Czego świadek Kaczyński o Pegasusie nie pamiętał, a co wicepremier Kaczyński powinien wiedzieć? Zanim zaczął, uchylił się od złożenia pełnego przyrzeczenia. Nie obiecał, że nie będzie ukrywał niczego, co mu wiadomo. Stwierdził, że premier musi go zwolnić z obowiązku zachowania tajemnicy.
Jarosław Kaczyński nie złożył pełnego ślubowania przed komisją. Prezes PiS uznał, że potrzebuje zwolnienia z tajemnicy od premiera Donalda Tuska. Inni świadkowie przed innymi komisjami tego nie potrzebowali, ale te argumenty tylko drażniły prezesa PiS. Komisja przegłosowała wniosek do sądu o ukaranie świadka Jarosława Kaczyńskiego.
- Na pewno Jarosław Kaczyński ma coś na sumieniu, bo zasłonił się tym, żeby nie złożyć przysięgi. I myślę, że ma takie przeświadczenie, że jak powie nieprawdę, to krzywda mu się nie stanie. Nie, wszystko jest protokołowane - wyjaśnia Tomasz Trela, poseł Nowej Lewicy.
Od samego początku Jarosław Kaczyński manifestował pogardę i niechęć wobec komisji i jej członków. Prezes PiS docenił tylko posłów z klubu PiS-u i Przemysława Wiplera z Konfederacji. Witolda Zembaczyńskiego z Koalicji Obywatelskiej nie lubi aż tak, że zarzucił mu niezaradność w prowadzeniu biznesu naleśnikarni.
CZYTAJ RÓWNIEŻ: Nerwowe przesłuchanie Jarosława Kaczyńskiego przed komisją śledczą ds. Pegasusa. W sieci zawrzało
Zarzuty niezaradności stawiał polityk, który twierdził, że Pegasus to co prawda sprawa bezpieczeństwa, ale jego nie dotyczyła, czyli wicepremiera do spraw bezpieczeństwa. Jarosław Kaczyński, jako świadek komisji, miał problem z tym, że ktoś nazywał go świadkiem.
Już w czasie przesłuchania PiS próbowało triumfować - publikowało w internecie zdjęcia z jedzenia naleśników. W tym czasie wszyscy czekali na spóźniającego się Jarosława Kaczyńskiego - już pozbawionego aktywnego wsparcia Jacka Ozdoby i Mariusza Goska. - No, polegli, a my chcieliśmy tylko wyjaśnić prawdę. To przecież oni chcieli tej komisji śledczej - ocenił Mariusz Gosek, poseł Suwerennej Polski. Przez kilka godzin posłowie z klubu PiS przerywali i oprotestowywali właściwie każde pytanie niewygodne dla Jarosława Kaczyńskiego. W końcu zostali wykluczeni.
Niecała prawda
Nawet okazanie dowodów na inwigilację Pegasusem Krzysztofa Brejzy i wykorzystania tak uzyskanych informacji przez rządową telewizję w walce propagandowej nie przekonało Jarosława Kaczyńskiego, że to oprogramowanie zostało użyte w walce politycznej.
W sprawie Pegasusa Jarosław Kaczyński często czegoś nie pamiętał, przekonywał, że o wielu działaniach nie wiedział albo że jego wiedza wynika z mediów i nawet zdarzyło mu się powiedzieć, że coś powie na tajnym posiedzeniu. Odmówił przysięgi mówienia prawdy. Całej prawdy.
Źródło: Fakty TVN