nauczanie zdalne, nauczanie hybrydowe - wyjaśnił Tomasz Huk, dyrektor Szkoły Podstawowej nr 11 w Katowicach.
Oznaczałoby to, że do śląskich szkół poszliby wyłącznie uczniowie pierwszych klas.
Według sondażu dla "Rzeczypospolitej", prawie połowa rodziców jest już za powrotem uczniów do szkół we wrześniu.
Autor: Jarosław Kostkowski / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24