Ratownicy medyczni w swojej pracy coraz częściej mierzą się z agresją ze strony pacjentów. Dlatego policjanci z Katowic i mistrzowie sztuk walki zorganizowali dla ratowników kurs samoobrony. Pokazali im między innymi, jak skutecznie odpierać ataki ze strony agresywnych pacjentów.
Pani Agata Wichary w czasie szkolenia z samoobrony przez śląskich policjantów świetnie sobie poradziła. Wzięła w nim udział, bo - podobnie jak inni ratownicy - jest w pracy atakowana słownie i fizycznie.
- Przeważnie pacjenci są od nas więksi, ciężsi, silniejsi fizycznie, a w trakcie jazdy w karetce jest trudno, bo jest ruch karetki - mówi ratowniczka medyczna.
Szkolenie z samoobrony dla ratowników medycznych zostało zorganizowane, by nauczyć ich, jak się skutecznie obronić lub uciec.
- Niestety, obserwujemy coraz więcej takich zgłoszeń, że ratownicy medyczni proszą o pomoc policjantów - informuje podinsp. Aleksandra Nowara z Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.
Dlatego policjanci jeździli do śląskich stacji pogotowia i najpierw pytali ratowników, jak im pomóc. Teraz funkcjonariusze oraz medaliści mistrzostw świata w judo i ju-jitsu zamienili matę na karetkę - w środę poprowadzili kurs dla ratowników z samoobrony.
Podczas kursu ratownicy medyczni mogli między innymi dowiedzieć się, jak przytrzymać agresywnego pacjenta na noszach. Aspirant sztabowy policji Piotr Kamrowski z Wydziału Doboru i Szkolenia Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach wyjaśnił, że pacjenta można złapać jedną ręką za nos, a drugą przytrzymać się mocno konstrukcji stałej.
Wielu ratowników nie zgłasza napaści
Ratownicy medyczni nawet wtedy, kiedy są atakowani przez pacjentów, myślą o ich bezpieczeństwie.
Ratownik medyczny Adam Piechnik już 7 razy stawiał się w sądzie jako poszkodowany. - Rodzina pacjenta z siekierą dobiegająca do mnie, zamierzająca się, to faktycznie już dość agresywne. Zdarzało mi się być uderzonym, toczyć w parterze szarpaninę - opowiada ratownik medyczny.
Jednak wielu innych ratowników nie zgłasza napaści, bo słyszą, że to niska szkodliwość społeczna czynu, albo sprawcy dostają śmiesznie niskie kary.
- Musimy wziąć to po prostu na klatę. Trochę jest przykro, trochę nie wygląda to na ratownictwo, ale takie życie, taka praca - mówi Michał Nowacki, ratownik medyczny.
Autor: Renata Kijowska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24