Od policji nie przyjęły mandatów, a sąd uznał, że demonstracja przeciwko organizacji wyborów prezydenckich była legalna. Do gry wszedł sanepid, na trzy kobiety nałożył kary i wszczął egzekucję komorniczą.
Ewa Chwedeńczuk była jedną z kilkunastu osób, które stały z transparentem w milczącym proteście przeciwko wyborom korespondencyjnym w maju. W maseczkach i w odpowiedniej odległości. Nie przyjęła mandatu od policji. Odpowiedź dostała po siedmiu miesiącach.
- Dzień po mikołajkach, taki spóźniony prezencik, dostałam dokument, dostałam zawiadomienie o zajęciu wierzytelności z rachunku bankowego i wkładu oszczędnościowego - poinformowała Ewa Chwedeńczuk.
Komornik zajął na koncie pani Ewy 10 tysięcy złotych plus opłatę komorniczą i odsetki tytułem kary administracyjnej wymierzonej przez sanepid za to, że nie przestrzegała dystansu w miejscu publicznym.
Katarzyna Pierzchała podczas demonstracji przeciwko majowym wyborom przed Pałacem Prezydenckim była w pracy. Jest fotografem prasowym, dokumentowała wydarzenia. W ich centrum była urna wyborcza z podobizną Jacka Sasina.
Pani Katarzyna też nie przyjęła od policji mandatu. Komornik zajął jej na koncie 10 tysięcy złotych. - De facto można powiedzieć, że zostałam ukarana za robienie po prostu niewygodnych zdjęć - komentuje kobieta.
Podobne kary administracyjne dostało już ponad tysiąc osób.
Prezes Fundacji "Instytut Społeczeństwa Otwartego" nie ma wątpliwości, że policja i sanepid są narzędziami w rękach rządu. Zgodnie z prawem po nieprzyjęciu mandatu policja powinna skierować sprawę do sądu. Jednak na około 800 spraw skierowanych do sądu policja wygrała zaledwie kilka. Stąd zmiana taktyki.
- To po to robione są kotły policyjne i masowe spisywanie uczestników, żeby móc wnioskować do sanepidu o kolejne kary - ocenia Jakub Bierzyński, prezes Fundacji "Instytut Społeczeństwa Otwartego". - Komornik zabiera wszystkie bieżące dochody, które pojawią się na ich koncie, aż do wysokości kary - opisuje. - Na tym polega intencja władz, chodzi o efekt mrożący - dodaje.
Inne standardy
Nikt nie został "zmrożony" przez sanepid za brak dystansu na urodzinach Radia Maryja, choć zdjęcia i filmy z tego zdarzenia widziała cała Polska. Widać na nich, że niektórzy uczestnicy, głównie duchowni, nie mieli maseczek oraz przebywali blisko siebie.
- Nie jest to wystarczające narzędzie do tego, aby sanepid na podstawie właśnie otrzymanego wideo czy zdjęcia ukarał mandatem - tłumaczy Łukasz Betański, rzecznik Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej w Bydgoszczy.
Sanepid uznał, że w przypadku uroczystości z okazji urodzin Radia Maryja nie naruszono reżimu sanitarnego. - Obecni tam funkcjonariusze policji nie odnotowali żadnych naruszeń - przekazuje Łukasz Betański.
Krótko mówiąc: na protestach policjanci notują, a na uroczystościach z udziałem przedstawicieli rządu tylko pilnują.
- Zostałam ukarana, ale pozbawiona prawa do obrony - ocenia Ewa Chwedeńczuk.
Współpracy policji z sanepidem przygląda się Biuro Rzecznika Praw Obywatelskich.
Autor: Marzanna Zielińska / Źródło: Fakty TVN
Źródło zdjęcia głównego: tvn24