Kiedy wybitni polscy naukowcy protestują przeciwko ustawie "lex Tusk" podpisanej przez prezydenta, minister Czarnek nazywa to podłością i zapowiada, że trzeba będzie z tym skończyć. I nie skończyć z łamaniem konstytucji - co opisują prawnicy - a wychodzi na to, że skończyć z tym, że można publicznie nie zgadzać się z władzą. Śmiało i szczerze.
Szef Krajowej Izby Gospodarczej doktor Andrzej Arendarski w "geście przyzwoitości" odszedł z prezydenckiej Rady do Spraw Przedsiębiorczości. Powodem było podpisanie przez Andrzeja Dudę ustawy "lex Tusk". - Może być przyczyną krzywdy wielu ludzi, którzy zostaną oskarżeni, a nie dostaną możliwości oczyszczenia się z tych zarzutów - tłumaczy doktor Andrzej Arendarski, prezydent Krajowej Izby Gospodarczej, były członek Rady do spraw Przedsiębiorczości przy Prezydencie RP.
Z kilku różnych organów doradczych prezydenta odchodzą kolejni naukowcy, eksperci czy samorządowcy. Wśród nich także rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie. - Niezrobienie tego byłoby zaprzeczeniem tego, w co wierzę, stąd też moja decyzja - wyjaśnia profesor Stanisław Mazur, rektor Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie, były członek Rady do Spraw Szkolnictwa Wyższego, Nauki i Innowacji przy Prezydencie RP.
Jak przekonują ci, którzy podjęli decyzję o odejściu, to, co zrobili, nie jest polityczną manifestacją. Jest sprzeciwem wobec decyzji prezydenta o podpisaniu - jak mówią - skrajnie niekonstytucyjnej ustawy. - Kumulacja zdarzeń, które się wydarzyły w ostatnich tygodniach, sprawiła, że poczułem się wręcz zobligowany do tego, żeby ten sprzeciw wyrazić - mówi profesor Krzysztof Pyrć, wirusolog, były członek Narodowej Rady Rozwoju przy Prezydencie RP.
Oni nie są ani nigdy nie byli politykami. Swoje tytuły profesorskie i funkcje pełnione w prezydenckich radach teraz postanowili wykorzystać, by zaprotestować przeciwko łamaniu najważniejszych zasad demokracji. - Ten podpis ostatecznie przelał czarę goryczy, która we mnie od dłuższego czasu już narastała - przekonuje profesor Julita Wasilczuk, ekonomistka, była członkini Rady do Spraw Przedsiębiorczości przy Prezydencie RP.
Czara goryczy
Gorycz narastała, jak mówią, także z powodu innych ustaw sprzecznych z europejskim, demokratycznym porządkiem, choć to ten ostatni podpis ostatecznie wpłynął na ich decyzje. - Jeżeli paru polityków może wykluczyć innych ludzi z życia społecznego, to ja się z tym po prostu nie zgadzam - podkreśla Jakub Chełstowski, marszałek województwa śląskiego, były członek Rady do Spraw Samorządu Terytorialnego przy Prezydencie RP.
- Po to mamy trójpodział władzy, po to mamy sądy niezawisłe, które powinny w takich sprawach orzekać - przekonuje Marcin Krupa, prezydent Katowic, były członek Rady do Spraw Samorządu Terytorialnego przy Prezydencie RP.
Protestuje także Komitet Naukowy Polskiej Akademii Nauk, pisząc w oświadczeniu, że "regulacje ustawy są przykładem ustawowego bezprawia, cechują się wadą oczywistej niekonstytucyjności i budzą głębokie obawy o przyszłość Polski jako państwa demokratycznego". - Na niespotykaną wcześniej skalę (ustawa - red.) narusza prawa i wolności konstytucyjne - przekonuje profesor Robert Grzeszczak, przewodniczący Komitetu Nauk Prawnych PAN.
Reakcja ministra
Profesorom, którzy protestują, postanowił odpowiedzieć minister edukacji i nauki. - Podłość profesorów, którzy są zatrudnieni w polskich uczelniach i którzy nie widzą polskiego interesu, jest przeogromna - stwierdził 30 maja Przemysław Czarnek. - Występuje jawnie przeciwko prezydentowi Rzeczypospolitej Polskiej. To jest rzecz, z którą będzie trzeba kończyć w następnej kadencji, bezwzględnie. To są chamskie postawy tak zwanych profesorów - dodał.
- To jest dobry przykład tego, jak nie należy prowadzić debaty publicznej. Wtedy kiedy nawet się nie zgadzamy, nie powinniśmy używać takiego języka, to jest coś, co nie przystoi - ocenia profesor Stanisław Mazur.
- Jeżeli posiadanie tytułu oznacza to, że nie mogę wyrazić sprzeciwu wobec łamania konstytucji, wobec łamania zasad demokracji, to ja chyba z niego zrezygnuję wtedy, jeśli dojdzie do takich czasów - dodaje profesor Krzysztof Pyrć.
Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: Fakty TVN